Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeździmy źle i za szybko

Maciej Janiak
Wielu tragedii na drogach można uniknąć. Niestety kierowcy nie dostosowują prędkości do swoich umiejętności lub je po prostu przeceniają.
Wielu tragedii na drogach można uniknąć. Niestety kierowcy nie dostosowują prędkości do swoich umiejętności lub je po prostu przeceniają. Andrzej Szkocki
Policyjne statystyki nie pozostawiają złudzeń: nadmierna prędkość to wciąż główna przyczyna tragedii na polskich drogach.

Jeździmy, zderzamy się, giniemy

Jeździmy, zderzamy się, giniemy

- W ubiegłym roku na polskich drogach zginęło 5583 osób. To tyle ile mieszka np. w małopolskiej gminie Książ Wielki.
- Spośród wszystkich rodzajów wypadków drogowych w 2007 roku, na pierwszym miejscu były zderzenia aut jadących.
- W całym kraju było ich aż 22729. To prawie 46 proc. wszystkich wypadków. Zginęło w nich 2112 osób (prawie 38 proc wszystkich zabitych). Niemalże 33 tys. zostały ranne.
- Kolejnym rodzajem zdarzeń, jak wynika ze statystyk, było potrąceniach pieszego. W 15563 potrąceń zginęły 1924 osoby, 14708 zostało rannych.

Fachowiec przekonuje: prędkość nie zabija, to ludzkie błędy i braki w technice jazdy.

Na drogach województwa zachodniopomorskiego zginęło tylko do końca sierpnia aż 157 osób, a 1527 zostały ranne.

W województwie pomorskim te liczby wynoszą odpowiednio 154 i 2746. Statystyki polskiej policji przerażają.

Trochę spadło

W porównaniu z sierpniem 2007, w sierpniu tego roku w dziewięciu województwach zanotowano spadki liczby wypadków. Niestety u nas ta liczba wzrosła. Województwo zachodniopomorskie w danych za sierpień przoduje we wzroście śmiertelnych ofiar wypadków. Pomorskie jest drugie.

Temu województwu przypadło również drugie miejsce w kategorii osób rannych w wypadkach.

Szybko, zbyt szybko

W policyjnych notatkach jako główna przyczyna ludzkich dramatów na drogach podawane jest niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze.

- Prędkość, prędkość i jeszcze raz prędkość - potwierdza nadkomisarz Grzegorz Sudakow, szef zachodniopomorskiej policji drogowej. - Przekroczenie prędkości o 30 - 40 km na godzinę na danym odcinku drogi często ma tragiczne konsekwencje. W razie uderzenia w przeszkodę wraz ze wzrostem prędkości wzrasta energia, która zabija.

Tragicznych przykładów nie trzeba długo szukać. Dziesięć dni temu na drodze 102 18-latek rozpędził swoje renault 19 i na łuku zjechał na przeciwny pas ruchu. Uderzył czołowo w jadące prawidłowo renault. Jego kierowca wracał z rodziną z wakacji nad morzem na Śląsk. W wypadku zginęła jego żona. Osierociła dwoje dzieci, ranne w tym wypadku córki. Sprawca i jego pasażer trafili z poważnymi obrażeniami do szpitala.

Bez umiejętności

Kierowcy nagminnie przekraczają prędkość. Jednak zdaniem Jacka Poka, fachowca w zakresie ruchu drogowego i biegłego sądowego, który badał wiele wypadków, mówienie, że to prędkość zabija jest nieporozumieniem.

- Zabijają niewłaściwe zachowania przy określonej prędkości - tłumaczy Jacek Pok. - Często mówimy o prędkościach, przy których samochód, na przykład wypadający z drogi w stronę drzew, można opanować i wrócić na jezdnię. Niestety, kandydaci na kierowców podczas nauki w szkołach nie są przygotowywani do jazdy z dużymi prędkościami. Nie mają opanowanej techniki jazdy, choć są przekonani o swoich umiejętnościach na poziomie co najmniej kierowcy rajdowego lub wyścigowego. Niektórzy uczą się jej na własnych błędach, niestety dla wielu kończy się to śmiercią.

- Drogi nie wybaczają błędów - potwierdza Grzegorz Sudakow.

Czas się doszkalać

Jacek Pok zachęca kierowców do korzystania ze szkół, które pomagają pracować nad techniką jazdy.

- Zaznaczam, że nie chodzi o to, by nauczyć się jeździć szybko, tylko, żeby wiedzieć jak w sytuacjach trudnych, krytycznych działać, by uniknąć najsurowszej kary za błędy, czyli śmierci na drodze - mówi Jacek Pok. - Jakże trafne jest motto - przesłanie szwedzkie: "Jest rzeczą niewyobrażalną, by we współczesnym, humanitarnym społeczeństwie, człowiek, który popełnił niezamierzony błąd w ruchu drogowym, był karany wyrokiem śmierci z jego natychmiastowym wykonaniem".

Częściej niż gdzie indziej

Z tego też powodu, uwzględniając liczbę samochodów, poziom natężenia ruchu, a nawet takie czynniki jak gęstość zaludnienia, eksperci twierdzą, że ryzyko śmierci lub kalectwa jest na polskich drogach pięciokrotnie większe niż w Szwecji czy Norwegii. Państwa te przodują w europejskim rankingu, w którym to na końcowej pozycji jest Polska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński