Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia. Kaźko Słupski, który o mało nie został królem Polski

Michał Kamiński
Pieczęć piesza Kaźka Słupskiego, którą zatwierdzał wszystkie ważne dokument.
Pieczęć piesza Kaźka Słupskiego, którą zatwierdzał wszystkie ważne dokument. Fot. Archiwum
W historycznych annałach o Słupsku może nie wspominano by wiele, gdyby nie Kazimierz IV, syn Bogusława V i córki Kazimierza Wielkiego – Elżbiety. Niewiele brakowało, a zasiadłby on na polskim tronie

Kaźko Słupski wszedł do historii Polski dzięki swojemu dziadkowi ze strony matki, który po jej śmierci w roku 1361 usynowił go i zabrał na Wawel. Tym samym wyznaczył go na pretendenta do korony Polski. Kazimierz IV urodził się w 1351 roku.

Gdy po śmierci matki, Kaźko trafił na dwór na Wawelu razem z wnuczką Kazimierza Wielkiego – Elżbietą był świadkiem wielu ważnych zdarzeń. Kazimierz Wielki doprowadził do ślubu Elżbiety z cesarzem Karolem IV w roku 1363. Opuszczając Wawel Elżbieta zabrała ze sobą młodszego brata Kazimierza. Przez kilka lat przebywał on na dworze Karola IV, a także na dworze króla Ludwika Węgierskiego.

W roku 1369 został usynowiony. Nie mając męskiego potomka z legalnego łoża Kazimierz Wielki przekazał tron polski siostrzeńcowi, Ludwikowi Węgierskiemu. Ponieważ i ten ostatni nie miał męskiego potomka, testament Kazimierza przewidywał na ewentualnego następcę po Ludwiku jego wnuka, Kaźka – księcia słupskiego. Aby go związać z Polską Kazimierz Wielki na dwa dni przed śmiercią podarował mu księstwa sieradzkie i łęczyckie, ziemię dobrzyńską i grody Bydgoszcz, Kruszwicę, Złotów i Wałcz. Miało to zapewnić Kaźkowi silną pozycję w państwie polskim na czas rządów Ludwika Węgierskiego.

Celem strategicznym króla Kazimierza było trwałe związanie Pomorza z Polską, a w przyszłości doprowadzenie do odzyskania tej dzielnicy dla Korony Polskiej. Kaźko Słupski miał większe prawa do korony polskiej niż Ludwik Węgierski.

Plan umierającego króla, osadzenia na tronie Polski księcia Kaźka nie znalazł dostatecznego zrozumienia i poparcia u możnowładców małopolskich, którzy kierowali podówczas polityką kraju, co w rezultacie pozwoliło Ludwikowi Węgierskiemu przy ich poparciu na obalenie testamentu Kazimierza i odebranie słupskiemu księciu nadanych ziem.

Po ugodzie Kaźko zatrzymał przy sobie jedynie niewielką ziemię dobrzyńską oraz grody: Bydgoszcz, Kruszwicę, Złotów i Wałcz. W roku 1374 zmarł Bogusław V i po wcześniejszym zacieśnieniu z nim współpracy, Kaźko stał się samodzielnym władcą całego księstwa słupskiego.

W roku 1373 przybył do Polski z francuskiego klasztoru w Dijon Władysław Biały, młody książę gniewkowski z kujawskiej gałęzi Piastów. Ten ambitny książę nie uznawał praw Ludwika Węgierskiego do korony polskiej i sam do niej pretendował. Ze swoim niewielkim oddziałem zwolenników zaczął zdobywać na Kujawach i w Wielkopolsce małe grody i przejmować je pod swoją władzę.

Próbował nawet zdobyć Inowrocław. W roku 1375 zdobył także większy i dobrze ufortyfikowany zamek Złotorię koło Torunia. Ludwik Węgierski nakazał Sędziwojowi z Szubina, staroście wielkopolskiemu, pokonać go. W roku 1376 wspólnie z rycerzami Bartoszem z Weysemborga i Bratoszem z Sokołowa oblegli zamek Złotorię.

Przybył im z pomocą książę słupski Kaźko i przy pomocy machin oblężniczych rozpoczęli zdobywanie zamku. Podczas ataku został silnie ugodzony kamieniem w głowę i na skutek tej rany wycofał się z walki i został przewieziony do swego grodu w Bydgoszczy. Tu w dnu 2 stycznia 1377 r. zmarł. Miał 32 lata.

____________
Tekst powstał na podstawie materiałów Zdzisława Machury

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Historia. Kaźko Słupski, który o mało nie został królem Polski - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński