Kończy się trzeci miesiąc, jak ostatni lokator opuścił budynek, przy ulicy Krasińskiego w Szczecinie, przeznaczony do rozbiórki. Nie minął tydzień od wyprowadzki, jak pojawili się pierwsi złomiarze. Zdemontowali to, co było najprostsze - wanny, zlewozmywaki, część rur i kabli. Po nich przyszli następni, wyrywając z korzeniami każdy metalowy element. Budynek wypatrzyli też bezdomni, traktując go jako źródło rzeczy, które mogą przydać się tam, gdzie mieszkają. Wyrywali m.in. podłogi, poręcze, a nawet całe okna.
- Najgorsze jest to, że kamienica nie jest zabezpieczona przed dzieciakami, dla których stała się miejscem zabaw w wojnę - mówi Alfred Kuczyński, działacz rady osiedla Niebuszewo-Bolinko. - Komuś zabrakło wyobraźni. Niech się coś stanie, zdarzy wypadek, a zacznie się kampania szukania winnych.
"Feroma" bez winy
W środku budynku brak nawet schodów na pierwsze piętro. Komuś przydały się deski, z których były zrobione stopnie. Tuż obok podestu kanapa, która utknęła w wąskim korytarzu między klatką schodową a drzwiami. Od strony podwórka porzucone elementy, które udało się wyszarpać ze ścian - kable, mała umywalka, resztki metalowych części mebli.
- Próbowaliśmy kamienicę zabezpieczyć zaraz po tym, jak wyprowadzili się lokatorzy - wyjaśnia Mirosława Tomaszczyk, p.o. dyrektora spółki "Feroma", która administrowała budynkiem do czasu wyprowadzki lokatorów. - Nawet zamurowaliśmy wejście do kamienicy i na pierwsze piętro. Na nic się to zdało - na drugi dzień wszystko było rozwalone.
Spółka "Feroma" po opuszczeniu lokali przez mieszkańców przekazała kamienicę Zarządowi Budynków i Lokali Mieszkalnych. Mimo, że nie należało to do jej obowiązków, nadal starała się chronić obiekt przed dewastacją i nieproszonymi gośćmi.
- Stawialiśmy tablice zakazu wejścia, ale znikały. Doszło nawet do tego, że ludzie zaczęli podłączać się do łączy prądu w kamienicy. Jak?, niech pan nie pyta, Polak potrafi. Taki niezamieszkały budynek, to dla niektórych gratka. Ponosząc koszty sprowadzaliśmy pogotowie energetyczne, strażników miejskich i policję, ale nikt tu nie mógł stać non stop i pilnować kamienicy.
ZBiLK czuje się niewinny
Z tyłu budynku jeszcze w grudniu stały garaże i zewnętrzne komórki. Dziś połowa z nich, to ruina. Duża część cegieł znikła.
- Za dwa tygodnie wejdzie wykonawca rozbiórki - informuje Szymon Dominiak-Górski, specjalista do spraw public relations w Zarządzie Budynków i Lokali Komunalnych.
Na pytanie, dlaczego przez trzy miesiące budynek pozostawał bez nadzoru ZBiLK, rzecznik stwierdza, że zarząd dopiero teraz dowiedział się o dewastacji.
- Mogę obiecać, że teren zostanie zabezpieczony i monitorowany, a wejścia do budynku zamurowane - mówi.
Interweniowaliśmy w sprawie kamienicy na Krasińskiego 7 w piątek. ZBiLK zrealizował obietnicę i odgrodził kamienicę od ulicy wysokim płotem. Szkoda, że nie zauważono wejścia od tyłu domu, gdzie nadal można się dostać przez dziurę w murze. Dla dzieciarni to żadna przeszkoda, a nawet więcej, dodaje uroku w młodzieńczych grach wojennych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?