Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Interwencja jak z filmu

Paweł Słomkowski, 9 lutego 2006 r.
- Ten pies nikogo nie ugryzie, on ratuje ludzi - mówi pan Zdzisław Lelit. - Kagańca mu nie zakładam, bo on tego nie lubi i się denerwuje.
- Ten pies nikogo nie ugryzie, on ratuje ludzi - mówi pan Zdzisław Lelit. - Kagańca mu nie zakładam, bo on tego nie lubi i się denerwuje. Tomasz Łój
Jazda samochodem na "pełnym gazie" po osiedlowych uliczkach i chodniku, włączony kogut i trzech strażników otaczających bezbronnego człowieka - tak, zdaniem świadków, wyglądała akcja... ukarania mandatem właściciela psa przeprowadzona przez Straż Miejską.

Do zdarzenia doszło 2 lutego przy ul. Zakole w Szczecinie. Otoczony mężczyzna to pan Zdzisław Lelit, emeryt, który rano wyszedł na spacer ze swoim psem - łagodnym, dwuletnim bernardynem.

- Otoczyli mnie jak jakiegoś przestępcę - opowiada pan Zdzisław. - Aż się przestraszyłem. Chcieli, żebym zapłacił mandat, ale nie bardzo potrafili wytłumaczyć za co. Ostatecznie wypisali 20 zł za brak kagańca.

Pan Zdzisław twierdzi, że pies jest bardzo łagodny i wcale nie biegał swobodnie. Właściciel trzymał psa za obrożę, a w drugiej ręce miał smycz.

Oburzeni postępowaniem strażników są inni mieszkańcy bloku, którzy byli świadkami wydarzenia.

- Zobaczyłam samochód, który jechał bardzo szybko, na "kogucie". Myślałam, że ścigają jakichś bandytów - mówi Ludwika Goworowicz. - Nagle się zatrzymali i otoczyli sąsiada.

Część świadków próbowała stanąć w obronie emeryta, ale interwencje nie przyniosły rezultatu. Mieszkańcy wystosowali więc skargę do komendanta straży miejskiej, w której opisali całe zdarzenie. "Zachowanie Pańskich służb było nieprofesjonalne, aroganckie i nieprzyjazne, a przecież opłacane z naszych podatków - czytamy. - Zostaliśmy upokorzeni".

- Wielokrotnie dzwonimy w sprawie innych interwencji. Grasują tu pijani wyrostkowie, zdarzają się włamania do piwnic i samochodów, od roku po osiedlu biegają dwa groźne rottweilery - denerwują się lokatorzy bloku. - Za każdym razem mają jakieś wytłumaczenie: a to nie ma ludzi, a to samochodu, a to paliwa. A tu nagle taka akcja!

Jak się dowiedzieliśmy pismo trafiło już na biurko komendanta. Krzysztof Kamiński, zastępca komendanta, przyznaje, że jeśli strażnicy zachowali się tak jak, to opisali mieszkańcy, to rzeczywiście przesadzili.

- Tak się nie powinno robić - powiedział. - Wyjaśnię sprawę, na razie nie znam szczegółów.

Dodał jednak, że właściciel psa tak czy inaczej zasłużył na mandat, ponieważ nie posprzątał po swoim pupilu, gdy ten załatwił swoją potrzebę fizjologiczną.
Krzysztof Kamiński twierdzi, że zgłoszenie o groźnych rottweilerach Straż Miejska otrzymała po raz pierwszy razem ze skargą.

- Zajmiemy się tym. Potraktujemy to jak normalne zgłoszenie. Strażnicy postarają się zlokalizować psy i przekazać je do schroniska - obiecał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński