Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Mroczek: Stadion Pogoni to nie dowcip

Łukasz Kasprzyk
Jarosław Mroczek (z lewej) w ostrych słowach o nowym stadionie.
Jarosław Mroczek (z lewej) w ostrych słowach o nowym stadionie.
Rozmowa z Jarosławem Mroczkiem, prezesem Pogoni Szczecin, o obecnej sytuacji drużyny, stadionie, polityce i wspieraniu klubu.

- Jeszcze 3 kolejki temu trener Dariusz Wdowczyk mówił, że Pogoń nie jest gotowa na grę w Lidze Europy. Myślałem, że używa kamuflażu, a tutaj dwie porażki z rzędu. A co pan myślał?

- Myślę, że to było niefortunne sformułowanie, bo która z polskich drużyn jest gotowa na grę w Europie? Fazy grupowej Ligi Mistrzów nie mieliśmy od bardzo dawna. My cały czas budujemy Pogoń. Celem poprzedniego sezonu było utrzymanie, a tego awans do grupy mistrzowskiej. Jak się uda coś więcej, będzie tylko na plus. Nie mamy ambicji, żeby koniecznie zagrać w tym roku w pucharach. Między bajki trzeba włożyć opinię, która mówi, że drużynie nie chce się grać w pucharach.

- Gdzie to pan słyszał?

- Na różnych forach kibicowskich. Finansowe osiągnięcia zawodników zależą od liczby wygranych meczów. Im lepsze miejsce zajmą, tym więcej będą mieli pieniędzy. Trudno więc posądzić ich o świadomy brak chęci zarabiania. To byłoby śmieszne. Teraz jest dobry czas, żeby pokazać młodych zawodników i to się trochę dzieje. W przyszłym sezonie będziemy mierzyć wyżej. Pewne jest tylko to, że tak długo jak będzie trwał podział na grupę mistrzowską i spadkową, naszym podstawowym celem będzie awans do tej pierwszej.

- Bycie gotowym na puchary, to poczucie polskiego kibica, by kompromitacja przyszła jak najpóźniej. Może wyłączając spoza tego grona Legię i Lecha.

- Z punktu widzenia budżetu, Legia i Lech są gotowe. Pogoń może wsiąść w samolot, rozegrać mecz, może wygrać, może przegrać. Tak grają właśnie polskie drużyny. Nas też na to stać, bo to udowodniliśmy towarzyskim meczem z Olympique Lyon. I z takimi klasowymi drużynami możemy sobie dać radę. Nie jesteśmy natomiast gotowi infrastrukturalnie, brakuje nam stadionu.

- To wszyscy wiemy.

- Ale nie jest to bez znaczenia. Popatrzmy na mentalność drużyny. Młodzi ludzie jadą na fajny obiekt, wracają do Szczecina i czują się potem jak pariasi. Ich rywale przyjadą do "wieśniaczych" warunków z początku XX wieku. Pogoni łatwiej grałoby się na nowym obiekcie.

- Prezydent Szczecina o tym wie?

- Proszę pytać pana prezydenta. Ja nie mam do niego zbyt dobrego dostępu.

- Poza komunikatami w mediach nie miał szansy się o tym przekonać?

- Po ostatnich sugestiach o nowych rozwiązaniach dla budowy nowego stadionu, które starałem przekazać się w rozmowie radiowej, do niczego nie doszło. Właściwie wylano na nas tylko kubeł pomyj. Najpierw wysłano do nas pismo o niezbyt eleganckim brzmieniu, a później zastępca prezydenta Krzysztof Soska pozwolił sobie na dowcip na twitterze, który dla niego być może jest śmieszny. Mnie hasło "Pogoń Kołbaskowo!" nie śmieszyło. Różnie odbieramy tego typu wystąpienia. Dla mnie to nie był dowcip. Wiem, że włodarzom miasta nie zależy szczególnie na Pogoni. Okazuje się, że potrafią sobie kpić z klubu, który osiąga niezłe wyniki i robią to z wyraźną przyjemnością. Nie wiem, czemu to ma służyć. Na pewno nie mieszkańcom Szczecina, szanującym swój klub.

- Profil społecznościowy to jedno, ale w oficjalnej odpowiedzi na pomysł o budowie stadionu w Kołbaskowie miasto złożyło życzenia, żeby działacze Pogoni sami sobie wybudowali ten stadion.

- To nie jest mój styl i świat. Nie będę mówił tym samym językiem, bo to do niczego nie prowadzi. Nie jestem człowiekiem konfliktu, tylko takim, który stara się coś zrobić w tym mieście, żeby ludzie mieli z tego przyjemność. Próby dzielenia społeczeństwa na tych, dla których warto budować obiekty i tych, dla których nie warto, czy mówienia "niech sobie zbudują", nie przystoją władzy. Przepraszam, czy oni za swoje budują? Przecież nie. Robią to z moich podatków, pana i innych mieszkańców.

- Deklarował pan i trzyma się tej obietnicy, że w tych wyborach prezydenckich Pogoń będzie bezstronna. Pan, jako osoba prywatna, jest jednak w komitecie honorowym prof. Tomasza Grodzkiego w związku z eurowyborami.

- Chciałbym podkreślić, że zostałem zaproszony do komitetu honorowego jako prezes EPA. Po drugie jestem przekonany, że wspieranie lokalnego działacza jest czymś nad wyraz sensownym, bo przecież to wspaniały lekarz, świetny organizator, samorządowiec, a do tego wybitnie inteligentny człowiek o szerokich horyzontach. Do PE nie idzie dla pieniędzy, ma ich wystarczającą ilość, chce tam działać na rzecz polityki zdrowotnej w całej Unii. Wiem również, jestem tego pewien, że nie zapomni o mieście, z którego pochodzi. Czy trzeba czegoś więcej, by wspierać taką osobę? Zawsze wybiorę kogoś, kogo potrafię rozpoznać, którego osiągnięcia znam, od tych, którzy po prostu są tu przysyłani w teczkach, by być pierwszymi na listach wyborczych.

- Pan profesor ma tytuł Ambasadora Pogoni Szczecin.

- Jest bardzo szczery w swoich działaniach. Nie przyszedł na mecz po raz pierwszy, po to, żeby odebrać ten tytuł. Od dziecka kibicuje tej drużynie. Doskonale rozumie, że ten tytuł nie polega na wykupieniu sobie miejsca, ale jest wspomożeniem drużyny, którą się kocha. Jednych stać na to, żeby dać troszkę więcej, innych mniej. Tytuł nie daje nic materialnego w zamian. Trudno powiedzieć, że znaczek z indywidualnym numerem ma wielką wartość materialną. To tak naprawdę pomoc klubowi, włączenie się w proces wspólnego budowanie silnej Pogoni. Jako zarządzający klubem jesteśmy transparentni, nie mamy niczego do ukrycia. Cieszymy się, że również dzięki Ambasadorom i Przyjaciołom sytuacja finansowa klubu poprawia się. Klub dzisiaj już się nie zadłuża. Prowadzimy taką politykę finansową, by w przyszłości, przyszłym sezonie, finanse klubu były stabilne, stanowiły silny fundament sukcesów. Ambasadorowie i Przyjaciele Klubu bardzo nam w tym pomagają.

- Udało wam się przyciągnąć 68 Przyjaciół i 7 Ambasadorów. To wynik zadowalający?

- Spodziewałem się większej liczby. Liczyłem na 15-20 Ambasadorów i 200 Przyjaciół w pierwszym rzucie. Może ludzie nie wiedzą, nie czują jeszcze, na czym polega ta idea. Zdecydowana większość może zadaje sobie pytanie, co ja z tego będę miał. W imieniu Pogoni Szczecin odpowiadam: dozgonną wdzięczność. Za 5, 10, 15 lat, kiedy będziemy mieli stadion, ten program pewnie się zmieni. Pojawią się propozycje, które odpowiedzą na oczekiwania kibiców. Dojdziemy do takiego stanu, działajmy jednak rozważnie, może powoli, ale skutecznie. Nie chcemy wejść natychmiast na szczyt, szybko się z niego wtedy spada. Nasza droga ma być bezpieczna dla klubu, piłkarzy i kibiców. Ale na początku chcemy, żeby krąg ludzi, którzy budują Pogoń był jak najszerszy. To odpowiedź na szereg wniosków, szczególnie z zagranicy. Długo nie mieliśmy na to pomysłu, aż do teraz. Trochę szkoda, że członkowie stowarzyszenia kibiców nie świecą tutaj przykładem i nie stają się kolejnymi przyjaciółmi, w ten sposób namawiając innych do takiego samego działania. Mam nadzieję, że to się jeszcze zmieni. Moim zdaniem, po kibicowsku, fajnie jest mieć znaczek z indywidualnym numerem. Każdy przyjaciel witany jest z radością. Nie tylko ze względu na pieniądze, ale raczej dlatego, że mówi tym samym językiem, co my: "Jestem z wami, na taką Pogoń czekałem, a nie przywiezioną w teczce z Piotrcovii czy z innego szwedzkiego marketu".

- W regulaminie dostępnym dla przystępujących jest napisane, że z tej kwoty idzie 5 proc. na stowarzyszenie.

- Uznajemy cały czas współpracę z kibicami za bardzo ważną. Mimo tego, coś się czasami dzieje niezbyt sympatycznego z punktu widzenia klubu, tak jak to było podczas ostatniego meczu z Lechią. Mam swój uraz do wulgaryzmów, wielokrotnie prosiłem i będę prosił, by na stadionie ten język się nie pojawiał. Przed meczem z Lechią było co najmniej kilka spotkań, w których doping był świetnie zorganizowany, naprawdę pomógł drużynie, świetnie świadczył o klubie, o jego kibicach. Warto o to walczyć. Dzięki takim postawom Pogoń nie będzie musiała płacić kar, nie będą zamykane sektory, nie będzie niepotrzebnej nikomu złej atmosfery. Po ludzku proszę wszystkich, którym dobro klubu leży na sercu, by starali się tak patrzeć na kibicowanie drużynie, byśmy rzeczywiście po meczu mogli powiedzieć (niezależnie od jego wyniku) nasi kibice są najlepsi w Polsce. Wiem, że kiedyś doczekam takiego momentu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński