Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Horror w Zielonej Górze. Trzecia z rzędu porażka Kinga Szczecin [ZDJĘCIA]

Aleksander Stanuch
Aleksander Stanuch
King Szczecin w Zielonej Górze.
King Szczecin w Zielonej Górze. Jakub Lisowski
Wilki Morskie pokazały ogromny charakter na parkiecie w Zielonej Górze, ale to Stelmet triumfował 96:89. Nie pomogło 26 punktów Pawła Kikowskiego.

Spotkanie od celnego rzutu rozpoczął Paweł Kikowski, na którego twarzy widać było duże skupienie już na rozgrzewce. Goście rozpoczęli mecz bez nominalnego rozgrywającego. Gra Kasparsa Vecvagarsa nie przekonuje, a Jakub Schenk jest kontuzjowany. W rolę pierwszego kreatora wcielił się Martynas Paliukenas. King miał problemy faulami, bo po sześciu minutach środkowi, Martynas Sajus i Darrell Harris, mieli na koncie po dwa przewinienia. Po pierwszej kwarcie Stemet prowadził 24:19.

Na parkiecie po stronie Wilków widać było to, czego brakowało w ostatnich spotkaniach: agresywność i wola walki. To od razu przełożyło się na to, że gospodarze nie mogli liczyć na łatwe punkty spod kosza. Za to umiejętnie wykorzystywali podwojenia i po rozciągnięciu obrony trafili otwarte rzuty z dystansu. Zdecydowanie lepiej po obu stronach parkietu zaczął prezentować się King i to on prowadził do przerwy 43:40. Liderem był Kikowski z 12 punktami. Kibice ze Szczecina czekali aż do akcji włączy się Tauras Jogela. Litwin jako jedyny nie znalazł jeszcze drogi do kosza.

Po zmianie stron energia nie opuszczała przyjezdnych. Trzecią kwartę celną trójką rozpoczął Paliukenas, a po chwili Jogela pofrunął nad obręczą i Wilki objęły prowadzenie 48:40. Zielonogórzanie nie odpuszczali i umiejętnie wykorzystywali przekroczony limit fauli. Szczególnie groźny był Gabe DeVoe. Przed ostatnią kwartą King utrzymywał się na prowadzeniu, ale tylko 67:65.

Po szybkich punktach DeVoe i Zamojskiego, trener Łukasz Biela musiał poprosić o przerwę, bo Stelmet zaczął się rozkręcać. Wilki w grze utrzymywali Paliukenas i Kikowski. W połowie kwarty gospodarze prowadzili 81:75. Rotacja gości znacznie się zmniejszyła, gdy za pięć fauli boisko opuścili Bartosz, Diduszko i Sajus. Po trafieniu Harrisa na dwie i pół minuty przed końcem na tablicy był remis 86:86. Napiętą atmosferę czuć było w powietrzu, a ciśnienie wytrzymał Zeljko Sakić, który trafił z dystansu i dał Stelmetowi potrzebny oddech. Emocji nie brakowało, ale ostatecznie gospodarze wygrali 96:89.

Czasu na odpoczynek nie będzie wiele. Następne spotkanie King rozegra już w niedzielę o godz. 18.30. Szczecinianie wybiorą się do Lublina na mecz ze Startem.

Stelmet Zielona Góra - King Szczecin 96:89 (24:19, 16:24, 25:24, 31:22)
King: Kikowski 26, Paliukenas 17, Vecvagars 12, Jogela 10, Diduszko 9, Harris 7, Sajus 4, Bartosz 4, Wilczek 0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński