Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedna z najbardziej przerażających spraw w Szczecinie. Wyrok na zabójcę-grafomana coraz bliżej. Bartłomiejowi S. grozi dożywocie

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Kilka razy próbował zabić ojca, aby przejąć jego pieniądze. Na koncie ma też zabójstwo bezdomnego. W sądzie kończy się proces Bartłomieja S. i jego wspólników.

Niewykluczone, że jeszcze w maju sądowi uda się zakończyć przewód sądowy. Bartłomiejowi S. i jednemu z jego dwóch kompanów grozi dożywocie. S. przyznał się do winy. Opowiedział także co planował i co zrobił.

To jedna z najciekawszych, a jednocześnie przerażających spraw ostatnich lat w Szczecinie. Główny oskarżony nie wygląda jak zwyczajowo myślimy o zabójcach. Pochodzi z tzw. dobrego i bogatego domu. Mógł się kształcić, ale próby na kilku kierunkach studiów nie wypaliły. Próbował nawet sił jako pisarz i poeta. Jego książka na tyle zainteresowała prokuratorów, że przeczytali ją, aby sprawdzić, czy kryminał nie odpowiada rzeczywistości.

Bartłomiej S. wraz z kompanami truli swoje ofiary. Jedna przeżyła, drugą zakopali pod podłogą altanki. Jako truciznę wykorzystywał nasiona cisu połączone z lekami, a nawet trutką na szczury. Gdy taki koktajl nie podziałał na jego ojca, wynajął bandytę, który zaatakował mężczyznę. Udało mu się przeżyć i trafił do szpitala. Wtedy powstał plan, ab dobić ojca w szpitalu, a wcześniej wywołać tam alarm bombowy i wykorzystać związane z tym zamieszkanie.

- W tym celu mieli odwrócić uwagę personelu medycznego poprzez wywołanie zamieszania zgłoszeniem o podłożeniu w szpitalu bomby, po czym jeden z nich miał wejść do szpitala i poprzez wstrzyknięcie do podawanej pokrzywdzonemu kroplówki powietrza lub trucizny, pozbawić go życia. Plan, pomimo ewakuacji szpitala, nie powiódł się - oskarża prokurator.

W śledztwie wyszło na jaw, że oskarżeni w przeszłości zabili innego mężczyznę na jednej z działek na Wyspie Puckiej. Najpierw truli go podając do jedzenia nasiona cisu wraz z tabletkami przeciwbólowymi. Gdy to nie przyniosło skutku, podali mu mieszankę alkoholu ze środkami psychotropowymi i lekami nasercowymi oraz kanapkę z tymi lekami. Potem skrępowali mu ręce i nogi, założyli na głowę foliowy worek i w takim stanie pozostawili zamkniętego na trzy dni. Gdy umarł, ciało ukryli pod podłogą altanki działkowej.

Bartłomiej S. odpowiada też za przestępstwa związane z wyłudzeniem od ojca ponad 272 tys. zł.

W sądzie zeznawał m.in. młodszy brat oskarżonego. Opowiadał jak ich ojciec, z zawodu marynarz, wciąż wierzył, że starszy syn się zmieni i wybaczał mu kolejne wysoki. Np., gdy Bartłomiej S. sprzedał bez zgody ojca jego samochód fałszując dokumenty. W przeszłości oszukiwał też inne osoby, np. pobierając zaliczki na wynajęcie mieszkania, którego jednak nie udostępnił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński