Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Jarosław Kaczyński na 90 proc. chce rekonstrukcji rządu przed wyborami"

Piotr Zaremba
Zaremba: Hamletyzowanie, takie jak w przypadku wymiany Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego, nie może trwać zbyt długo, jeśli ma wpłynąć na kampanię wyborczą
Zaremba: Hamletyzowanie, takie jak w przypadku wymiany Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego, nie może trwać zbyt długo, jeśli ma wpłynąć na kampanię wyborczą Tomasz Hołod / Polska Press
Rekonstrukcja rządu będzie prawdopodobnie magiczną receptą na obecne trudności obozu rządzącego. Co zrobić, aby ludzie mówili nadal o „piątce Kaczyńskiego”, a nie o nauczycielskim strajku i deficycie budżetowym? A może by tak zacząć od zmian w TVP?

Jarosław Kaczyński na 90 procent podjął decyzję o rekonstrukcji składu rządu jeszcze przed wyborami - mówi ważny polityk PiS. Hamletyzowanie, takie jak w przypadku wymiany Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego, nie może trwać zbyt długo, jeśli ma wpłynąć na kampanię wyborczą. A lider PiS jest coraz bardziej podrażniony natłokiem kłopotów.

Zabijanie posłańców

Media pewne rzeczy mogą nawet wyolbrzymiać. Politycy PiS zaprzeczają, jakoby na konwencji wyborczej we Wrocławiu w zeszłą sobotę prezes nie dopuścił do wystąpienia premiera Morawieckiego, jak napisał „Fakt”. - To było ustalone wcześniej, że premier nie będzie przemawiać - twierdzą. Faktem był jednak zły humor lidera, który za narastające trudności ze strajkiem nauczycieli obwiniał może nawet mniej szefa rządu, ale na pewno Annę Zalewską. Ona także nie zabrała na konwencji głosu - jako postać zbyt drażniąca, choć był to jej polityczny matecznik.

Jako o następcy szefa MSZ Jacka Czaputowicza mówi się o Jacku Saryusz-Wolskim, co byłoby zaskakujące

Jakoś nie przyszło Kaczyńskiemu do głowy, że to on sam swoimi decyzjami o przeznaczeniu ogromnych sum na 500 plus i na trzynastkę dla emerytów przyczynił się do wywołania całego kryzysu, bo politycy PiS powtarzający teraz: nie mamy pieniędzy dla nauczycieli, są niewiarygodni. Że przy okazji postawił na mechaniczne rozdawnictwo, zamiast inwestować w rozwój cywilizacyjny, na który składa się między innymi dobra edukacja.

Zalewska, kandydująca do europarlamentu z jedynki na Dolnym Śląsku, ma być jego zdaniem odpowiedzialna za to, że uspokajała kierownictwo PiS niepełnymi informacjami i nie wymyśliła czegoś na osłabienie nauczycielskiej rebelii. Ale przecież to nie ona panuje nad budżetowymi pieniędzmi. Niezależnie od psychologicznej niezręczności, jaką jest jej kandydowanie w apogeum strajkowej niepewności, tu była skazana na rolę figurantki, posłańca.

Magiczne podejście do tego konfliktu przypomina zaklinanie deszczu. Kolejnym elementem takiej magii mają być zmiany w rządzie. Coraz mniej mówi się w Polsce o hojności zapisanej w „piątce Kaczyńskiego”, coraz więcej o strajku nauczycieli, więc odejść powinna Zalewska. Skądinąd to byłby cios w jej kampanię, więc w listy na Dolnym Śląsku - stąd wahania, czy w ogóle to robić.

Posłańcem złej nowiny w rządzie okazała się z kolei minister finansów Teresa Czerwińska, podnosząca problem z budżetową wykonalnością „piątki Kaczyńskiego”, więc ją czeka chyba podobny los. W swoim pierwszym wystąpieniu publicznym od dawna nazwała wprawdzie krążące od jakiegoś czasu plotki o swojej dymisji „przesadzonymi”, ale też przestrzegła, że szczyt koniunktury mamy za sobą. I znów - coraz mniej mówi się o rządowej hojności, coraz więcej o deficycie. A więc w odpowiedzi - utnijmy jej głowę. Kto zechce w takich warunkach być jej następcą, w dodatku tuż przed wyborami?

Morawiecki bez sukcesu?

Trzecim kandydatem do odejścia jest szef MSZ Jacek Czaputowicz, obwiniany o wcześniejszy kryzys w stosunkach z Izraelem (a raczej zbytnią uległość wobec Izraela). Jako o jego następcy mówi się o Jacku Saryusz-Wolskim, co byłoby zaskakujące. Ambitny polityk, który niedawno porzucił Platformę, wyrzekłby się mandatu europosła na pięć lat za niepewną posadę na kilka miesięcy? Może naprawdę wierzy, że wyciśnie na polityce zagranicznej piętno? A może w ostatniej chwili pojawi się kto inny?

Żadna z tych dymisji nie jest elementem ofensywy, marszu naprzód, lecz raczej łatania kłopotów. Trudno tu również zauważyć budowanie bardziej autorskiego rządu przez Morawieckiego. To Czerwińska i Czaputowicz mieli być przed ponad rokiem wyrazicielami nowej, bardziej „technokratycznej” linii nowego premiera.

Gdzieś krążą wprawdzie sugestie, że Morawiecki wymieni Mariusza Błaszczaka na Michała Dworczyka w MON, czego chce od dawna. Albo że pozbędzie się wiecznego kandydata do dymisji ministra energetyki Krzysztofa Tchórzewskiego. Ale to akurat mało prawdopodobne. I dlatego, że takie zmiany tuż przed wyborami parlamentarnymi sensu wielkiego nie mają. I dlatego, że Kaczyński chyba nie pozwoli Morawieckiemu na aż taką samodzielność.

Fot. Karolina Misztal

Jazda po burzy. Kierowco, uważaj na te trzy zagrożenia!

Nie pozwoli także w innej sferze - korygowania propagandy w mediach publicznych. To może największy fenomen. Prezes PiS ma pretensje, że Zalewska, a może i Morawiecki, nie radzą sobie z nauczycielskim strajkiem. I równocześnie akceptuje kurs TVP, która jątrzącymi materiałami, kontrastującymi z miękką mową pisowskich polityków, dodatkowo podsyca napięcie.

W propagandzie bez zmian

Co może być bardziej drażniące dla pobuntowanych nauczycieli niż wieść, że telewizyjne Wiadomości pokazują materiały sprzed paru lat, przedstawiane jako współczesne, żeby podważyć ich racje? Przecież takich rzeczy nie da się ukryć. Tym bardziej nie można ukryć coraz bardziej agresywnego tonu, jakim opowiada się w programach informacyjnych TVP o nauczycielskich żądaniach.

Poszerzenie zarządu TVP o dwie osoby reprezentujące prezydenta, a w przypadku Piotra Pałki także i Ruch Kukiza, okazało się operacją pozorną, obliczoną na wyłudzenie od Andrzeja Dudy podpisu pod ustawą przyznającą mediom publicznym fundusze. W tydzień potem Pałka został zawieszony przez sprzymierzoną z Jackiem Kurskim radę nadzorczą TVP, a potem zmuszony do rezygnacji przed posiedzeniem Rady Mediów Narodowych.

W tym drugim przypadku posłużono się i innym pretekstem - jego wstrzymaniem się od głosu, kiedy zarząd zatwierdzał umowę reklamową podobno ważną dla firmy. Wstrzymała się też druga narzucona Kurskiemu partnerka Marzena Paczuska, więc jej dni także mogą być policzone. Zwłaszcza że zabiega ona o nadzór nad programami informacyjnymi, a Kurski nie chce jej tego dać.

Owszem, krąży nazwisko Mateusza Matyszkowicza, do niedawna szefa TVP1, jako kolejnego trzeciego członka zarządu. Jest człowiekiem awansowanym przez Kurskiego, ale chyba najbardziej otwartym z możliwych, choć do tej pory zajmował się w telewizji głównie tematyką kulturalną. Kurski jednak pokazał, jak potrafi przeczołgać narzuconych sobie ludzi. Mówi się też zresztą o innym kandydacie, dziennikarzu regionalnej TVP z Opola. Na razie mamy stan prowizorki.

Owszem, Elżbieta Kruk, pisowska członkini RMN, narzeka na „paździerzowy ton TVP”, ale przecież wszystkie te ruchy: pozory korekt, a potem cofnięcia zmian, akceptowane są na Nowogrodzkiej. I to wola Kaczyńskiego decyduje, a nie Rady, w której zasiada Kruk. Nie wiadomo, czy prezes chce Matyszkowicza, czyli lekkiej korekty, czy status quo. Chyba wciąż nie widzi związku między wzrostem społecznych napięć i jątrzącą propagandą. Chce mieć ciastko i je zjeść. Chce wygaszenia napięć, ale też dowodzenia na każdym kroku słuszności decyzji władzy. Momentami trudno się to składa w logiczną całość.

Konwencja PiS. Jarosław Kaczyński zapowiedział 500 plus od pierwszego dziecka, "trzynastki dla emerytów" i brak PIT-u dla młodych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: "Jarosław Kaczyński na 90 proc. chce rekonstrukcji rządu przed wyborami" - Portal i.pl

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński