Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeżdżą do wszystkich wezwań

Marzena Domaradzka
Karetki pogotowia do niedawna wyjeżdżały tylko ciężko chorych, w przypadkach bezpośredniego zagrożenia ich życia.
Karetki pogotowia do niedawna wyjeżdżały tylko ciężko chorych, w przypadkach bezpośredniego zagrożenia ich życia. Andrzej Szkocki
Do momentu, kiedy w połowie grudnia minister zdrowia ogłosił w mediach, że pacjenci nie będą ponosić żadnych konsekwencji finansowych z tytułu nieuzasadnionego wezwania karetki, praca gryfickiego oddziału pogotowia ratunkowego przebiegała w miarę normalnie.

Zdarzały się dni, tygodnie, kiedy liczba telefonów była większa - przyznają pracownicy - szczególnie w okresie świat lub dłuższych weekendów. W tej chwili liczba wezwań wzrosła o blisko 100 procent. W ciągu doby karetka wyjeżdża średnio ponad dwadzieścia razy.
Do tej pory lekarz pogotowia miał obowiązek przyjechać do ostrych stanów zagrożenia życia. Obecnie pogotowie wyjeżdża do przypadków, które mogliby obsłużyć lekarze rodzinni. Tak więc "decyzja medialna", bowiem póki co minister nie wydał żadnego rozporządzenia w tej sprawie, rozgrzeszyła całkowicie chorych i dała im pełną swobodę.
- Zaktywizowała się grupa tych pacjentów, którzy przez lata reprezentowali postawę roszczeniową, w myśl zasady, że opieka należy się im za darmo - stwierdza Roman Pałka Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia w Szczecinie. - Póki, co nic nie dotarło do nas oficjalnie, nie ma żadnego dokumentu w tej sprawie, a wszelkie informacje czerpiemy z telewizji czy radia. Koszty, jakie poniesiemy z tego tytułu będą ogromne, i może się okazać, że w połowie roku zabraknie pieniędzy - dodaje.
Decyzja ministra, która w jego przekonaniu miała naprawić błędy reformy spowodowała chaos i zaostrzyła jeszcze bardziej relacje na linii lekarz - pacjent. Filia gryficka posiada tylko trzy karetki, z czego jedna pracuje na terenie Trzebiatowa.
- Ostatnio mieliśmy wezwanie do kobiety z przewlekłą temperaturą, która z powodzeniem mogła zasięgnąć porady u swojego lekarza rodzinnego - dodaje jedna z pracownic gryfickiego oddziału. Kiedy jednak lekarz pierwszego kontaktu przyjmuje dziennie około osiemdziesięciu do stu pacjentów, a numerków brakuje już około 10 rano na dzień następny, trudno się dziwić zachowaniu niektórych chorych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński