Przed szczecińskim sądem okręgowym ruszył proces przeciw generałowi Andrzejowi Malinowskiemu, byłemu dowódcy 12 szczecińskiej dywizji zmechanizowanej. To pierwszy przypadek lustracji oficera służby czynnej z tak wysokim stopniem. Generał jest oskarżony o to, że w 2008 roku złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.
- W archiwum IPN znajduje się informacja o tym, że 28 października 1987 roku Andrzej Malinowski został pozyskany w Lęborku przez oficera Wojskowych Służb Wewnętrznych 7. Łużyckiej Brygady Obrony Wybrzeża - mówi prokurator Jolanta Jędrzejowska z biura lustracyjnego IPN. - Andrzej Malinowski podpisał własnoręcznie deklarację i otrzymał pseudonim "Jantar". W marcu 1989 roku dokonał zakończenia współpracy. Nie odnaleziono teczki pracy "Jantara", zachowała się teczka personalna.
Generał na początku procesu złożył oświadczenie, w którym nie przyznał się do winy. Zaprzeczył, że służył w organach bezpieczeństwa PRL i otrzymywał wynagrodzenie, upominki bądź gratyfikację. W 1987 roku ówczesny kapitan Andrzej Malinowski był szefem sztabu 4. pułku desantowego. w Lęborku.
- Deklaracja współpracy jest autentyczna, lecz dotyczyła obowiązku współdziałania z kontrwywiadem 7 BOW wynikającym z zakresu działania na stanowisku służbowym - mówi generał.
Ta wersja pokrywa się z tym, co mówił Jerzy K., oficer WSW, który nakłonił Andrzeja Malinowskiego do współpracy. Według świadka kontakty oficerów z dowództwa jednostki z oficerami kontrwywiadu były na porządku dziennym.
Więcej o procesie w środowym wydaniu "Głosu Szczecińskiego".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?