Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ich doping potrafi wygrać każdy mecz - King Wilki Morskie Cheerleaders [ZDJĘCIA]

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
zdjęcia: archiwum King Wilki Morskie Cheerleaders
Mimo tego, że kibice nie mogą teraz obserwować ich występów, to nie ma wątpliwości, że są ważną częścią klubu. King Wilki Morskie Cheerleaders to drużyna dziewczyn, których serc należy szukać na parkiecie. Ich doping potrafi wygrać każdy mecz, a zaangażowanie przyciągnąć na trybuny nowych fanów koszykówki. Dlatego jeśli myśląc „cheerleaderka”, myślisz „pomponiara”, to jak najszybciej wyrzuć tę myśl z głowy! To nie zabawa. Za tym sportem kryją się setki godzin treningów i setki choreografii. O szczegółach opowiedziała nam Natalia Serafin, kapitan drużyny.

Ile razy w ciągu jednego meczu wybiegacie na boisko?

- Na jeden mecz mamy przygotowane dwanaście choreografii – dziesięć „krótkich” 45-sekundowych na tzw. time-outy brane przez trenerów oraz dwa „długie” po półtorej minuty między I a II i III a IV kwartą meczu. W każdym kolejnym spotkaniu staramy się mieć przygotowany nowy repertuar, by układy powtarzały się jak najrzadziej. Jest z czego wybierać, bo mamy ich około stu. Żeby nasz program nie był monotonny, a każdy widz usatysfakcjonowany, tańczymy naprzemiennie w różnych stylach. Od klasycznego jazzu przez hip-hop, po gorące, latynoskie klimaty. Dla każdego coś fajnego (uśmiech). Oczywiście zmieniając charakter tańca, zmieniamy nasze kostiumy. Wygląda to tak, że na mecze każda z nas przychodzi z walizką. Ponadto, nasze występy urozmaicamy, dodając przeróżne gadżety. Najważniejszym i najczęściej używanym dodatkiem są oczywiście pompony, ale używamy także krzeseł, pałek mażoretkowych, kapeluszy, parasolek... A, gdy mecz odbywa się w jakimś specjalnym dniu np. dniu kobiet czy chłopaka, bądź w okresie Bożego Narodzenia, tworzymy mini spektakle, gdzie wszystkie układy tańczymy do utworów stricte związanych z tą tematyką.

Mówi się, że cheerleading to sport ekstremalny, czy to stwierdzenie pasuje również do cheerleadingu uprawianego w Polsce i Europie? W Stanach kładzie się jednak większy nacisk na akrobatykę…

- Cheerleading nierówny cheerleadingowi. Ten, którym zajmuje się moja grupa ma na celu zagrzewać drużynę do walki, rozbudzić w widzach emocje i zapał do kibicowania oraz uatrakcyjnić widowisko. Natomiast ten, o którym pani wspomina jest rywalizacją sportową, którą niebawem będziemy podziwiać na Igrzyskach Olimpijskich. Niestety w mojej opinii Polsce daleko jeszcze do osiągnięcia dostatecznego poziomu w tym sporcie. Nasz kraj dopiero rozpoczyna działania w tym kierunku, Stany mają za sobą niemal dwa stulecia historii związanej z cheerleadingiem, my dopiero się rozkręcamy.

W USA cheerleaderki często zwracają uwagę na rygor jaki panuje w zespołach - mordercze treningi, duża konkurencja, łatwość z jaką można być zastąpioną. Jak to wygląda u Was - ile trzeba trenować, jakie jest zainteresowanie?

- W naszym przypadku nie są to mordercze treningi, ale też nie ma lekko. Prowadzę zespół od pięciu lat i dążę do tego, by z sezonu na sezon podnosić jego poziom, a widząc progres stawiam poprzeczkę coraz wyżej - i sobie jako trenerowi, i dziewczynom. Dążę do doskonałości i czasem zapominam, że dla dziewczyn to tylko hobby, dla niektórych może pasja, a trenując dwa razy w tygodniu nie zostaniemy mistrzyniami świata z każdej kategorii tańca. Zainteresowanie myślę, że można porównać do zainteresowania koszykówką. W USA mają NBA, my mamy PLK. Za oceanem hale są zapełnione po brzegi... która tancerka nie chciałaby występować przed taką publiką (uśmiech)? W Polsce koszykówka nie jest tak popularna, jak i cheerleading będący jej częścią. Do tego dalej walczymy z łatką „pomponiar”. Wiele osób uważa, że cheerleaderka to taka uśmiechnięta dziewczyna z ulicy, która wybiega na parkiet i macha pomponami. A my naprawdę ciężko pracujemy, by pokazać widzom ciekawe choreografie.

No właśnie, jak jesteście odbierane przez drużynę, kibiców czy ogólnie społeczeństwo? W czasach ruchu „me too” i dyskusji na temat praw kobiet, cheerleading stał się sportem nieco kontrowersyjnym.

- Do tej pory nie spotkałyśmy się ze złym odbiorem. Słyszymy raczej aprobatę. Dbamy o nienaganny wizerunek i profesjonalizm naszego zespołu i może dzięki temu cieszymy się uznaniem naszych odbiorców.

Pytam o to, bo np. drużyna Alba Berlin po 25 latach zrezygnowała z występów cheerleaderek. W uzasadnieniu napisano, że “występy młodych dziewcząt jako atrakcyjnych przerywników podczas wydarzeń sportowych już nie pasuje do naszych czasów". Czy zgadzasz się z tym?

- Absolutnie nie. To, co ludziom powinno nie pasować w dzisiejszych czasach to rosnący odsetek osób z nadwagą, brak pasji czy uciekanie młodzieży do świata wirtualnego, a nie występy młodych, atrakcyjnych i wysportowanych dziewcząt. Muszę dodać, że już wielokrotnie spotkałam się z osobami, które zainteresowały się sportem właśnie dzięki naszym występom. Jest także grono widzów, które przychodzi na mecze przede wszystkim dla nas. Jest to bardzo miłe, ale nie zmienia faktu, że jesteśmy atrakcyjnym dodatkiem do meczu koszykarskiego i wcale mam to nie przeszkadza. Naszym zadaniem jest zagrzewać kibiców do dopingu i uatrakcyjnić mecz. Dzięki nam mecz to również widowisko.

King Wilki Morskie Cheerleaders to profesjonalna grupa, ale nie z tego żyjecie. Czym się zajmujecie na co dzień?

- Nasz skład to mieszanka wybuchowa. Są tu: prawniczki, geodetka, dietetyczka, specjalistka laboratoryjna, pedagożka, nauczycielka, kilka studentek. A łączy nas wspólna pasja do tańca. Każda z nas na co dzień ma swoją pracę zawodową czy studia, ale wszystkie potrzebujemy odskoczni, którą dla nas jest taniec, treningi i występy dla publiczności.

Czy wyobrażasz - wyobrażacie sobie, żeby był to dla Was sport na pełen etat? Co by się musiało zmienić?

- Ilość wydarzeń sportowych nie jest na tyle liczna, a wysokość wynagrodzenia na tyle wysoka, by mogło się to stać faktem. Jednak gdyby nasza pasja miała zmienić się w zawód i to jeszcze dobrze płatny zapewne wiele z nas byłoby szczęśliwych, a młode, zdolne tancerki pchałyby się drzwiami i oknami.

Czujecie się odpowiedzialne za wynik meczu? W końcu Wasze układy mają nie tylko być urozmaiceniem przerwy dla kibiców, ale też dopingiem dla zawodników.

- Po każdym wygranym meczu twierdzę, że to my go wygrałyśmy (śmiech). A tak serio, mamy nadzieję, że mimo tego, że teraz zawodnicy nie widzą naszych występów, ani nie słyszą naszego kibicowania, to czują nasze wsparcie. Jesteśmy częścią tego klubu, kochamy to co robimy i też zostawiamy kawałek serca na parkiecie. Cieszymy się z każdego zwycięstwa i przeżywamy każdą porażkę.

Występujecie na meczach lokalnych i wyjazdowych, do tego zdarzały Wam się również występy gościnne na meczach innych drużyn. Które z tych wydarzeń były dla Was tymi najważniejszymi?

- Jesteśmy częścią drużyny King Wilki Morskie. Priorytetowe są dla nas mecze macierzystej drużyny. Często jesteśmy zapraszane na różne wydarzenia i czasem z tych zaproszeń korzystamy. Z tych najważniejszych mogę wyszczególnić niezwykle emocjonujące występy podczas Mistrzostw Europy w piłce siatkowej i pokazy dla niemal 15- sto tysięcznej publiczności na stadionie żużlowym Stali Gorzów.

Jak to wszystko zmieniła pandemia?

- Niestety zostałyśmy „zawieszone” w działaniach. Na trybunach pusto, nie mamy dla kogo tańczyć, a z Netto Areny, na której trenowałyśmy, zrobiono tymczasowy szpital. Raz na jakiś czas robimy treningi online, choć mało efektywna to praca.

A jak do Was dołączyć? Czy każda dziewczyna ma szansę? Jakie umiejętności i predyspozycje trzeba mieć? I czy trzeba być pełnoletnią?

- Wystarczy zgłosić się przez wiadomość na naszym fanpage na Facebooku lub Instagramie - King Wilki Morskie Cheerleaders. Do zespołu zapraszamy pełnoletnie dziewczyny, najlepiej z taneczną przeszłością. Praktykowany styl nie ma znaczenia - czy to balet, czy disco dance, jak wspomniałam wcześniej, układy mamy na tyle różnorodne, że każdy znajdzie układ w swoim stylu, ale trzeba być elastycznym. Wymagana jest znajomość podstawowych kroków tańca, poczucie rytmu i pasja.

A gdyby jakiś mężczyzna chciał zgłosić się do drużyny? W Stanach faceci w grupach są na porządku dziennym, u nas to jednak wciąż spora niespodzianka.

- Myślę, że Stany są bardziej tolerancyjne w tej kwestii. Dodatkowo, ucząc się na tamtejszych uniwersytetach i jednocześnie będąc przedstawicielem sportowej drużyny szkolnej lub członkiem zespołu cheerleaders, można zapewnić sobie przyszłość dzięki uzyskanym stypendiom. My, póki co, zapraszamy do dołączenia kandydatki płci pięknej (uśmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński