Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Handlowcy apelują. Na pchlim targu brodzi się w wodzie

Bartłomiej Wutke
Po opadach deszczu trudno znaleźć na placu targowym jakieś suche miejsce. Część z handlowców rezygnuje z pracy, bojąc się że wilgoć zniszczy cenne nieraz przedmioty, jak meble czy obrazy
Po opadach deszczu trudno znaleźć na placu targowym jakieś suche miejsce. Część z handlowców rezygnuje z pracy, bojąc się że wilgoć zniszczy cenne nieraz przedmioty, jak meble czy obrazy
Po każdym deszczu na targowisku drobnych przedmiotów przy ul. Kołłątaja stoją kałuże. Miasto obiecuje, że na wiosnę przyszłego roku cały teren zostanie wyrównany.

Plac handlowy przy miejskim targowisku. Zazwyczaj parkują tu samochody, jednak dwa razy w miesiącu, w sobotnie przedpołudnie to miejsce zapełnia się kolorowymi stoiskami. Można tu kupić wszystko - od kolekcjonerskich monet po książki, bibeloty z szafy babci, po klasyczne, stare meble. Handlarze starociami przyjeżdżają tu z całego regionu. Pchli targ przyciąga zarówno sprzedających, jak i kupujących. Niestety w deszczowe dni handlowcy toną w kałużach, a klienci omijają to miejsce szerokim łukiem.

- Przyjeżdżam na targ aż ze Szczecina - zapewnia Aneta Pawlak, jedna z handlujących. - Bywamy też w innych miastach w województwie, wszędzie tam gdzie odbywają się podobne imprezy. I muszę przyznać, że niestety nigdzie nie wygląda to tak źle. Wydaje mi się, że miasto mogłoby coś z tym zrobić.

W sobotę z powodu deszczu ponad połowa placu świeciła pustkami. Nieliczni wystawcy starali się, jak mogli zabezpieczyć swój towar przed wodą, zarówno tą, która spadała z nieba, jak i tą z tworzących się wszędzie wokół kałuż. Część wystawców w ogóle zrezygnowała w sobotę z handlu w obawie, że woda zniszczy drogocenne meble czy obrazy. Tym bardziej, że tuż obok cały czas przejeżdżają samochody, ochlapując towar.

Kupcy przyznają, że sprawa jest dla nich bardzo uciążliwa. Wcześniej pchli targ odbywał się tuż przy stacji niemieckiej kolejki UBB. Po przeniesieniu na teren targowiska Pod Zegarem najpierw cierpieli na brak klientów, bo nikt nie wiedział gdzie się odbywa targ. Kiedy udało się im wywalczyć lepszą informację i zwiększenie częstotliwości pchlich targów, okazało się, że plac handlowy dalece odbiega od idealnego.

- Dziś na szczęście przestało padać, bo pewnie nikt by się nie wystawił. Co bardziej zapobiegliwi mają duże parasole. Ale co z wodą, która się tu zbiera? - mówi pani Aneta.

- Od handlujących pobierana jest opłata, złotówka lub dwa złote od stoiska. Myślę, że większość z nas nie miałaby nic przeciwko temu, żeby w zamian za nieznaczne podniesienie opłaty uregulować wreszcie teren - mówi inny handlowiec.

Kupcy od kilkunastu miesięcy ślą pisma i petycje do Urzędu Miasta w Świnoujściu, w sprawie pchlego targu, licząc, że tym razem uda się wywalczyć od miasta pomoc.

- Teren w miejscu, gdzie odbywa się pchli targ zostanie wyrównany i przygotowany na tyle, aby po opadach deszczu nie zbierała się tam woda, a tym samym handlowcy i kupujący mieli lepsze warunki - mówi Robert Karelus, rzecznik prezydenta miasta. - Z uwagi na nadchodzącą zimę i fakt, że do marca przyszłego roku odbędą się jeszcze tylko dwa pchle targi , w listopadzie i grudniu, prace zostaną przeprowadzone na wiosnę przyszłego roku.

Do końca powinien też zakończyć się remont ul. Kołłątaja, który dość skutecznie odstrasza potencjalnych klientów rynku. Wygląda więc na to, że od przyszłego roku wszystko nareszcie się ułoży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński