Dziś Europejski Trybunał Praw Człowieka ogłosi orzeczenie dnośnie
skargi wdów po tragicznie zmarłych marynarzach promu "Jan Heweliusz".
Skarga wpłynęła do trybunału 5 lat temu, w styczniu 2000 roku. Złożyło ją 11 wdów. Otrzymała ona numer 54723/00 i nazwę: "Brudnicka i inni przeciwko Polsce".
Skarga przyjęta
Wdowy zarzucają Izbom Morskim w Szczecinie i Gdyni oraz ówczesnej Prokuraturze Wojewódzkiej w Gdańsku stronniczość, nierzetelność oraz naruszanie wymaganych prawem procedur.
Zarzucają im m.in. że: "... Procesy przed Izbami Morskimi były prowadzone w taki sposób, by ukryć rzeczywiste, najprawdopodobniej techniczne przyczyny katastrofy oraz uwolnić od zarzutów i winy armatora oraz organa administracji państwowej..." - czytamy w skardze.
Wdowy uważają, że sprawa tragicznego zatonięcia promu w styczniu 1993 roku "nie została rozpoznana przez bezstronny i niezależny sąd". Domagają się zatem rzetelnego procesu, który wskaże winnych katastrofy i śmierci ich bliskich.
W 3 lata po złożeniu skargi (bo taka jest tam kolejka) trybunał badał problem jej dopuszczalności do rozpatrzenia. W rezultacie skarga została przyjęta.
- A to znaczy, że trybunał uznał, że został naruszony artykuł 6 paragraf 1 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka odnośnie prawa do rzetelnego procesu - wyjaśnia kpt. że.w. Marek Błuś, ekspert od spraw bezpieczeństwa żeglugi, od początku interesujący się tragedią promu "Jan Heweliusz". - To będzie bardzo ważne orzeczenie. Może otworzyć drogę do ponownego procesu i zmusić państwo do zreformowania Izb Morskich. Ruch reformatorski Izb Morskich jest konieczny w wielu krajach Europy.
Ciągle nie znamy prawdy
- Czekam z wielką nadzieją na to orzeczenie - mówi Stefania Subicka ze Świnoujścia, wdowa po oficerze pożarnictwa. - Mimo upływu lat ciągle nie znamy całej prawdy o przyczynach katastrofy. Nie możemy się też doczekać godziwych odszkodowań.
To samo powtarza Irena Brudnicka z Gdyni, wdowa po starszym mechaniku i przewodnicząca Stowarzyszenia Wdów i Rodzin Marynarzy z promu "Jan Heweliusz". Założyła je w 1998 roku.
W polskich sądach toczy się obecnie kilkanaście procesów z powództwa cywilnego o odszkodowania. W ub. roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu uznał, że pozwy o odszkodowania po marynarzach, którzy zginęli na "Heweliuszu", nie uległy przedawnieniu.
Tak jak na wypłacie godziwego odszkodowania zależy im na dojściu do prawdy o przyczynach morskiej tragedii. "Państwo i różni prawnicy zrobili wszystko, aby nas ciągle bolało" - te gorzkie słowa powiedziała niedawno Maria Janicka, wdowa po starszym oficerze promu "Jan Heweliusz".
Prom samochodowo-kolejowy "Jan Heweliusz" należący do armatora Euroafrica Linie Żeglugowe, zatonął 14 stycznia 1993 roku na Bałtyku w czasie szalejącego huraganu. Zginęło 55 osób - 20 marynarzy i 35 pasażerów. Uratowało się jedynie 9 członków załogi.
Była to największa katastrofa w historii polskiej floty handlowej.
Sprawę katastrofy przez 6 lat rozpatrywały Izby Morskie w Szczecinie i Gdyni oraz Odwoławcza Izba Morska w Gdyni. Od jej orzeczenia już nigdzie nie można się odwołać.
W ostatecznym orzeczeniu stwierdzono, że prom w ostatni rejs wyszedł ze Świnoujścia w stanie niezdatnym do żeglugi. Orzeczenie ani nie mówiło o winie, ani nie wskazało winnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?