Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hodował psy w skandalicznych warunkach. Sama skóra i kości

Rajmund Wełnic
Jeden z psów z podszczecineckiej "hodowli”. Zwierzę w takim stanie trudno uznać za okaz zdrowia.
Jeden z psów z podszczecineckiej "hodowli”. Zwierzę w takim stanie trudno uznać za okaz zdrowia. Fot. Rajmund Wełnic
Miłośnicy zwierząt ze Szczecinka doprowadzili do likwidacji hodowli psów, w której czworonogi były trzymane w skandalicznych warunkach. Zabiedzone psy odebrano właścicielowi. On sam zapewnia, że o psy dbał jak należy.

- Gdy zobaczyliśmy, jak te zwierzaki wyglądają, włos stanął nam dęba - mówi Danuta Kadela, szefowa szczecineckiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Wraz ze swoimi pracownikami i weterynarzami z Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej sprawdziła hodowlę na obrzeżach Szczecinka. O dramacie psów poinformowali ją wcześniej mieszkańcy.

Właściciel w nieogrzewanych boksach trzymał 11 długowłosych owczarków niemieckich - sześć dorosłych i pięć szczeniaków.

- Wszędzie brud i niesprzątane od kilku dni odchody. W miskach z wodą zieleniły się glony. Psy były potwornie wychudzone, dość powiedzieć, że zgodnie z wzorcem rasy samce powinny ważyć od 40 do 50 kilogramów, a tu jeden z psów, 11-letni samiec, ważył 21 kilo, pozostałe niewiele więcej - załamuje ręce Danuta Kadela.

Suki podobnie - powinny ważyć 32-42 kg, a ważyły połowę tego. Siedmiotygodniowe szczeniaki były w nie lepszej kondycji. Karma dla psów pochodziła z pobliskich farm zwierząt futerkowych.
- Sama skóra i kości, a facet nam tłumaczył, że bardzo dobrze opiekuje się zwierzakami, że szykuje je na wystawę, a tam psom musi być widać żebra - nie kryje oburzenia Danuta Kadela.

Owczarki decyzją burmistrza odebrano właścicielowi. Psy nie miały obowiązkowych szczepień. Są na razie w schronisku zatrzymane jako dowód w sprawie, ale Stowarzyszenie Przyjaciół Psa, Kota i Nie Tylko, którego działaczką jest Danuta Kadela, starać się będzie o ich przejęcie. Następnie będzie chciała znaleźć im nowych właścicieli. Powiatowy lekarz weterynarii chce natomiast zawiadomić prokuraturę o znęcaniu się nad zwierzętami.
Z zarzutami o głodzeniu psów nie godzi się ich właściciel: - To absolutna nieprawda, psy wyglądają tak, jak wyglądają, bo je trenuję jeżdżąc z nimi rowerem po 15-20 kilometrów dziennie - mówi. - Mam przed sobą zdjęcia z wystawy, gdzie pokazywano owczarki z żebrami wystającymi jak u moich psów. Kolega z Niemiec mówił mi, że tam tak samo wyglądają psy policyjne. Skoro moje psy były zabiedzone, to dlaczego nie zabrano mi husky' ego i jamnika?

Mężczyzna nie wie jeszcze, czy odwoła się od decyzji o odebraniu zwierząt.

Danuta Kadela za naszym pośrednictwem apeluje do potencjalnych nabywców psów z podobnych hodowli, aby omijali je szerokim łukiem. - Proceder by się skończył, gdybyśmy od takich hodowców psów nie brali, ale skoro jest rynek na psy chorowite i niewłaściwie genetycznie, to nigdy tego nie ukrócimy.

Źródło: Zagłodzone zwierzęta pod Szczecinkiem. Sama skóra i kości

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński