Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Jedziemy na wojnę". Ostatni kurs na trasie Szczecin-Lwów Igora i Witalija. Wracają, by walczyć

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Piątek. Godzina 13. Dworzec PKS w Szczecinie. Kierowcy autokaru jadącego do Lwowa czekają na pasażerów. - To nasz ostatni kurs. Jedziemy na wojnę - mówią.

Igor ma 36 lat. Od dziesięciu pracuje jako kierowca międzynarodowy w firmie Tocobus. Objechał pół Europy. Ostatnio jeździ na trasie z Ukrainy do Szczecina i z powrotem. W małym miasteczku pod Lwowem ma rodzinę: żonę i trójkę dzieci. Jego zmiennikiem za kółkiem jest niespełna 60-letni Witalij ze Lwowa, ojciec dwójki dzieci. W piątek po południu po raz ostatni ruszyli w trasę na Ukrainę. Chcą być bliżej rodzin, ale nie tylko.

- Idziemy walczyć z najeźdźcą. Nie mamy zamiaru wyjeżdżać z Ukrainy. To Putin napadł na nasz kraj i to my jesteśmy u siebie. Nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy być tutaj, gdy na Ukrainie trwa wojna i Ukraińcy bronią niepodległości - mówią.

Dlatego piątkowy kurs na Ukrainę był ich ostatnim. Przynajmniej do zakończenia wojny.

Z Ukrainy wyjechali autokarem w środę po południu. Autokar był pełen pasażerów. Gdy byli między Krakowem, a Katowicami dostali informację, że na Ukrainie wybuchła wojna. Dziesięciu pasażerów od razu zdecydowało, że przerywa podróż do Polski i wraca do ojczyzny.

- My też się nad tym zastanawialiśmy, ale musieliśmy dowieść pasażerów do docelowych miejsc - dodają.

Na podróż powrotną na Ukrainę w Szczecinie zapisało się pięciu pasażerów. To Ukraińcy, którzy mieszkają w Szczecinie. Ostatecznie przyszło dwóch. Z niewielkimi plecakami na ramieniu. Mają niespełna 30-lat. Nie chcieli rozmawiać. Powiedzieli tylko jedno zdanie – "Jedziemy na wojnę"

Do autokaru przyszła też starsza pani, Ukraina, która mieszka w Szczecinie. Niedawno złamała rękę. Mimo to, przyniosła paczki dla rodziny na Ukrainie. Ma tam dzieci i wnuki.

- Tam jest wojna, tak bardzo bym chciała, żeby byli przy mnie, ale oni nie chcą opuścić Ukrainy - mówiła szlochając.

ZOBACZ TEŻ:

Na dworzec przyszła też para młodych Ukraińców. W Polsce są od kilku miesięcy, w Szczecinie zamieszali kilka tygodni temu. W piątek kupili bilety do Lwowa na 1 marca. Nie mają wątpliwości, że trzeba wracać.

- Mam 23 lata, jadę na wojnę - powiedział.

W pobliżu, gdzie znajduje się przystanek dla ukraińskich autokarów na dworcu PKS znajduje się biuro podróży. Jego pracownik opowiada jak sytuacja zmieniła się w ciągu ostatnich dwóch dni.

- Do tej pory autokary odjeżdżały ze Szczecina głównie wożąca paczki na Ukrainę. Teraz już wożą ludzi, który wracają na Ukrainę - mówi.

Przed godz. 12 na dworzec PKS wjechał inny autokar z pasażerami z Ukrainy. To było kilka kobiet i dzieci. Uciekły przed wojną do swoich mężów, którzy mieszkają i pracują w Szczecinie.

- Chętnych na wyjazd z Ukrainy w czwartek było tylu, że zabrakło miejsc. Ludzie jechali do różnych miast w Polsce, gdzie mają rodziny. Do Szczecina przyjechał pięć osób. Ale z każdym dniem będzie ich więcej. Chyba, że Putin się opamięta - powiedział kierowca autokaru.

ZOBACZ TEŻ:

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński