Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak małe miasteczko

Andrzej Kraśnicki jr
Problem refundacji kosztów sprzedaży biletów ulgowych przez PKS-y nie jest nowy. W ubiegłym roku dopiero grożąc strajkiem firmy wywalczyły należne im pieniądze.
Problem refundacji kosztów sprzedaży biletów ulgowych przez PKS-y nie jest nowy. W ubiegłym roku dopiero grożąc strajkiem firmy wywalczyły należne im pieniądze. Marek Biczyk
W tegorocznym budżecie marszałka województwa zachodniopomorskiego nie ma ani grosza na zapłacenie PKS-om za sprzedaż biletów ulgowych. Ten i całą listę nie mniej istotnych kłopotów przedstawił wczoraj marszałek województwa na spotkaniu z parlamentarzystami. - Czarno widzę szansę na rozwiązanie problemu biletów ulgowych - przyznała poseł SLD Elżbieta Piela-Mielczarek.

Spotkanie marszałka i wojewody zachodniopomorskiego z posłami i senatorami było poświęcone przede wszystkim sprawie nowego budżetu obu tych urzędów na 2002 rok. Parlamentarzyści nie wykazali wielkiego zainteresowania stanem finansów swojego regionu. Z 25 przybyło ich na spotkanie zaledwie 12.
- Dyskusja o tym, czego nie jesteśmy w stanie sfinansować, nie ma sensu - przyznał na początku marszałek Jerzy Józef Faliński rozpoczynając raport o mizernym budżecie Zachodniopomorskiego. To 162 mln złotych, które poseł Piela-Mielczarek określiła potem jako budżet "małego miasteczka, a nie województwa".
Najpoważniejszym problemem, z którym samorząd wojewódzki sam nie da sobie rady, jest brak funduszy na rekompensaty dla zachodniopomorskich PKS za sprzedaż biletów ulgowych. Nie ma na ten cel ani grosza. PKS-y oczekują podpisania umów z samorządem, ale marszałek nie może tego zrobić bo nie ma pokrycia w budżecie. Sprawa zawisła i na razie nie widać szans na jej rozwiązanie.
- W burzliwej debacie o ulgach problem ten pominięto - przyznał poseł SLD Wojciech Długoborski. - Potrzebne jest tu pilne określenie tego, kto powinien być dla PKS płatnikiem.
Czarno rysuje się też problem bezrobocia.
- Wzrost jest dość widoczny - przyznał marszałek Faliński.
Problem, według marszałka, polega na tym, że mimo 186 tysięcy małych i średnich przedsiębiorstw istniejących w Zachodniopomorskiem (pod tym względem jesteśmy pierwsi w kraju) ich rentowność jest tak niska, że pod tym względem plasujemy się na 13 miejscu w kraju. A to właśnie te przedsiębiorstwa powinny dawać miejsca pracy.
- Tu wiele muszą zrobić same samorządy by stworzyć dla tych firm odpowiednią atmosferę - mówił marszałek. Zwrócił też uwagę, że niewłaściwie rozwiązywana jest sprawa majątku po byłych PGR-ach i jednostkach wojskowych. Przejmują je agencje, a nie samorządy.
- Sama likwidacja garnizonów spowodowała, że przybyło nam 6 tysięcy bezrobotnych - wyliczał Faliński. - Agencje lokują później zyski w innych regionach kraju, w których problem PGR w ogóle nie istnieje.
Marszałek powiedział też parlamentarzystom o niewykorzystanej szansie budowy autostrady A-3. Według niego byli już zagraniczni partnerzy gotowi współtworzyć konsorcjum, które wybudowałoby autostradę. Zepchnięcie A-3 z planu budowy autostrad w Polsce w najbliższych latach przekreśliło tą inicjatywę.
O oszczędnościach mówił też wojewoda Stanisław Wziątek. Wprawdzie jeszcze w 2001 roku udało się nieco poluzować pasa i przekazać na pomoc społeczną oraz policji i strażakom zablokowane w połowie roku wydatki to ten rok będzie już jednak trudny. Budżet zmniejszy o 8,3 procent w porównaniu z ubiegłym roku. Wojewodzie odejdzie wprawdzie część zadań ale z drugiej strony dostanie nowe, a wraz z nimi nowe etaty.
Budżet marszałka to na razie projekt. Radni sejmiku będą nad nim debatować w lutym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński