Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia regionu. "Wilhelm Gustloff" - piękny, choć pechowy. Tak jak "Titanic"

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
"Titanic” został zbudowany w nieistniejącej już dziś stoczni Harlanda i Wolffa w Belfaście i zwodowany 31.05.1911 roku
"Titanic” został zbudowany w nieistniejącej już dziś stoczni Harlanda i Wolffa w Belfaście i zwodowany 31.05.1911 roku Fot. Archiwum
W chwili swego wejścia do służby w marcu 1938 roku Wilhelm Gustloff (25.484 BRT) był największym statkiem świata, zbudowanym wyłącznie dla podróży wycieczkowych i piątym co do wielkości (po „Bremen”, „Europie”, „Cap Arconie” i „Columbusie”) „pasażerem floty Niemiec. Na liście największych statków świata swoich czasów zajmował dopiero 25. miejsce.

Gustloff zatonął 30.01.1945 roku na Ławicy Słupskiej na Bałtyku, w odległości ok. 18 mil morskich na północ od Łeby, storpedowany przez sowiecki (radziecki) okręt podwodny S-13, dowodzony przez kpt. 2. rangi (kmdra por.) Marineskę.
Na pokładzie statku znalazło się prawie jedenaście tysięcy w większości Bogu ducha winnych ludzi, z których katastrofy (czy raczej tragedii) nie przeżyło niemal dziewięć i pół tysiąca ludzi. Wspomniany statek uczestniczył w realizacji tak zwanej Operacji Hannibal, czyli ewakuacji cywilnej ludności niemieckiej ze wschodnich obszarów tzw. Wielkiej Rzeszy. Był jednym z trzech – obok „Steubena” i „Goyi” – najbardziej znanych statków, które zostały zatopione w ciągu tejże operacji przez sowieckie okręty podwodne.

Gustloff, nazwany nazwiskiem zastrzelonego w szwajcarskim Davos Landesgruppenleitera NSDAP na Szwajcarię, zbudowany został w latach 1936-38 w stoczni Blohm und Voss w Hamburgu (nr stoczniowy 511). Miał 208,5 m długości i 23,5 m szerokości. Jego wysokość od stępki do topu masztu wynosiła 56 metrów; od stępki do komina było 37 metrów, a sam komin miał 13 metrów wysokości i 5 metrów średnicy. Zanurzenie statku sięgało 7 metrów.

M/s „Wilhelm Gustloff” miał w sumie dziesięć pokładów. Poczynając od dołu, były to: E, D, C, B, A, spacerowy dolny i górny, słoneczny, nawigacyjny i namiarowy. Na siedmiu pokładach wycieczkowca – od E do górnego spacerowego – znajdowało się 461 kabin z 1.505 miejscami sypialnymi, plus dalszych 155 kabin z 420 miejscami dla załogi. W sumie w sześciuset szesnastu kabinach były miejsca dla 1.925 pasażerów i członków załogi.

Wszyscy pasażerowie „Gustloffa” mieszkali w tzw. kabinach zewnętrznych, to jest mających dostęp do światła dziennego. Osobliwością wycieczkowca były dwa apartamenty specjalne – jeden do wyłącznej dyspozycji kanclerza Rzeszy (złożony z salonu, sypialni i łazienki z toaletą) i drugi (podobny) dla ministra pracy Rzeszy. Na statku znajdowało się też 145 pryszniców i 58 łazienek. Pomieszczenia załogowe nie odbiegały standardem wyposażenia od pasażerskich. Najwyższy pokład statku – namiarowy – dostępny był tylko dla oficerów. Na pokładzie nawigacyjnym znajdowały się: mostek ze sterownią, pomieszczenia mieszkalne kapitana i oficerów pokładowych oraz rozgłośnia radiowa. Do tej ostatniej podłączonych było 138 głośników, przez które można było mówić z 14 miejsc. Płytoteka statku obejmowała 300 czarnych płyt z muzyką.

Pokład słoneczny był zupełnie wolny od wszelkich nadbudówek. Miał 60 m długości i 18 m szerokości, a służył do uprawiania sportów oraz jako miejsce zebrań. Mógł pomieścić cztery tysiące ludzi. Wszystkie pokłady statku miały łącznie aż 5.000 m2, co było czymś niezwykłym w tamtych czasach. Nowością był specjalny system zraszania pokładu słonecznego, mający chronić go przed zbytnim nagrzaniem podczas słonecznej pogody. Na pokładzie słonecznym znajdowały się również: pomieszczenie zwane Laube, sala gimnastyczna i radiostacja okrętowa. Wilhelm Gustloff miał najnowocześniejszą stację radiową swoich czasów, jaką zainstalowano na handlowym statku. Jej personel stanowiło pięciu radiooficerów, a sama stacja składała się z sześciu nadajników (w tym dwóch awaryjnych) i czterech odbiorników. Z pokładu statku można było – po raz pierwszy w historii – zadzwonić równocześnie w dwa różne miejsca na lądzie i do dwóch różnych miejsc zatelegrafować. Rozmowa telefoniczna z lądem, normalnie kosztująca 36 marek, na pokładzie „Gustloffa” kosztowała tylko 5 ówczesnych marek niemieckich.

Między pokładami B i górnym spacerowym kursowała winda osobowa, której szyb miał 25 metrów wysokości.

Na górnym pokładzie spacerowym znajdowały się okrętowe łodzie ratunkowe w ilości 22 sztuk (po jedenaście na każdej burcie); większość z nich wyposażona była w silniki Diesla, a dwie miały na pokładach radiostacje i reflektory.

Na dolnym pokładzie spacerowym znajdowała się amfilada pomieszczeń ogólnych o łącznej długości 150 metrów, obejmująca palarnię, salę balową, tzw. Trachtensaal, salę zwaną Deutschlandhalle, salon muzyczny i ogród zimowy. Siedem barów statku nosiło wspólną nazwę Schaenken (Szynki), a garnitur pomieszczeń dziennych uzupełniała pokładowa biblioteka z księgozbiorem liczącym 1.500 woluminów. Dolny pokład spacerowy stanowił miejsce do spacerów i uprawiania sportów; jego pomieszczenia otaczała promenada, przeszklona trzystu specjalnie wzmocnionymi oknami, które chroniły co wrażliwszych pasażerów przed kaprysami pogody. Jedno okrążenie tej promenady stanowiło spacerek o długości 335 metrów.

Na pokładzie A znajdowały się dwie sale jadalne – dziobowa i rufowa, które łącznie mogły przyjąć wszystkich pasażerów statku.
Dalej na pokładzie A znajdowała się też kuchnia okrętowa, tzw. kuchnia kawowa, przygotowalnia i zmywalnia naczyń.
Pomyślano o opiece lekarskiej nad pasażerami i załogą. Stosowne pomieszczenia medyczne znajdowały się na pokładzie A. Personel medyczny statku stanowili: lekarz okrętowy, dwie pielęgniarki, felczer i dentysta, a kompleks medyczny obejmował poczekalnię, gabinety lekarski i zabiegowy oraz salę operacyjną z zapleczem. Wszystkie pomieszczenia wyposażone były zgodnie z duchem czasu. Okrętowy szpital składał się z izb chorych dla mężczyzn i dla kobiet oraz dwukabinowej izolatki. Na pokładzie A znajdowały się również pomieszczenia dzienne dla wolnej od służby załogi. Na pokładzie B mieścił się hol wejściowy. Tędy pasażerowie wchodzili na statek, więc tu właśnie znajdowały się biura: intendenta, starszego stewarda i kierownika wycieczek, ponadto zakład fryzjerski i okrętowy zakład fotograficzny. Na pokładzie B znajdowała się także okrętowa pralnia, w której przy trzech maszynach pralniczych pracowało dwunastu mężczyzn i sześć kobiet-prasowaczek, którzy razem prali i prasowali ponad tonę rozmaitych sztuk odzieży i bielizny, które następnie trafiały na kwadrans do nowoczesnych suszarek, skąd wychodziły praktycznie gotowe do ponownego użycia.

Na pokładzie C znajdował się najszerszy na statku korytarz, zwany ulicą portową. Tu, obok wejścia do maszynowni, znajdowały się: masarnia, piekarnia i drukarnia, a także wejścia do prowiantury i chłodni okrętowej. Pomiędzy pokładami C (gdzie były magazyny żywności i różne pomieszczenia gospodarcze) i A (gdzie były kuchnie okrętowe) kursowała specjalna winda towarowa.
Pokład D był w całości pokładem mieszkalnym, zaś na pokładzie E znajdowała się kolejna osobliwość statku – specjalne (i jedyne w całych Niemczech „pływające”) schronisko młodzieżowe o 60 kojach, w którym obok sypialni znajdowały się również pomieszczenia dzienne dla młodzieży. Na pokładzie E znajdowała się jeszcze wewnętrzna hala z basenem pływackim o wymiarach 10 na 5 m i pojemności 60 ton wody oraz 28 kabin do przebierania z prysznicami i toaletami.

Maszyny motorowca pozwalały mu rozwinąć maksymalną prędkość 16 węzłów, tj. około 30 km/h. Statek miał trzy kotwice dziobowe, przy czym dwie na prawej, a jedną na lewej burcie.Każda z tych kotwic ważyła 6.894 kg. Łańcuchy kotwiczne miały po 300 m całkowitej długości (na każdy metr po cztery ogniwa); jedno ogniwo ważyło 30 kg, zatem cały trzystumetrowy łańcuch ważył trzydzieści sześć ton, dwa łańcuchy ważyły siedemdziesiąt dwie tony, a wszystkie trzy – aż sto osiem ton. Gustloff miał oprócz tego małą kotwicę rufową, ważącą 2500 kg. Aby całą tę masę żelastwa przewieźć koleją – trzeba byłoby załadować ją na dziewiętnaście wagonów. Budowa statku kosztowała 25 milionów ówczesnych marek.

Przez cały świat przetacza się od dobrych paru dekad zwyczaj nazywania „Wilhelma Gustloffa” „Titanikiem” Hitlera. Czy słusznie?

Titanic i Wilhelm Gustloff

- Oba statki powstały w prywatnych stoczniach: Titanic (nr stoczniowy 401) – w nieistniejącej już dziś stoczni Harlanda i Wolffa w Belfaście, „Wilhelm Gustloff” (nr stoczniowy 511) – w istniejącej w najlepsze hamburskiej stoczni.

- Oba te statki zostały wodowane w maju: „Titanic” – 31.05.1911 roku (bez chrztu), a „Wilhelm Gustloff” – 05.05.1937 roku (ochrzczony przez wdowę po patronie, panią Hedwig Gustloff).

- Oba były w chwili wejścia do służby największymi jednostkami w swoich kategoriach na całym świecie (46.328-tonowy „Titanic” był ponadto w kwietniu 1912 roku największym przedmiotem ruchomym na Ziemi).

- Oba były dumą swoich armatorów: („Wilhelm Gustloff” – KDF-u i Hamburg-Süd, a „Titanic” – White Star Line) i „ostatnim krzykiem techniki” swoich czasów.

- Oba statki, mając wszelkie szanse ukończyć swoje rejsy – zginęły gwałtownie, po stosunkowo krótkiej służbie i na własne życzenie. Przedtem jednak „Wilhelm Gustloff” zdążył sobie ponad rok popływać, a Titanic nie ukończył dziewiczego rejsu.

- Na obu statkach zginęli ich pierwsi kapitanowie: Pierwszy (i jedyny) kapitan „Titanica” Edward John Smith poszedł na dno wraz ze swoim statkiem, zaś pierwszy kapitan „Wilhelma Gustloffa” Carl Lübbe, zmarł na atak serca na mostku swego motorowca w dniu 22 kwietnia 1938 roku, w czasie pierwszej podróży na Maderę.

- Oba statki nigdy nie przepłynęły Atlantyku: „Titanic” nie zdołał, zaś „Wilhelm Gustloff” nie był transatlantykiem.

- Oba statki żyją drugim życiem – dotyczy to przede wszystkim „Titanica”, o którym nakręcono szereg fabularnych filmów (w tym jeden niemiecki!) i napisano tyle, że cała ta literatura wypełniłaby sporą bibliotekę! Najlepszą opowieścią o „Titanicu”, jaką napisano poza Brytanią, jest... niemiecka „Tragedia Olbrzyma” J. Pelz von Felinaua z lat trzydziestych XX w. Tragedia „Wilhelma Gustloffa” pozostawała przez szmat czasu tematem tabu; przełamał je dopiero Günter Grass swoją powieścią „Im Krebsgang” (Idąc rakiem). O Wilhelmie Gustloffie nakręcono tylko dwa filmy.

- Z obu statkami związane są tajemnice. Liniowiec brytyjski obrósł (wyjątkowo żywotną i trudną do obalenia) legendą o tym, że uczestniczył jakoby w prestiżowym dla armatorów wyścigu o Błękitną Wstęgę Atlantyku, na której zdobycie... nie miał najmniejszych szans. „Titanic” uważany jest też za statek dotknięty karą bożą za grzech pychy ludzkości. Legenda ładunku „Titanica” dotyczyła m. in. owego woreczka amsterdamskich brylantów, które przechowywane w sejfie statku miały być droższe niż cały ten statek ze wszystkim na pokładach!

- Legenda „Wilhelma Gustloffa” związana jest z rzekomą obecnością w jego ładowniach skrzyń z najcenniejszym dziełem osiemnastowiecznej sztuki bursztynniczej – sławną Bursztynową Komnatą, owym darem pruskiego króla dla Cesarza Wszechrosji. Należy przypuszczać, że ładownie i sejfy „Wilhelma Gustloffa” bynajmniej nie były puste w czasie jego ostatniej podróży – pytanie jednak, co w nich wieziono?...

- Do obu wraków zorganizowano ekspedycje poszukiwawczo-badawcze. O ile wrak „Wilhelma Gustloffa” zlokalizowano stosunkowo szybko – o tyle wraku „Titanica” szukano aż 73 lata z okładem! Ostatecznie odnalazła go w dniu 1.09.1985 roku ekspedycja doktora R. D. Ballarda z Instytutu Woods Hole w Massachusetts, która znalazła sławny wrak w dwóch częściach, w pewnej odległości od owej sławnej, ostatniej pozycji „Titanica” (41 st. 46’ N, 50 st. 14’ W), której tak zażarcie bronił J G Boxhall, czwarty oficer liniowca.

- Jak na statki nie dające się porównać, to tych podobieństw jest jakby sporo, ale przecież między liniowcem z Belfastu a wycieczkowcem z Hamburga jest przepaść technologiczna. Postwiktoriańskiej Brytanii, tego wiekowego imperium morskiego, nie można porównywać z budowaną może mozolnie, lecz na z gruntu złym fundamencie Trzecią Rzeszą, tak samo, jak nie da się porównać katastrofy Titanica (jedynego tzw. czterokominowca atlantyckiego, jaki zatonął był w czasach pokoju) z wojenną hekatombą „Wilhelma Gustloffa”. Rozmaite Kasandry tu i tam, zainspirowane strasznym losem obu jednostek, zwiastowały rychły upadek obu krajów, ale dla Brytanii katastrofa Titanica była ledwie bardzo silnym wstrząsem, podczas gdy potworna śmierć „Gustloffa” stanowiła jeden z ostatnich gwoździ do trumny wspomnianej Rzeszy. Czego by jednak nie powiedzieć – Wielka Brytania i Niemcy istnieją w najlepsze do dziś.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Historia regionu. "Wilhelm Gustloff" - piękny, choć pechowy. Tak jak "Titanic" - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński