Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak aresztowano Nama

Miłosz Habura
W ubiegłym tygodniu, po ponad dwóch latach śledztwa, aresztowano mieszkającego w Szczecinie, Wietnamczyka z polskim paszportem Nam H. T., właściciela kilku punktów gastronomicznych i sieci sklepów w Szczecinie.

Zarzucono mu, że podżegał do podpaleń obiektów należących do jego konkurentów, chcąc w ten sposób przejąć kontrolę nad działalnością swoich rodaków.
Większość podpaleń miała miejsce latem 1999 r., które szczecińscy policjanci nazwali "gorącym". Restauracje i samochody należące do Wietnamczyków płonęły jeden po drugim. Zdarzyło się, że jednej nocy, w tym samym czasie, spłonęły restauracja i dwa kioski gastronomiczne, położone w przeciwległych dzielnicach Szczecina. W sumie od czerwca do września 1999 z dymem poszło siedem lokali i cztery samochody.
- Nie mamy pewności co do tego, że wszystkie obiekty, o których mowa zostały podpalone - tłumaczy policjant operacyjny z Sekcji Kryminalnej Komendy Miejskiej w Szczecinie zajmujący się sprawą. - Nie wiemy też czy w tych ewentualnych podpaleniach brali udział ci sami sprawcy. Wszystko to sprawdzamy.
Wraz z Namem H.T. zatrzymano 25-letniego Pawła S. i 36-letniego Waldemara O., któremu przypisuje się także udział w zabójstwie portierki Uniwersytetu Szczecińskiego w lipcu 2000 r. Zdaniem policji obaj mężczyźni brali udział w podpaleniach restauracji Ha Long przy ul. Iwaszkiewicza i dwóch barów z kuchnią chińsko-wietnamską przy ul. Wyzwolenia.
Dlaczego policji tyle czasu zajęło rozpracowanie zaledwie dwóch podpaleń?
- Ponieważ dotarcie do takiego środowiska jest zupełnie niemożliwe - wyjaśnia oficer policji pracujący nad sprawą - Wietnamczycy trzymają się razem. Dzieli nas wszystko: język, kultura a nawet sposób prowadzenia interesów. Umieszczenie wywiadowców w takim środowisku jest szczytem niemożliwości.
W rozwiązaniu sprawy nie pomaga też postawa pokrzywdzonych Wietnamczyków. Nie chcą pomocy od polskiej policji. Są zastraszeni, boją się zeznawać.
- Wolą sami, za własne pieniądze odbudować biznes niż donieść na tego, kogo podejrzewają o podpalenie - mówi policjant pracujący nad sprawą - Do tego wszystkiego dochodzi bariera językowa. Kiedy się z nimi rozmawia np. na Turzynie mówią po polsku, ale podczas przesłuchania na komisariacie nagle zapominają naszego języka i trzeba wzywać tłumacza. Do protokołu nic nie chcą zeznawać.
W przypadku zatrzymania podejrzanego Wietnamczyka, który nie mówi po polsku policja musi w ciągu 48 godzin ściągnąć tłumacza z Warszawy. To nie jest łatwe.
- Zdarza się, że tłumacz nie zdąży dojechać i musimy delikwenta zwolnić po 48 godzinach - tłumaczy mój rozmówca - W Szczecinie nie znajdziemy tłumacza. Wszyscy się boją nam pomagać.
Zdaniem policji Wietnamczycy działają zupełnie inaczej niż inne narodowości. Są mniej groźni, nie charakteryzują się brutalnością ani bezwzględnością. Stosują wyrafinowane metody zastraszania psychologicznego. Nigdy nie znaleziono przy nich żadnej broni, nie zanotowano przypadków ciężkich pobić czy porwań dla okupu. Policja nie wie do końca jak działają bo nie jest w stanie przeniknąć do ich środowiska. Metoda zastraszania działa bardzo skutecznie.
- Skoro nie mogliśmy wniknąć w środowisko Wietnamaczyków musieliśmy dotrzeć do Polaków, którzy z nimi współpracują - opowiada oficer związany ze sprawą - Kłopot w tym, że Polacy nie zawsze o wszystkim wiedzą. Musieliśmy uzbroić się w cierpliwość i czekać na odpowiedni moment.
Ten moment nadszedł w ubiegłym tygodniu, kiedy aresztowano Polaka, który przyznał się do udziału w podpaleniach.
- Jednej nocy, w odstępie kilkunastu minut spaliły się restauracje na ul. Iwaszkiewicza i bary przy ul. Wyzwolenia. Oznacza to, że sprawców musiało być co najmniej dwóch - tłumaczy mój rozmówca - Jeden człowiek nie mógłby w ciągu piętnastu minut przejechać całego Szczecina i podpalić lokal na drugim końcu miasta.
Dzięki obciążającym zeznaniom Polaka zatrzymanego w związku z podpaleniami, możliwe było zatrzymanie i przedstawienie zarzutów Nam H. T. Grozi im do 10 lat więzienia.
Policja określa sprawę jako rozwojową i nie wyklucza dalszych zatrzymań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński