Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Tomaszewski: Reprezentacja to nie Caritas, a Jerzy Brzęczek nie jest Świętym Mikołajem, żeby wszystkim dawać prezenty. Nie mamy drużyny

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Bartek Syta
- Dajmy już spokój dywagacjom czy on się nadaje na selekcjonera czy nie. Klamka zapadła i czy nam się to podoba czy nie Jerzy Brzęczek poprowadzi kadrę w pierwszych meczach eliminacji mistrzostw świata. Ma teraz idealną okazję do tego, żeby zostać selekcjonerem, a nie kolekcjonerem, który próbuje wszystkich poupychać na boisku - mówi Jan Tomaszewski. Z byłym bramkarzem reprezentacji Polski, medalistą mistrzostw świata i wicemistrzem olimpijskim rozmawiamy o problemach obecnej reprezentacji.

Komentując losowanie grup eliminacji do mistrzostw świata powiedział Pan: „Mamy piłkarzy, którzy przy sensownym selekcjonerze mogliby wygrać tę grupę”.

Nie powiedziałem, że przy sensownym selekcjonerze - tutaj jest przekłamanie „Przeglądu Sportowego”. Powiedziałem, że piłkarzy mamy na to, żeby wygrać grupę. Bo mamy równie dobrych, albo nawet lepszych od Anglików, którzy uchodzą za jej faworytów. Dla mnie Wojciech Szczęsny jest lepszy Jordana Pickforda, Robert Lewandowski od Harry’ego Kane’a, a Piotr Zieliński od Raheema Sterlinga. Można tak wymieniać i wymieniać. Nasi zawodnicy grają w renomowanych klubach europejskich i nie są w nich statystami. Nie widzę więc powodów do paniki, jaka zapanowała po wylosowaniu Anglii, bo to nie jest bynajmniej najlepsza drużyna na świecie. Malkontentów odsyłam do wyników ostatniej edycji Ligi Narodów - które miejsce w swojej grupie oni zajęli?

Trzecie.
No właśnie, wyprzedziła ich nie tylko Belgia, ale również Dania. No to, na Boga, kogo my się boimy...

To w czym problem, bo skądś się te obawy jednak biorą?
W tym, że przez dwa lata pracy Jurka Brzęczka nie widać niestety drużyny, która mogłaby powalczyć nawet o drugie miejsce i baraże. Piłkarzy mamy, ale nie mamy drużyny.

Dlaczego?
Problem tej kadry jest taki, że grała przez półtora roku różnymi systemami i ciągle się mówiło, że trwa budowa drużyny narodowej. Nonsens - budować to można drużynę klubową, kupić sobie Lewandowskiego, czy Messiego, jeśli cię na to stać. Reprezentację albo się ma, albo nie, pozostaje tylko kwestia właściwego wybrania piłkarzy tak, by ci stworzyli drużynę. Powtórzę - my mamy zawodników, jednak przy całym szacunku dla Jurka Brzęczka, ale zagrał dziesięć spotkań z europejską czołówką: cztery z Włochami, dwa z Holandią, dwa z Portugalią i dwa z Austrią, która też się w miarę liczy. I jaki jest bilans tych spotkań? Jedno zwycięstwo, cztery remisy i pięć kompromitujących porażek. Bo można przegrać, ale nie tak jak ostatnio z Włochami, czy wcześniej z Holandią. Niech mi ktoś powie jak to jest możliwe, że z Włochami gra siedmiu zawodników z klubów Serie A, a na tle swoich rywali, a często nawet klubowych kolegów, wyglądają...

Jakby byli z Serie C?
Ja bym to dosadniej ujął - odstawiają padlinę. Trzeba bardziej ewidentnych dowodów na to, że coś z tą reprezentacją jest nie tak?

Pytanie czy to tylko wina selekcjonera? Mówi się, że są podziały w zespole.
Jeżeli w rodzinie kłócą się dzieci, to winni najczęściej są rodzice. W tym wypadku rodzicami są Zbyszek Boniek, który jako prezes PZPN nominował selekcjonera i Jurek Brzęczek. Jeśli oni nie widzą, że jest problem, a to widać nie tylko na boisku, ale również w wywiadach, jakich udzielają zawodnicy... No to coś tu jest nie tak. Mnie się bardzo podobał wywiad Brzęczka, w którym powiedział, że popełnił dużo błędów, ale teraz już się skończą. Jurku - życzę ci tego z całego serca.

Chyba nie tylko pan mu tego życzy...
By tak się stało musi jednak przestać eksperymentować, grać na dwie, albo nawet trzy „dziewiątki”, bo tak też się zdarzało. Nasz system to 1-4-4-1-1, gdzie dwie ostatnie cyfry to Piotr Zieliński i Robert Lewandowski. W tej chwili nie mamy następców dla tej dwójki i tutaj trzeba szukać. Na innych pozycjach mamy alternatywy, na tych nie.

Powiedział Pan ostatnio, że na miejscu Wojciecha Szczęsnego zrezygnowałby z gry w reprezentacji...
Bo bym zrezygnował, ale ja absolutnie nie mówię, kto ma być pierwszym bramkarzem reprezentacji. Chodzi mi o to, że ktoś taki musi być wyznaczony. Z dwóch powodów: pierwszy jest tak, że on musi się psychicznie przygotować na to co go czeka. Nie może być tak, że dowiaduje się dopiero na zgrupowaniu, że będzie bronił - on musi już wcześniej obserwować rywali, analizować ich grę. A drugi powód jest taki, że na zgrupowaniu bramkarz nie ma walczyć o miejsce w składzie, tylko zgrywać się z obroną. Nie ma dwóch identycznych bramkarzy, każdy trochę inaczej zachowuje się na linii, na przedpolu, inaczej wprowadza piłkę do gry. Obrońcy muszą mieć to przećwiczone tak, by grali na pewniaka, bez cienia wątpliwości. Niemcy mają wielu znakomitych bramkarzy, że wymienię tylko Marca-Andre ter Stegena, a mimo to od lat numerem jeden u nich Manuel Neuer. Nawet jak przed mundialem w Rosji bramkarz Bayernu długo leczył kontuzję, to Joachim Löw ogłosił pół roku wcześniej, że jeśli tylko wróci do pełnej sprawności, to nadal będzie numerem jeden.

Po mundialu był za to krytykowany.
Najłatwiej zwalić na bramkarza, a prawda jest taka, że cały niemiecki zespół zagrał na tamtych mistrzostwach katastrofalnie. A wracając do nas, to ja mam oczywiście swojego faworyta i przy wielkim szacunku dla Łukasza Fabiańskiego jest nim właśnie Szczęsny. Absolutnie nie zamierzam jednak narzucać Brzęczkowi na kogo ma postawić, to jego decyzja. Dla mnie to może być nawet Łukasz Skorupski. Musi się jednak zdecydować na jednego bramkarza.

Wracając do taktyki - prezes Boniek zasugerował ostatnio, że powinniśmy rozważyć zmianę ustawienia, bo „koncentracja rywali na Robercie Lewandowskim będzie bardzo duża i trzeba go kimś wesprzeć”.
Tu się ze Zbyszkiem kompletnie nie zgadzam. System trzeba doskonalić, a nie go bez przerwy zmieniać. Weźmy taką Francję - od lat na „dziewiątce” gra tam Olivier Giroud, a za jego plecami Antoine Griezmann. Cały świat o tym wie i czy Didier Deschamps coś zmienia? Nie, oni grają takim systemem i z Andorą i z Niemcami, różnica jest w taktyce, bo z jednymi grają bardziej ofensywnie, a z drugimi bardziej defensywnie. Brzęczek dostał kadrę i co się stało w pierwszym meczu, z Włochami?

Zremisowaliśmy 1:1, a bramkę zdobył Zieliński po podaniu Lewandowskiego.
Nie tylko o to chodzi. To było kapitalne spotkanie, które notabene powinniśmy wygrać, bo karny dla Włochów był z kapelusza. Potem jednak przyszły kolejne mecze, zaczęły się eksperymenty.

Po części wymuszone przez media i kibiców, bo kapitalną jesień miał wówczas w Genoi Krzysztof Piątek...
Kadra to nie Caritas, a Brzęczek nie jest Świętym Mikołajem, żeby wszystkim dawać prezenty. Mówiłem już dwa lata temu, że Brzęczek miał pełne prawo wystawić w pierwszym składzie Piątka, ale powinien posadzić wtedy na ławce Lewandowskiego. Przy grze dwiema „dziewiątkami” równowaga pomiędzy ofensywą a defensywą jest zachwiana. Za kadencji Adama Nawałki graliśmy co prawda dwójką napastników, ale Arkadiusz Milik nie grał w tym systemie jako „dziewiątka”. Dopiero w ostatniej Lidze Narodów Brzęczek przestał kombinować i efekty widać było w meczach z Bośnią i Hercegowiną.

Z Włochami i Holandią już niekoniecznie.
Właśnie przez te eksperymenty. Włosi i Holendrzy grają w swoich systemach od dawna. Tam się zmieniają zawodnicy, ale nie system. A u nas zabrakło zgrania, automatyzmów. Nie wszyscy wiedzieli jak się zachować na boisku.

Może Brzęczek nie jest w stanie wycisnąć więcej z tej reprezentacji.
Dajmy już spokój dywagacjom czy on się nadaje na selekcjonera czy nie. Klamka zapadła i czy nam się to podoba czy nie Brzęczek poprowadzi kadrę w pierwszych meczach eliminacji mistrzostw świata. Ma teraz idealną okazję do tego, żeby zostać selekcjonerem, a nie kolekcjonerem, który próbuje wszystkich poupychać na boisku. Te trzy mecze będą również próbą generalną przed mistrzostwami Europy i musi zrobić wszystko, by wypadła ona jak najlepiej. Nie może być tak jak ostatnio, że przegrywamy z Włochami i na następny mecz Brzęczek dokonuje pięciu zmian w składzie. Co to oznacza? Ano to, że źle wybrał skład na mecz w Reggio Emilia, w którym walczyliśmy przecież o pierwsze miejsce w grupie. Coś takiego nie może się powtórzyć. Niektórzy mówią, że gramy w tych meczach o dziewięć punktów, ale moim zdaniem nawet pięć sprawi, że możemy powalczyć o pierwsze miejsce w grupie. Zwycięstwo z Andorą i wyjazdowe remisy z Węgrami i Anglią to bardzo dobra pozycja wyjściowa. Wtedy i na Euro pojedziemy w lepszych humorach.

Stać nas na wyjście z grupy, bo taki jest cel?
To temat na kolejną rozmowę, ale na ten moment to w ogóle nie powinno interesować Brzęczka. Tam na pewno zagramy, za to jeśli przegapimy te trzy marcowe mecze, to możemy wpaść w piłkarski niebyt na następne cztery lata. A wtedy na miejscu Bońka bym się zastanowił czy nie dokonać zmiany selekcjonera jeszcze przed Euro.

Pytanie tylko na kogo?
Moim zdaniem nie ma w Polsce odpowiedniego kandydata i powinien być to ktoś zza granicy. Gdy Zbyszek Boniek postawił na Brzęczka natychmiast zaczęły się kontrowersje i medialne podjazdy. Przyłączyli się do nich kibice, bo przecież mamy w Polsce 40 milionów selekcjonerów. Jurek o nich wiedział i na pewno nie było tak, że wszystko po nim spływało. Po jego otoczeniu też nie. Za to zagraniczny trener będzie miał to, za przeproszeniem, w poważaniu. Rodzinę będzie miał w innym kraju, a do Polski będzie przyjeżdżał po prostu do pracy.

Ma pan jakichś ewentualnych kandydatów?
Nie i nie zamierzam spekulować. Zbyszek ma takie znajomości, że na pewno zdołałby kogoś odpowiedniego namówić. PZPN jest wystarczająco bogaty, by zatrudnić prawdziwego fachowca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński