Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Taczała o SMS Police: Świadomość przychodzi z czasem

Rafał Kuliga
Trener SMS Police, Jerzy Taczała, opowiada o systemie szkolenia w klubie.
Trener SMS Police, Jerzy Taczała, opowiada o systemie szkolenia w klubie.
Rozmowa z Jerzym Taczałą, trenerem, który skoncentrował się na pracy z młodymi zawodniczkami SMS Police.

- Ostatnie spotkanie ligowe, z Piastem Szczecin, zakończyło się porażką Pańskiego zespołu 0:3. Słabo grał ten Piast, a mimo to, nie udało się ugrać nawet seta.

- Tak, ale pamiętajmy, że nakłada się na to kilka czynników. Przede wszystkim - my nie jesteśmy klubem, my jesteśmy szkołą, która od 20 grudnia miała już koniec. Dziewczyny rozjechały się do domów i odpoczywały. Wróciliśmy do treningów dopiero drugiego styczna, na sali widzieliśmy się zaledwie pięć razy.

- A jak wygląda sytuacja ze składem? Bo w juniorskich zespołach często bywa tak, że wyjściowe szóstki zmieniają się z tygodnia na tydzień.

- W meczu z Piastem nasz zespół składał się z dziewczyn z drugiej i pierwszej klasy liceum. Tylko jedna była z ostatniego rocznika. To jest ogromna różnica.

- Młode siatkarki są dość chimeryczne. Jeśli dobrze wejdą w mecz, gra im się układa. Ale jeśli słabiej, to z prysznicem mecz trwa godzinę. I to nawet nie przysłowiową.

- To jest brak doświadczenia. Siatkówka to taka gra, w której słabsze momenty można przeczekać, a później wrócić do dobrej dyspozycji. One tego jeszcze nie są świadome.

- Świadomość przychodzi z czasem?

- Każdy kolejny punkt w lidze pomaga ją budować.

- Dużo trzeba mieć cierpliwości, żeby w każdy weekend oglądać przegrane spotkanie?

- Ja patrzę na progres, tu zwycięstwa nie są kluczowe. W pierwszym meczu z Piastem przegraliśmy w trzech setach do 11. Teraz było dużo lepiej.

- Czyli co, lubi pan przegrywać?

- Oczywiście, jakieś swoje ambicje mam. Ale odkładam je na drugi plan, bo nie moje ambicje tu się liczą, a rozwój tych dziewczyn.

- Przypuszczam, że problem też tkwi w różnicy, jaka jest pomiędzy grą na treningu, a dyspozycją w meczu.

- Na pewno dużo lepiej wygląda to na treningu, bo one grają przeciwko sobie. Jest luźniej, widać to w wielu elementach, szczególnie w zagrywce. Między sobą gra im się łatwiej, bo, nie ukrywajmy, poziom jest trochę niższy, jak w rozgrywkach ligowych.

- Za Piastem przyjechali kibice, którzy śpiewali dziewczynom z SMS, że je uwielbiają, i że tańczą dla nich. Takie młode zawodniczki chyba nie są odporne na pozasportowe prowokacje?

- (śmiech) Nie no, liczę na to, że skupiały się na meczu, a nie na śpiewaniu kibiców.

- A mówiąc o skupianiu się, czy Chemik Police skupia się na dziewczynach z SMS? Jest jakaś nić łącząca te dwa kluby?

- Jeśli jest jakaś młoda siatkarka, która się wyróżnia, a nie jest związana z żadnym klubem, to możemy ją Chemikowi polecić. Mijamy się często z trenerami, z włodarzami, więc nie ma problemów z komunikacją. Jeśli jest związana kontraktem z inną drużyną, to jest trochę trudniej, bo wtedy potrzebne są negocjacje.

- Przykłady?

- Joanna Nickowska, teraz jest na wypożyczeniu w Silesii Volley. Druga zawodniczka to Anna Karpicz, jest w czternastce Chemika Police.

- Może nerwów troszkę to kosztuje, ale później satysfakcja podwójna?

- Bez dwóch zdań. Kilka zawodniczek gra w I lidze, to takie idealne miejsce, dla tych najbardziej utalentowanych, aby przetrzeć się przed Orlen Ligą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński