Agnieszka Wołoszyn
Agnieszka Wołoszyn
Urodzona 5 października 1981 roku. Wzrost 180 cm. Waga 60 kg. Pozycja na boisku: lewa skrzydłowa. Życiowe motto: "Żyć chwilą".
Agnieszka Wołoszyn rozpoczynała przygodę z siatkówką w III klasie szkoły podstawowej. Najpierw trenowała pod okiem Romana Kulgawczuka. W szkole średniej, w VIII LO, trafiła pod opiekę Mariana Lewickiego. Stamtąd już był tylko jeden krok do drużyny Chemika Police, gdzie zaczęła grać jeszcze jako juniorka. Po rozpadzie polickiej sekcji, razem z resztą koleżanek przeszła do Piasta Szczecin.
Partnerka z urzędu
Największe sukcesy odniosła jednak w minionym roku na plaży. - Kiedyś pod okiem trenera Lewickiego, grałyśmy w wakacje na plaży. Wróciłam do gry na piasku po kilku latach przerwy. Polski Związek Piłki Siatkowej przydzielił mi, niemal z urzędu, jako partnerkę Dorotę Wojtczak z Dąbrowy Górniczej - mówi szczecińska siatkarka.
Pomysł okazał się trafiony. Wołoszyn z Wojtczak triumfowały w mistrzostwach Polski oraz w letnim cyklu Beach Ball Tour. Na mistrzostwach świata we Francji zajęły wysoką piątą lokatę. Są poważnymi kandydatkami do wyjazdu na igrzyska olimpijskie w 2004 roku. - Nasze dobre wyniki na plaży to przede wszystkim efekt dobrej gry w obronie. Podbijałyśmy wiele piłek, do których inne w ogóle nie startowały. W ataku starałyśmy się grać przede wszystkim kombinacyjnie i dokładnie, a nie na siłę - zdradza receptę na sukces siatkarka ze Szczecina.
W nagrodę pojechały na egzotyczny turniej do Mozambiku. Tam, w mistrzostwach Afryki, zajęły drugie miejsce. Po powrocie do kraju Wołoszyn... zrezygnowała z gry w Piaście. - Nie doszłam do porozumienia z prezesem Konstantym Rozgonowem w sprawie wynagrodzenia za grę - zawodniczka nie chce rozwijać tematu.
Oświadczył się w Wigilię
Siatkarka ostro tnie ciasto nożem i ostro zbija piłki na parkiecie. Przyznaje jednak, ze pichcenie nie jest jej ulubionym zajęciem.
Robert Gliwa tak wielkich osiągnięć nie ma. Przed laty grał w piłkę w III lidze. Reprezentował barwy szczecińskiej Arkonii. Kilka lat też występował w niższych ligach niemieckich. Obecnie jest współorganizatorem Halowej Amatorskiej Ligi Piłkarskiej. Gra gościnnie w drużynie GŁOSu, będąc jednym z wybijających się zawodników.
Z Agnieszką poznali się półtora roku temu... przez rozgrywki HALP-u. - Gdy urządzaliśmy w hali przy ul. Hożej nasze biuro, siatkarki Piasta właśnie tam trenowały. Często z wspólnikiem chodziliśmy na balkon i obserwowaliśmy zajęcia - mówi Robert Gliwa.
Od razu wpadła mu w oko roześmiana i bezpośrednia Agnieszka. - Czasami mam wrażenie, że jest aż za bardzo bezpośrednia. Za to niezwykle ambitna. Nienawidzi przegrywać, choćby nie wiadomo w co grała - tak swą przyszłą żonę ocenia Robert. Oświadczył się jej cztery tygodnie temu - w Wigilię świąt Bożego Narodzenia. W sobotę w maleńkim kościele przy ul. Włościańskiej na Pomorzanach powiedzą sakramentalne "tak".
Robert trzyma kasę
- Robert będzie gotować, prać i prasować - wylicza ze śmiechem obowiązki przyszłego męża Agnieszka. - Nie pisz tego bo pół HALP-u będzie się ze mnie śmiać - mówi przyszła głowa rodziny. - Żartowałam oczywiście. Mamy zamiar dzielić się pracami domowymi - dodaje szybko panna młoda. Kasą rządzić będzie jednak Robert. - Mnie się pieniądze nie trzymają - przyznaje mistrzyni Polski.
Agnieszka była bardzo dobrą uczennicą. W III klasie liceum miał nawet ministerialne stypendium - za najwyższą (5,6) średnią w szkole. - Uwielbiałam biologię, chemię, fizykę i matematykę - wylicza. Zaprzeczeniem wzorowej uczennicy była natomiast Agnieszka-kierowca. Swym volkswagenem polo jeździła bardzo szybko, ruszała z piskiem opon. - Teraz jeżdżę znacznie ostrożniej - mówi. Być może wpłynęła na to decyzja o zmianie stanu cywilnego i nowe obowiązki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?