Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze coś potrafię!

Przemek Sas, 23 listopada 2004 r.
Andrzej Szkocki
Napastnik Odry Mariusz Nosal (ciemny strój) przeprasza Grzegorza Matlaka za niebezpieczny faul. Czasu jednak nie dało się cofnąć i piłkarz Pogoni wkrótce musiał opuścić boisko.

Ulubieniec szczecińskich kibiców Grzegorz Matlak znowu złapał kontuzję. Nie załamuje się jednak. Chce się wykurować do sobotniego meczu ze Świtem Nowy Dwór w Pucharze Polski.

50 minuta meczu Odra - Pogoń w Wodzisławiu okazała się pechowa dla Grzegorza Matlaka, piłkarza portowców. W dosyć niegroźnej sytuacji, na połowie Pogoni, został brutalnie sfaulowany przez Mariusza Nosala.

- Myślę, że kontuzja nie tak bardzo groźna. Według wstępnej oceny to zbicie śródstopia - mówi Grzegorz Matlak. - Zawodnik Odry zaatakował wyprostowaną nogą. Na początku nie czułem aż takiego bólu, bo noga była zmrożona. Nasilił się dopiero po meczu.
Uraz okazał się jednak na tyle poważny, że Matlak - zamiast jechać z zespołem na badania wydolnościowe do Ołomuńca - musiał wracać do Szczecina.

- Chcę wykurować się na dwa ostatnie mecze - ze Świtem Nowy Dwór i Legią Warszawa w Pucharze Polski - mówi zawodnik.

- Nie jestem zadowolony z naszego występu przeciw Odrze - komentuje sobotni pojedynek ligowy Matlak. - Może pierwsze pięć minut zagraliśmy dobrze. Potem było już źle. Nie potrafiliśmy przytrzymać piłki w środku pola. W II połowie chcieliśmy za wszelką cenę doprowadzić do remisu. Szkoda, że wtedy zabrakło nam szczęścia, kiedy piłka po strzale Pawła Magdonia trafiła w poprzeczkę bramki Odry. Inaczej wyobrażałem sobie koniec sezonu.

Zdaniem piłkarza portowców tak zwykle wygląda pierwsze pół roku w wykonaniu beniaminka: dobre mecze przeplata słabymi, a forma nie zawsze jest stabilna.

- Najważniejsze, że udało się wyjść z kryzysu, który miał miejsce na początku sezonu - stwierdza. - Jest teraz trochę czasu do przemyśleń. Co było źle, a co dobrze.

Dla samego Matlaka kończący się sezon trzeba uznać za nieudany. Nie chodzi tu jednak o formę, ale o kontuzje, które go cięgle prześladowały. Uraz kręgosłupa na długo wyłączył go z rozgrywek. Raptem tydzień temu wrócił do drużyny. Rozegrał mecz z Cracovią Kraków (1:1), by w pojedynku z Odrą znów zejść z powodu kontuzji.

- Jesień trzeba uznać za straconą. Ja mimo to cieszę się, że zdążyłem wrócić jeszcze przed jej końcem. Zagrałem w dwóch ostatnich pojedynkach ligowych. Być może wystąpię w Pucharze Polski. Z pewnością nie gram tak, jak potrafię. Samo dojście do zdrowia nie wystarczy. Brak ogrania, brak występów w lidze, brak prawdziwego i mocnego treningu. Pozostaje mi tylko dobrze przepracować zimę i dobrze grać wiosną. Chcę udowodnić, że Matlak jeszcze coś potrafi! - kończy popularny "Grzela".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński