Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ich ostatnia droga

Grzegorz Drążek, 19 listopada 2004 r.
W wyniku zderzenia citroen i renault zostały doszczętnie zniszczone.
W wyniku zderzenia citroen i renault zostały doszczętnie zniszczone. Emilia Chanczewska
- Napiszcie o nich. Tylko prawdę. A prawda jest taka, że to byli dobrzy ludzie.

Świadkowie opowiadają, że huk był tak potworny, jakby wybuchła bomba. Ten koszmar śni im się teraz po nocach. Daliby wiele, żeby już nigdy go nie usłyszeć.

W poniedziałkowym wypadku w podstargardzkim Morzyczynie zginęło pięć młodych osób. Pędzący drogą krajową nr 10 citroen, z 26-letnim Damianem za kierownicą i jego kolegą z pracy 28-letnim Rafałem, jechał szybko wyprzedzając samochody. W Morzyczynie, na łuku drogi, przeciął podwójną linię ciągłą. Za zakrętem uderzył w nadjeżdżającego z przeciwka renaulta.

Z policyjnych ustaleń wynika, że citroen mógł jechać nawet 150 km/h. W środku renaulta było troje ludzi. Za kierownicą 30-letni Arkadiusz. Pasażerami byli 31-letnia Elżbieta i o 5 lat młodszy Mariusz. Cała piątka zginęła na miejscu. Śmierć stanęła na drodze dwóm stargardzianom z citroena i trojgu mieszkańcom podstargardzkiego Barnimia w gminie Warnice.

W Warnicach panuje żałoba. Ludzie albo siedzą w domach albo szybko przemykają ulicami ze spuszczonymi głowami. To tragedia ich wszystkich. Nie pierwsza.

- Jakieś fatum pojawiło się nad naszą miejscowością - opowiada Jolanta, mieszkanka Barnimia. - Pod koniec października w wypadku drogowym zginął sąsiad. Zostawił żonę i dwójkę dzieci w studenckim wieku. Minęło kilkanaście dni i znowu tragedia.

- Teraz będą trzy pogrzeby jednocześnie... - przez łzy mówi pani Krystyna, od zawsze związana z Barnimem. - To ogromny dramat tej rodziny, to wielka tragedia naszej wsi.

Dzieci nam bardzo żal...

Elżbieta i Mariusz byli małżeństwem. Osierocili Julię i Jakuba. Dziewczynka chodzi do pierwszej klasy, chłopiec do czwartej.

- Co te biedne dzieci teraz zrobią - zastanawia się Wiesława, sąsiadka ofiar tragedii. - Na pewno znajdą opiekę u najbliższych Eli i Mariusza. Tylko, że dzieciom nikt już nie zwróci mamy i taty... Nikt nie zastąpi rodziców. Tym bardziej dzieciom w takim wieku.
Dziecko 30-letniego Arkadiusza, kuzyna Elżbiety, ma dopiero trzy latka.

- W mieście mówiło się o tym, że Arkadiusz planuje ślub ze swoją dziewczyną - opowiada pani Renata, jedna z mieszkanek Barnima. - Dziecko zostałoby przez nich dobrze wychowane. Narzeczona Arkadiusza mieszka w innej miejscowości, ale widujemy ją i znamy. Co za strata dla niej. Na szczęście dziecku nie trzeba teraz tłumaczyć, co się stało. Później się tego dowie... Dobrze, że dziecko ma mamę, która się nim zaopiekuje.

To dobrzy ludzie

Wszyscy mieszkańcy Barnimia, bez wyjątku, w dobrych słowach wypowiadają się o Elżbiecie, jej mężu i kuzynie. Zastrzegają, że jeżeli chcemy napisać inaczej, to oni na to nie zezwalają.

- Napiszcie o nich, bo zasługują na pamięć - mówi Krystyna. - Tylko napiszcie prawdę. A prawda jest taka, że to byli dobrzy ludzie. Złego słowa o nich nie powiem i nie znajdzie się w Barnimiu człowiek, który by powiedział.

Dzwonimy do kolejnych sąsiadów. Każdy ciepło wspomina Elę, Arka i Mariusza. Opowiadają przez łzy.

- Ludzie unikają spojrzeń innych, bo wtedy wszyscy by się rozpłakali - mówi pan Roman, mieszkaniec Barnimia. - Jak się rozmawia, to tylko na ten jeden temat. To byli bardzo fajni, spokojni ludzie... W takiej małej miejscowości wszystko szybko się rozchodzi i gdyby ktoś z nich wszczynał awantury czy za dużo pił to ludzie zaraz by to panu powiedzieli. Tutaj nikt czegoś takiego nie powie, bo to byli dobrzy ludzie. Wychowywali małe dzieci... Tym się zajmowali. Oboje pracowali... Poza Barnimem.

- Znam Elżbietę od najmłodszych lat - opowiada Ewa. - Ciężko mi się pogodzić z taką tragedią. Z tym, że już jej nie spotkam, że nie porozmawiamy.

- Spotykaliśmy się z Elą i jej mężem towarzysko - mówi Jadwiga. - Widywaliśmy się w szkole, na zabawie, w kościele. To mili ludzie, którzy sami nie rzucali się w oczy. Zawsze zasługiwali na dobre słowo, teraz tym bardziej im się to należy.

Oni byli nasi

Mieszkańcy Barnimia nie mogą pogodzić się z tragedią, która dotknęła ich bliskich, znajomych, sąsiadów. Nie mogą pogodzić się ci, którzy krócej, dopiero od kilku lat, mieszkają w tej miejscowości.

- Barnim jest malutki, z jednego końca widać drugi - mówi Jolanta. - Dlatego nie sposób kogoś nie widywać, nie porozmawiać. Cierpimy wszyscy, bo odeszli nasi ludzie. I to dobrzy ludzie.

Elżbieta i Mariusz od zawsze związani byli z Barnimem. Gdy Ela wyszła za mąż, Arek sprowadził się do niej ze Stargardu. Najbliżsi Elżbiety i Mariusza, rodzice, siostry i bracia, w większości mieszkają w Barnimiu.

- Ela, Arek i Mariusz należeli do nas, bo wszyscy żyjemy w tym samym miejscu - mówi pani Krystyna.

Niech Bóg osądzi

W Barnimiu nikt nie ma wątpliwości, kto ponosi winę za wypadek w Morzyczynie. Mimo ogromnej złości na to, co się stało, mieszkańcy nie chcą wydawać sądów.

- Ten citroen pędził, jakby szukał śmierci - uważa Wiesława. - I ją znalazł. Tylko dlaczego zabrał nam troje znajomych? Krzywda stała się ogromna, ale nie nam oceniać i osądzać innych. Niech zrobi to Bóg.

- Nie możemy mówić o tym, że tych dwoje ludzi ze Stargardu spotkała słuszna kara - mówi Ewa. - My nie możemy nikogo karać. Nikt nie powinien zginąć na tej diabelnej drodze numer 10.

Jest jednak w mieszkańcach Barnimia wielki żal do dwóch młodych stargardzian z citroena. Do kierowcy, że jechał tak szybko i nie swoją częścią drogi. Do pasażera, bo mu na to pozwolił.

- Ktoś takim ludziom daje prawo jazdy i ja się pytam, dlaczego? - mówi przez łzy Ewa. - Jednak pytam jednocześnie, dlaczego nikt tych ludzi nie potrafi powstrzymać. Gdzie była policja, gdzie byli ludzie uczący jeździć te młode osoby? Śmierć tej dwójki także jest wielką tragedią. To dramat najbliższych tych ludzi, bo ci najbliżsi nie zasłużyli na to, żeby ich oczerniać.

Wszystkie imiona na prośbę mieszkańców Barnimia zostaŁy zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński