Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wygląda pierwsza wizyta w gabinecie medycyny estetycznej? Mamy odpowiedź!

materaił partnerski
Foto: Marzena Kosin
Decyzja podjęta, zabieg wybrany, czas umówić wizytę. Tylko po co właściwie jest ta wizyta i na co się przygotować? Sprawdziliśmy to u źródła odwiedzając dr Katarzynę Ostrowską-Clark i jej gabinet Medimel.

Na rynku jest wiele gabinetów medycyny estetycznej. O tym, który z nich wybierze pacjent, decyduje nie tylko doświadczenie na rynku, ale też pierwsze wrażenie jakie wywrze lekarz. Jakie to wrażenie powinno być?

- Zacznę od anegdoty, którą powtarzam niemal każdej mojej pacjentce - z lekarzem jak z mężem, jeśli ma się wątpliwości trzeba wiać (śmiech). Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. Pojawia się już po kilku sekundach wizyty. Jeżeli w tym wrażeniu jest niepewność czy niepokój, po prostu trzeba iść do innego gabinetu. Nie ma nic gorszego, niż poddać się operacji u lekarza, któremu do końca nie ufamy. To wystawianie się na ogromny stres, a przecież nie tak powinno być. Sama zawsze wychodzę do swoich pacjentów z otwartością - podaję rękę, zapraszam do gabinetu, rozpoczynam rozmowę, każdego traktuję po partnersku. Oczywiście lekarz to tylko człowiek, więc jedna wizyta jest dłuższa, inna nieco krótsza. Jedna dotyczy tylko i wyłącznie zabiegu, a podczas innej poruszane są wątki poboczne, choćby te dotyczące wspólnych pasji. Między lekarzem a pacjentem musi zagrać pewien rodzaj chemii. Jeśli tej chemii brak, wolę nie operować. Chcę być pewna, że rozumiem się z moim pacjentem w stu procentach.

W trakcie rozmowy pacjent musi się mocno otworzyć, czasem obnażyć nawet wstydliwe problemy. Jednym przychodzi to łatwiej innym trudniej. Jak dotrzeć do tej drugiej grupy?

- Każdy lekarz w trakcie studiów przechodzi krótkie przygotowanie psychologiczne do pracy z pacjentem. Jednak tak naprawdę to praktyka odgrywa największą rolę. Za mną 22 lata doświadczenia, przepracowałam wiele różnych sytuacji. Każdy specjalista ma swój sposób na dotarcie do pacjenta. Ja jestem otwarta. Nie jestem typem lekarza w białym kitlu, z okularami na nosie i podręcznikiem pod pachą. Kiedy przychodzi do mnie pacjent staram się pochylić nad jego problemem w ciepły, spokojny sposób. Staram się pokazać, że jego problem to mój chleb powszedni, że odczucia, które mu towarzyszą są dla mnie zrozumiałe. Wykładając na uczelni, zawsze powtarzam studentom - pacjent w szpitalu zwykle czuje ból, jest wystraszony i samotny, w dodatku przebywa z dala od domu. Te elementy budują problem, który tylko mądry lekarz jest w stanie rozwiązać dlatego z pacjentem trzeba obchodzić się tak, jak z własną mamą czy siostrą. Nie ma znaczenia czy człowiek kładzie się na stole operacyjnym z przyczyn chorobowych czy estetycznych, zawsze jest to trudne przeżycie. Nie śmiem twierdzić, że potrafię dotrzeć do każdego, ale z większością moich pacjentów udaje mi się nawiązać więź, która ułatwia moment otworzenia się.

Bycie pacjentem wcale nie jest takie łatwe jak się zdaje, prawda?

- Nie jest, bo trzeba komuś zaufać. Właśnie dlatego chemia, o której mówiłam jest taka ważna, tworzy pewien komfort. Do tego, jeśli lekarz w prosty sposób potrafi dzielić się swoją wiedzą to pacjent przejdzie zabieg znacznie łatwiej.

Zanim pacjent położy się na stole operacyjnym ze strony specjalisty pada wiele pytań, co to za pytania?

- Pytania dotyczące stanu zdrowia to absolutna podstawa - choroby przebyte, choroby przewlekłe, przyjmowane leki, wcześniejsze zabiegi… W medycynie estetycznej stan zdrowia warunkuje możliwość przeprowadzenia operacji. Pacjent nie może zataić choroby, wprowadzenie w błąd lekarza mogłoby być tragiczne w skutkach.

A co z pytaniami dotykającymi sfery prywatnej? Stan cywilny, stosunki z partnerem...

- Lekarz nie powinien pytać o prywatne sprawy pacjenta. Zdarza się, że pacjentka czy pacjent sami poruszą kwestie dotyczące rozwodu czy przebytej traumy. Nie powinno się traktować tego jak przyzwolenia na rozpoczęcie dyskusji. To raczej moment kiedy w głowie lekarza powinna zapalić się lampka ostrzegawcza - możliwe, że pacjent podjął decyzję o operacji pod wpływem impulsu, możliwe, że chce potraktować operację jako sposób na odzyskanie partnera. Niestety, powiększenie piersi najprawdopodobniej nie naprawi złych relacji w związku.

A czym, prócz efektów zabiegu, pacjent powinien się zainteresować?

- Jakiś czas temu przyjęłam pacjenta, który zapytał mnie jak wygląda blok operacyjny. Są osoby, które obawiają się prywatnych gabinetów, więc to trafione pytanie. Najprościej było na nie odpowiedzieć pokazując naszą praktykę. Mamy takie same sprzęty jak w szpitalu - respirator, gazy w ścianie, na sali pooperacyjnej są kardiomonitory, jest stacja pielęgniarska, mamy wszystkie potrzebne leki. Pacjent musi czuć się bezpieczne, dlatego warto zainteresować się też rodzajem znieczulenia, możliwymi powikłaniami i procesem rekonwalescencji. Pacjenci często pytają też - czy to boli? Ale spokojnie, mamy XXI wiek i leki przeciwbólowe (uśmiech). Poza tym myślę, że pacjent powinien zainteresować się nie tylko zabiegiem, ale i doświadczeniem lekarza - czy wybrany specjalista ma prawo do wykonywania zawodu i czy ma dyplom specjalisty? Każdy z nas ma w gabinecie te dokumenty, więc pokazanie ich nie jest kłopotem. Pytania o lata przepracowane w zawodzie, odbyte szkolenia, doświadczenie czy stopnie naukowe też są w porządku. Może okaże się, że jesteśmy pierwszym pacjentem w historii tego lekarza. Przyznam, że jeśli czuję, że mogę pozwolić sobie na dowcip, to pytana o doświadczenie żartuję, że obejrzałam kilka operacji na You Tube więc wiem co i jak (śmiech).

Pacjenci dają się nabrać? (uśmiech)

- Wielu pacjentów trafia do mnie z polecenia, więc wiedzą, że nie są tymi pierwszymi (uśmiech). To miłe kiedy pacjenci trafiają do gabinetu dzięki rekomendacji innych osób, szczególnie jeśli tymi osobami są inni lekarze. Świetny przykład dotyczy dr Nikodemskiego. Pacjentki przychodząc na powiększanie piersi pytają - a czy zastosujemy metodę znieczulenia dr Nikodemskiego? To naprawdę fajny sygnał. Oznacza, że udało nam się wypracować markę.

Myślę jednak, że każdy z nas miał sytuację, kiedy nie do końca zrozumiał się ze swoim lekarzem i wstydził się dopytać co znaczą poszczególne określenia. Jakie słowa najczęściej płatają figle?

- Tu znowu przywołam anegdotę. Mąż mojej przyjaciółki otrzymał wypis ze szpitala. Jednym z zaleceń była “elewacja kończyny”. Dla lekarza to zupełnie normalne określenie oznaczające uniesienie nogi, np. w pozycji leżącej, powyżej poziomu serca. Jednak skojarzenia tego pacjenta poszły w zupełnie innym kierunku i dotarły, aż do elewatora zbożowego (śmiech). Takich słów rzeczywiście jest sporo. Mogę tu wymienić choćby hemostazę odnoszącą się do krzepnięcia krwi czy też często myloną z hemostazą, homeostazę - dobrostan organizmu. Rekonwalescencja, też potrafi spłatać figle. Jako lekarz zawsze staram się używać słów ogólnie zrozumiałych, ale czasem do wypowiedzi przedostanie się trochę lekarskiego żargonu. Pacjent musi w takiej sytuacji pamiętać, że nie ma co się wstydzić czy bać, tylko trzeba lekarza zapytać. Przecież nikt nie będzie się śmiał. Pamiętajmy o tym - nie ma głupich pytań.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński