Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaki będzie świat? Smarfonowy

Andrzej Szkocki
- Czasami tworzymy też aplikacje dla zabawy. Siedzimy sobie któregoś dnia przy lunchu i zastanawiamy się, co by tu nowego zrobić. I nagle jeden z naszych kolegów poplamił sobie koszulę sokiem z buraków. I w tym momencie wpadliśmy na pomysł stworzenia takiej aplikacji o metodach usuwaniu plam - iPlama. Ta aplikacja ściągnęła się już kilkanaście tysięcy razy. Jest po polsku, angielsku, chińsku i rumuńsku - mówi Artur Sławnikowski.
- Czasami tworzymy też aplikacje dla zabawy. Siedzimy sobie któregoś dnia przy lunchu i zastanawiamy się, co by tu nowego zrobić. I nagle jeden z naszych kolegów poplamił sobie koszulę sokiem z buraków. I w tym momencie wpadliśmy na pomysł stworzenia takiej aplikacji o metodach usuwaniu plam - iPlama. Ta aplikacja ściągnęła się już kilkanaście tysięcy razy. Jest po polsku, angielsku, chińsku i rumuńsku - mówi Artur Sławnikowski. Andrzej Szkocki
Rozmowa z Arturem Sławnikowskim ze szczecińskiej firmy Dige, która zajmuje się globalnymi projektami internetowymi

- Łatwo w Szczecinie stworzyć firmę, która ma zasięg globalny?
- To nie jest takie proste. Trzeba się napracować. Nie da się sukcesu odnieść po roku. To żmudna i ciężka praca. W naszym wypadku - mówię tu za siebie i swoich wspólników - zaczęło się to już na studiach. Każdy z nas wolał budować coś samemu niż iść i pracować dla kogoś. Krok po kroku, ciężka praca i dużo wyrzeczeń. Ale się udało.

- Co właściwie robicie?
- Różne projekty, przede wszystkim internetowe. Robimy aplikacje dla swoich klientów na smartfony, tworzymy serwisy społecznościowe, produkujemy platformy IT dla programów lojalnościowych.

- A od czego się zaczęło?
- Jeszcze jak byliśmy na studiach stworzyliśmy specjalny serwis dla gimnazjalistów. Zbudowaliśmy serwis www.zapytaj.com.pl. Długo go prowadziliśmy. Ale już go sprzedaliśmy - portalowi onet.pl. Choć nadal go prowadzimy. W tej chwili serwis nazywa się www.zapytaj.onet.pl.

- Co to za serwis?
- To takie miejsce w sieci, gdzie ludzie zadają różne pytania, a inni na te pytanie odpowiadają. Parę dni temu odnotowaliśmy kolejny rekord. W jeden dzień na zapytaj.onet.pl weszło ponad 1,2 mln osób. To dużo.

- Ale to nie jest żaden bardzo oryginalny pomysł.
- Zgadza się. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. To nie jest nic mocno odkrywczego. Ale do uruchomienia "zapytaja" inspirowało nas to, co się dzieje na Zachodzie. Takich pomysłów jest sporo. W ogóle można powiedzieć, że większość pomysłów jest tanich. Gorzej z ich realizacją. A my właśnie w realizacji jesteśmy dobrzy. Teraz na przykład pracujemy nad portalem www.pinka.pl. Zresztą ten serwis też już sprzedaliśmy. I co ciekawe, sprzedaliśmy go zanim w ogóle powstał. Kupił go także Onet.

- A co to jest pinka.pl?
- To jest wirtualna tablica, na której możemy przypiąć interesujące nas obrazki. A mówiąc bardziej plastycznie, to miejsce, gdzie możemy gromadzić interesujące nas informacje i zdjęcia. Na przykład na takiej wirtualnej tablicy można sobie stworzyć swoją książkę kucharską. A dzieje się to tak, szukamy jakiegoś przepisu w internecie i ten, który się nam podoba wklejamy na swoją tablicę na Pince. Gdy po jakimś czasie chcemy do niego wrócić, nie musimy długo szukać, mamy go na swojej Pince. To też była inspiracja z Zachodu. Taki serwis na Zachodzie już istnieje, pewnie sporo już osób zna "Pinteresta".

- Dlaczego akurat Pinterest?
- W tej chwili niezwykła popularnością w internecie cieszą się wszystkie działania oparte na zdjęciach. Jeszcze pięć lat temu dominował tekst. Teraz obrazki. Technologia poszła do przodu. Łatwiej jest puścić do sieci informację pod postacią obrazka, zdjęcia niż napisać tekst - szczególnie ze smartfona.

- Pokazywanie zdjęć w internecie stało się modne?
- Właśnie. Coraz więcej jest obrazków w sieci. To jest wyraźny trend. To widać na przykład jakie aplikacje zdobywają popularność. Wszystkie, które mają związek z robieniem zdjęć. Ludzie polubili zdjęcia. Bawią się tym. Parę dni temu natrafiłem na informację, że bardzo dynamicznie sprzedaje się jedna z aplikacji na Androida z Japonii. W ciągu dwóch tygodni pobrało ją ponad 20 mln użytkowników. A jest to aplikacja związana z wykorzystaniem zdjęć.

- To może trzeba było zrobić taką aplikację do robienia i przetwarzania zdjęć?
- Takich aplikacji jest już mnóstwo. W App Store już jest zarejestrowanych ponad milion różnych aplikacji i pewnie z 10 tysięcy z nich to aplikacje związane z robieniem zdjęć, ale nie wiadomo dlaczego, tylko niektóre są rzeczywiście wielkim sukcesem. To w dużym stopniu przypadek, może trochę marketingu i reklamy. W ciągu ostatnich dwóch tygodni powstało aplikacji na zdjęcia 158.

- A jak się robi aplikacje?
- To trudne zadanie. Aplikacje robimy przede wszystkim dla naszych klientów. Ale czasami tworzymy też aplikacje dla zabawy. Siedzimy sobie któregoś dnia przy lunchu i zastanawiamy się, co by tu nowego zrobić. I nagle jeden z naszych kolegów poplamił sobie koszulę sokiem z buraków. A to była jego ulubiona koszula. Nikt z nas nie wiedział jak sobie z tym poradzić. No i w tym momencie wpadliśmy na pomysł stworzenia takiej aplikacji o metodach usuwaniu plam - iPlama. Ta aplikacja ściągnęła się już kilkanaście tysięcy razy. Jest po polsku, angielsku, chińsku i rumuńsku.

- A gdzie jest najbardziej popularna?
- W USA. Większość naszych aplikacji ściągana jest w Stanach Zjednoczonych. Dla naszych aplikacji rynek amerykański to 95 proc., reszta świata - 5 proc. Tam ludzie nie zastanawiają się zbyt długo nad wydaniem $1, tylko klikają i kupują.

- Jak będzie według ciebie wyglądał nasz świat za pięć - dziesięć lat?
- Będzie zdecydowanie smartfonowy.

- Co to znaczy?
- Będziemy jeszcze bliżej żyć ze smartfonem i to on będzie naszym najważniejszym, ułatwiającym życie narzędziem. Podam taki przykład. Po Święcie Dziękczynienia w USA jest tzw. Black Friday. To piątek, w którym to dniu wszyscy Amerykanie wyruszają na zakupy, żeby skorzystać z lawiny promocji. Po tym dniu pojawiły się dane statystyczne mówiące, że liczba transakcji z wykorzystaniem smartfonów wzrosła w stosunku do poprzedniego roku o 250 procent. Nawet w Polsce chodzimy przecież po sklepach z telefonem w ręku. Już teraz istnieją aplikacje, które ułatwią nam wyszukiwanie produktów, porównują za nas ceny, udostępnią informują o rabatach. Kupowanie przez telefon będzie coraz popularniejsze. Wystarczy bowiem "klik" i już jest kupione. Zwykle taniej niż w "normalnym" sklepie.

- A telefony będą mniejsze czy większe?
- Mam nadzieję, że większe już nie będą, bo nie zmieszczą się w kieszeni :).

- Mój syn ma dwa telefony. Nie rozstaje się z nimi. Ciągle coś tam sprawdza. Może jest uzależniony?
- To nie jest uzależnienie. To jest normalna rzecz. To jest znak czasu.

Rozmawiała Bogna Skarul

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński