Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ich pierwszy bal

Marzena Domaradzka
Ponad stu uczniów trzebiatowskiego Zespołu Szkół będzie bawić się w najbliższa sobotę na balu studniówkowym. Impreza, kolejny rok z rzędu, odbędzie się w Wojskowym Domu Wczasowym w Rogowie.

Koszt wejściówki - 150 złotych od pary. W przypadku, gdy uczeń będzie bawił się samotnie, zapłaci jedynie osiemdziesiąt złotych. Od kilku tygodni trwają intensywne przygotowania. Dziewczęta poodwiedzały już salony kosmetyczne i fryzjerskie, solaria.
- Przyglądam się baczenie młodzieży - stwierdza Danuta Szymkowiak, wychowawca jednej z klas czwartych. - Niektóre uczennice odchudzają się intensywnie, zmieniają kolor włosów. Czasem na balu okazuje się, że metamorfoza jest tak duża, że niektóre z nich trudno mi rozpoznać - dodaje.
Tradycja studniówkowa w obecnej formie, to zaledwie kilkunastoletni obyczaj. Kiedyś młodzież klas czwartych bawiła się dwukrotnie. Najpierw na studniówce, która była raczej skromną imprezą, odbywającą się w klasach szkolnych i w towarzystwie nauczycieli. Z prawdziwą zaś pompą świętowano w czasie balu maturalnego, który organizowany był zaraz po maturze. Zabawa z reguły odbywała się w lokalu, a nauczyciele traktowali swoich uczniów już jako dorosłych, poważnych ludzi.
Na sobotniej studniówce bawić się będą cztery klasy: trzy licealne i jedna męska z technikum. Nie wszyscy przyjdą na imprezę w parach. Na dwadzieścia dziewięć osób w klasie aż dziesięć przyjdzie bez partnera spoza szkoły.
W parze, czy bez należy jednak bawić się tak, aby bal pozostał na długie lata w pamięci, przesąd bowiem mówi, że udana studniówka. to gwarantowane powodzenie na maturze.

Jak wspominam swoją studniówkę?

Danuta Szymkowiak, nauczycielka

Kończyłam Liceum Plastyczne w Szczecinie, dlatego do dziś pamiętam wspaniałą dekorację pracowni, która była stylizowana na jaskinię. Bawiliśmy się wspólnie z nauczycielami. Nie można było przyprowadzić nikogo z zewnątrz. Obowiązywał strój galowy. Jedyna fantazja na jaką można było sobie pozwolić, to przeróżne, białe bluzki. Były więc żaboty, falbany przy rękawach, koronki tu i ówdzie.

Ewa Banaś, nauczycielka

Nie można było mieć krótszej spódniczki, niż 10 cm za kolano, w czasie kiedy na co dzień nosiło się zaledwie 25 cm od pasa! Oczywiście nieśmiertelne białe bluzki z żabocikiem. Nie było fety, siedzieliśmy, jak na cenzurowanym, pod czujnym okiem ciała pedagogicznego. Dopiero na balu maturalnym nauczyciele traktowali nas już z należytym szacunkiem Myślę, że obecna forma zabawy jest znacznie przyjemniejsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński