Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaklikowski karp dla papieskich gwardzistów

Zdzisław Surowaniec
Mieczysław Stec prezentuje karpia, który być może trafi na watykański stół.
Mieczysław Stec prezentuje karpia, który być może trafi na watykański stół. Zdzisław Surowaniec
Do Watykanu na przedświąteczny piątkowy obiad trafią karpie z Gospodarstwa Rybnego Mieczysława Steca, ze stawów w Antoniówce koło Zaklikowa w powiecie stalowowolskim. Dodatkowego smaczku podarunkowi nadaje fakt, że "stecowe karpie" pływały w stawach zasilanych źródłem tryskającym spod kapliczki świętego Antoniego.

- Antoniówka, jako członek założyciel Towarzystwa Promocji Ryb Pan Karp, posiadająca odpowiednie certyfikaty jakości, ma być poproszona o wyborne karpie na watykańskie stoły - potwierdza Mieczysław Stec, właściciel gospodarstwa rybnego, z wykształcenia ichtiolog czyli specjalista od ryb.

Z kilku polskich gospodarstw rybackich wybrane zostaną najbardziej okazałe karpie. Do Watykanu pojedzie 120 kg żywych ryb. - Na specjalnie przygotowanej i oznakowanej platformie zamocowany zostanie nowoczesny basen z aparatura dotleniającą wodę. Załadunek ryb i wyjazd w kierunku Włoch zaplanowaliśmy na 17 grudnia, a przyjazd do Watykanu na wieczór 18 grudnia - usłyszeliśmy od Mieczysława Steca.

Karpiami miałoby być poczęstowanych stu wartowników Gwardii Szwajcarskiej oraz ich rodziny. Na przygotowaniem karpi ma czuwać szef kuchni, któremu pomogą siostry albertynki, prowadzące gwardyjską kuchnię. Inicjatorem sprowadzania polskich karpi do Watykanu jest Magdalena Solińska-Riedi - żona jednego z gwardzistów, z pochodzenia Polka.

Mieczysław Stec to hodowca i znawca ryb, właściciel pięknego gospodarstwa rybackiego ze stawami na obszarze stu hektarów w jednym z najczystszych regionów powiatu stalowowolskiego w gminie Zaklików.

Lato tego roku, z upałami sięgającymi niemal czterdziestu stopni, bardzo posmakowało ciepłolubnym karpiom, których ojczyzną są ciepłe kraje w delcie Dunaju i Chiny. - Nastawiam się na jakość ryb, nie na ilość - deklaruje Mieczysław. Ryby pływają w źródlanej wodzie, są dokarmiane ziarnami zbóż rosnących w okolicy. Od wrzucenia narybku do stawu, do osiągnięcia handlowej wagi, mija trzy lata.

Ryby, jakie jeść będą watykańscy gwardziści można będzie kupić w sklepach w Stalowej Woli, w Rzeszowie i w Krakowie. Mieczysław nie zbija ceny, twierdzi, że to, co dobre, musi kosztować trochę więcej niż w hipermarkecie, ale za to daje radość jedzenia smacznej i zdrowej ryby. - To jest jedzenie slow ford, najwyższej jakości - zapewnia.

W grudniowe południe, kiedy słońce przebija się przez zamglone powietrze, ośnieżone stawy w Antoniówce wyglądają jak uśpione. Senne od zimna tłuste karpie już nie żerują, pływają wolno w "magazynach" czyli w stawach skąd je łatwo wyłowić. Zanim wyjadą do sprzedaży w specjalnych pojemnikach z dotlenianą bąbelkami powietrza wodą, będą się jeszcze kilka godzin moczyć w źródlanej kąpieli w płuczce, w betonowym kanale. To pozbawi je mułowatego smaku, bo karp przez całe życie żeruje w mulistym dnie.

Tymczasem karpia można przenosić do domu bez wody w specjalnych torbach, umożliwiających rybie oddychanie przez skórę. Umożliwia to spożycie świeżej ryby, co jest rzadką okazją, bo przez cały rok kupuje się przede wszystkim mrożone filety. Nawet jedzone latem nad morzem świeże dorsze są mrożone, bo pochodzą z zimowych połowów, kiedy nie ma ochrony tych ryb.

W tym roku Mieczysław poleca pieczonego karpia. Sprawionego i pokrojonego w dzwonka, soli się i układa na blasze na pokrojonej w piórka cebuli. - Pół godziny w 120 stopniach Celsjusza wystarczy - zapewnia. - Zawsze warto zostawić sobie w portfelu łuskę karpia - uśmiecha się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie