Moda na grzyby halucynogenne (czyli grzyby z rodziny psylocybe) wśród polskich amatorów narkotycznych wrażeń rozpoczęła się pod koniec lat dziewięćdziesiątych.
- Wcześniej wiedza o tym, że te grzyby w ogóle występują powszechnie w Polsce, była znikoma - mówi prof. Krzysztof Borowiak, toksykolog z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. - Dziś są generalnie bardzo popularne, bo są łatwo dostępne, tanie, łatwe w użyciu.
Czarny rynek grzybków kwitnie
Skala zjawiska w Szczecinie jest jednak niewielka. Oddział toksykologii Szpitala na Pomorzanach notuje w ciągu w roku 1-2 przypadki zatrucia grzybkami.
- Ale do nas trafiają tylko ci, którzy przedawkowali, dlatego też nie mogę odpowiadać za wszystkie przypadki konsumpcji - zastrzega prof. Borowiak. - Wiem, że czarny rynek tych grzybów kwitnie w Szczecinie, można je kupić przez internet.
Jednak szczecińska policja przynajmniej przez ostatnie cztery lata nie notowała przypadków zatrzymania handlarzy grzybków halucynogennych.
Wiadomo też, że narkotyk ten nie jest w Szczecinie powszechny wśród dzieci i nieletniej młodzieży.
- Nie trafił do nas ani jeden przypadek przedawkowania grzybków halucynogennych - mówi doc. Andrzej Brodkiewicz, ordynator oddziału pediatrii, nefrologii i toksykologii szpital dziecięcy przy ul. Wojciecha. - A jeśli w Szczecinie zdarzyłby się jakikolwiek przypadek przedawkowania tego narkotyku przez nieletnich, taki przypadek trafiłby do nas. Powszechne są za to wypadki związane ze spożyciem alkoholu, amfetaminy i marihuany.
Ich amatorzy jednak najczęściej po prostu sami wybierają się w podróż po szczecińskich lasach.
- Zbieraliśmy na polanie za Osowem, pod Gubałówką - mówi Sławek, student filozofii. - W trzy-cztery godziny zebraliśmy około stu sztuk.
Zjadł grzybki i postanowił zbawić świat
Sławek nie wspomina najlepiej tego doświadczenia.
- Przez osiem godzin po zjedzeniu grzybków bez przerwy płakałem i zastanawiałem się, w jakim kierunku zmierza moje życie, dlaczego nie mogę normalnie patrzeć na świat, dlaczego mam ciągoty do środków psychoaktywnych - przyznaje. - Poza tym miałem wrażenie, że wszystko, co widzę, faluje.
Prof. Borowiak w swojej pracy naukowej i praktyce lekarskiej wysłuchał setek opowieści ludzi, którzy mieli okazję zażywać "magiczne grzybki", jak mawiają o nich ich amatorzy. - Za zgodą rozmówców nagrywam te historie i odtwarzam na zajęciach ze studentami PUM, jako materiał dydaktyczny - mówi.
Omamy wzrokowe, słuchowe, zaburzenia osobowości, skutkujące próbami samobójczymi lub napadami agresji. To jedne z wielu powtarzających się motywów w opowieściach ludzi doświadczonych przez grzybki z rodziny psylocybe.
- Pacjenci potrafią bardzo barwnie opowiadać o swoich doświadczeniach - przyznaje prof. Borowiak. - Jeden opowiadał, jak atakował go telewizor, inny, przekonany, że ktoś go goni, wyskoczył przez balkon, uciekając przed wyimaginowanym napastnikiem.
Co ciekawe, wśród omamów, najczęściej spotykanych u pacjentów po spożyciu grzybków, wysokie miejsce zajmują wizje religijne. - Nawet ateistom zdarza się, że po przedawkowaniu grzybków nagle zaczynają siebie uważać za mesjaszy, chcą zbawiać świat - mówi prof. Borowiak.
Jednak najbardziej barwna halucynogenna opowieść, jaką od swojego pacjenta usłyszał toksykolog z PUM nie dotyczy akurat spożycia grzybków.
- Pewien chłopak opowiadał mi, jak po zażyciu mieszanki marihuany z amfetaminą wracał samochodem ze Świnoujścia. Wyobraził sobie, że płynie statkiem w czasie sztormu. Spadł ze skarpy koło Wolina i wylądował w koronie drzewa.
Szczecińskie odkrycie
Choć na szczecińskie oddziały toksykologii nie trafiają często amatorzy grzybków halucynogennych, a ich handlarze nie figurują w kartotekach szczecińskich komisariatów, Szczecin ma wiele wspólnego z tym specyficznym narkotykiem w dziedzinie nauki.
- Ponad 10 lat temu trafił do nas chłopak, którzy przez tydzień bez przerwy spożywał duże ilości grzybków - mówi prof. Borowiak. - W efekcie doszło u niego do poważnego zawału serca. Ten wypadek był pretekstem do poważnych badań nad kardiotoksycznością grzybków halucynogennych.
Złożony ze szczecińskich toksykologów i farmakologów zespół pod przewodnictwem prof. Borowiaka po kilku latach badań opublikował w Stanach Zjednoczonych rozprawę na ten temat.
Naukowcy ze Szczecina częściowo obalili mit grzybków halucynogennych jako narkotyku, który wyrządza wyłącznie psychiczne szkody. - Okazało się, że ten narkotyk bardzo silnie działa na układ krążeniowo-sercowy. Uszkadza naczynia wieńcowe serca, powoduje ich przerosty, co przy dużej częstotliwości zażywania może prowadzić do zawału. Choć przeważnie przedawkowanie grzybków powoduje okresowe zaburzenia ciśnienia, rytmu serca, utratę przytomności.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?