Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gryfice: bezdomni wylądują na ulicy?

Agnieszka Grabarska
- Tułałem się po świecie kilkanaście lat. Mieszkałem już w innych schroniskach. W Gryficach chciałbym spędzić starość. Tutaj nauczyłem się dzielić wszystkim z innymi mieszkańcami - mówi siedemdziesięcioletni Bolesław Agaciak. Obok kucharz, Dariusz Olszewski.
- Tułałem się po świecie kilkanaście lat. Mieszkałem już w innych schroniskach. W Gryficach chciałbym spędzić starość. Tutaj nauczyłem się dzielić wszystkim z innymi mieszkańcami - mówi siedemdziesięcioletni Bolesław Agaciak. Obok kucharz, Dariusz Olszewski. Agnieszka Grabarska
Mieszkańcy gryfickiego schroniska im. św. Brata Alberta boją się, że zostaną bez dachu nad głową. Od kilku lat ważą się losy ich domu przy ul. 6 Marca.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych, właściciel nieruchomości, nie chce sprzedać budynku. Sprawa pomiędzy właścicielem a fundacją opiekującą się bezdomnymi, znalazła finał w sądzie.

W gryfickim schronisku mieszka w tej chwili trzydziestu mężczyzn. Najstarszy pensjonariusz ma 83 lata. Od dziesięciu lat, w części jednopiętrowego budynku, schronienie znajdują bezdomni z różnych zakątków Polski.

Jest na nich wyrok

Pod swoje skrzydła przygarnął ich Leszek Podolecki, prezes Instytutu Św. Brata Alberta. Oprócz gryfickiej, fundacja prowadzi podobne placówki w Świnoujściu, Wolinie i Trzebiatowie.

- W 2005 roku skończyła się nam umowa dzierżawy budynku przy ul. 6 Marca. Wystąpiliśmy wówczas do ZUS-u z propozycją wykupu nieruchomości. Sprawa utknęła w miejscu - mówi prezes.

Twierdzi, że od dwóch lat fundacja regularnie płaci właścicielowi stałą kwotę za bezumowne korzystanie z budynku. Miesięcznie jest to 2,6 tys. zł
- Od strony prawnej wygląda to jednak tak, że w każdej chwili mogą nas stąd wygonić. Obawiamy się, co wówczas stanie się z naszymi podopiecznymi? - zastanawia się Podolecki.

ZUS poszedł do sądu

O niepewnym losie mieszkańców otwarcie mówią pracownicy szczecińskiego oddziału ZUS-u.

- Dysponentem majątku naszej instytucji jest centrala w Warszawie. To tam zapadną ostateczne decyzje o ewentualnej sprzedaży - informuje Piotr Tolko ze Szczecina.

Dodaje jednak, że sytuację komplikuje fakt, iż fundacja ma zaskarżony wyrok nakazujący opuszczenie budynku. W 2003 roku, z powodu niepłacenia należności za dzierżawę, ZUS oddał sprawę do sądu.

Piotr Tolko ze szczecińskiego oddziału ZUS nie potrafił jednak precyzyjnie wyjaśnić, dlaczego opłata za bezumowne korzystanie z nieruchomości została naliczona dopiero dwa lata później.

- Nie chodzi nam o wyrzucanie tych ludzi na ulicę, ale fundacja, zgodnie z wyrokiem, musi wywiązać się z finansowych zobowiązań - uważa Tolko.

Jak w rodzinie

Mieszkańcy wiedzą o zawirowaniach wokół ich domu. Zgodnie twierdzą, że ze wszystkich sił będą walczyć o dach nad głową.

- Sami tu wszystko naprawiamy, pomagaliśmy odmalować pokoje, a teraz planujemy docieplenie. Na co dzień opiekujemy się też najstarszymi, obłożnie chorymi mieszkańcami - wyliczają.

Twierdzą, że dzięki nowemu opiekunowi życiowi rozbitkowie skleili tu sobie prawdziwą rodzinę.

- Pamiętamy, jak w ubiegłym roku porozwozili nas do innych placówek, bo sanepid nakazał remont. Z radością wracaliśmy tu do Gryfic. Bo właśnie tutaj rzucił nas los. I tu chcemy zostać - mówią stanowczo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński