Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gra Pogoni`04 jest do poprawki. Indywidualności mile widziane

Krzysztof Dziedzic
Wołodymir Nudyk (przy piłce) potrafi zaskoczyć rywali. I przez to często absorbuje uwagę więcej, niż jednego przeciwnika.
Wołodymir Nudyk (przy piłce) potrafi zaskoczyć rywali. I przez to często absorbuje uwagę więcej, niż jednego przeciwnika. Fot. Andrzej Szkocki
Medalu raczej nie będzie, więc na spokojnie można przeanalizować grę Pogoni'04 Szczecin. Kilka rzeczy jest do wyeliminowania lub poprawienia.

Po porażce 2:4 z Kupczykiem Kraków los Pogoni'04 w tym sezonie został praktycznie już określony: nasz
zespół będzie ligowym średniakiem. Nie wywalczy medalu i nie spadnie. Zajmie pozycję w przedziale od 4 do 8.

Dlatego teraz można już pokusić się o analizę dotychczasowych występów szczecinian, by odpowiedzieć na pytanie, w jakim miejscu jest nasza drużyna pod względem gry, nie wyników. I co trzeba poprawić na przyszłość.

Nudyk - szansa i kłopot
Niewątpliwie ten sezon jest dla Pogoni'04 bardzo udany. W poprzednich latach szczecinianie zawsze musieli walczyć o utrzymanie się w ekstraklasie albo do końca (grywali w barażach), albo niemal
do końca. W tym dzięki jedenastu meczom z rzędu bez porażki nasz zespół znajduje się na piątym miejscu w tabeli i nic mu nie grozi.

Powoli może zacząć myśleć o następnym sezonie. Sezonie, w którym według słów prezesa Macieja
Karczyńskiego, szczecinianie mają już skutecznie powalczyć o miejsce na podium. Prezes stwierdził, że trwa budowa drużyny na przyszły sezon i przez długi czas można się było z nim bez żadnych wątpliwości zgodzić.

Jednak ostatnie dwa mecze w Szczecinie przyniosły tę wątpliwość. Pal sześć fakt, że szczecinianie w tym sezonie notują dużo gorsze wyniki u siebie, niż na wyjeździe. W ośmiu meczach u siebie zdobyli tylko
dziewięć punktów, a na wyjeździe dwa razy więcej - aż 18.

I nie przegrali jeszcze spotkania na parkietach rywali. Jednak ten fakt oraz dwa ostatnie mecze w hali przy ul. Twardowskiego z Marwitem Toruń i Kupczykiem Kraków jasno pokazały, że Pogoń'04 to drużyna,
która ma problem z atakiem pozycyjnym.

A precyzyjniej: z wyprowadzeniem ataku pozycyjnego przy aktywnej obronie przeciwnika. Piłkarze kreatywni, którzy na dodatek potrafią wygrać pojedynek jeden na jednego, to zawsze skarb.

W Pogoni'04 praktycznie jest taki tylko jeden: Ukrainiec Wołodymir Nudyk. Kłopot w tym, że Nudyk ma mentalność napastnika z dużych boisk - nie udziela się w obronie. I na dodatek dyscyplina taktyczna dla niego nie zawsze istnieje. Wiele razy w meczu przeciwnicy są w stanie stworzyć przewagę 4 na 3, ponieważ Nudyk niezbyt szybko wraca się po stracie piłki przez siebie lub któregoś z kolegów.

Przydałby się ktoś na ścianę
Mimo tych wad Nudyk jest bardzo potrzebny Pogoni'04, bo to zawodnik, który jednym świetnym zagraniem może otworzyć sobie drogę do sytuacji sam na sam z bramkarzem. Zawodników potrafiących
wygrać pojedynek z jednym rywalem i zostawić go za plecami w Pogoni'04 więcej praktycznie już nie ma.

Próbuje Mykola Radko, świetnie piłkę przy nodze trzyma Łukasz Żebrowski - tyle, że ma zwyczaj zapędzania się do rogu boiska, z którego później ciężko coś zrobić. I to wszystko. Kiedyś zawodnikiem
świetnie wykorzystującym balans ciała do gubienia rywali byli Paweł Dąbrowski i Robert Sikorski, ale
ich w drużynie z rozmaitych przyczyn już nie ma.

Nie ma obecnie też w Pogoni'04 wartościowego zawodnika, z którym można by zagrać na tzw. ścianę.

Czyli piłkarza potrafiącego grać tyłem do bramki przeciwnika, który umiałby się zastawić i przytrzymać
futbolówkę. A potem albo obrócić się z rywalem, albo odegrać piłkę któremuś z wbiegających kolegów.
Takim jest Andrzej Sydor, lecz brakuje mu dynamiki. Stąd też przy pressingu piłkarzy Marwitu, czy Kupczyka już przed polem karnym szczecinian obserwowaliśmy niepokojące sytuacje.

Nasi futsaliści wymieniali piłkę na sobą niemal pod nosem bramkarza Dominika Kubraka i nie potrafili wyprowadzić akcji. Jakoś nie było nikogo, kto pobiegłby na połowę rywali, by dzięki podaniu do niego przenieść ciężar gry na połowę przeciwnika.

Czy znajdzie?
Pod wodzą trenera Gerarda Juszczaka Pogoń" 04 zrobiła spory postęp. Widać na boisku np. próby ciekawych rozwiązań stałych fragmentów gry. Nasz zespół, gdy rywal broni się strefą przed własnym polem karnym radzi sobie coraz lepiej, czyli stwarza coraz więcej bramkowych okazji.

Problem jest, gdy przeciwnicy "siądą" na piłkarzach Pogoni'04. To właśnie ich pressing sprawił, że w spotkaniach z Marwitem i Kupczykiem Pogoń zamiast sześciu punktów zgarnęła jeden i praktycznie może zapomnieć o medalu.

Trener Juszczak na pewno zastanowi się, co zrobić z pressingiem przeciwników. Pytanie tylko, czy znajdzie w zespole piłkarzy, którzy potrafią się z niego oswobodzić.

Czy znajdzie zawodników potrafiących zagrać jeden na jednego, tyłem do bramki, z którymi można zagrać na tzw. ścianę.

Czy znajdzie piłkarzy, którzy przy grze w przewadze potrafią przyspieszyć rozegranie akcji podaniem z pierwszej piłki. A nie grać tylko na dwa kontakty, czym ułatwiają rywalom skuteczne przesunięcie się
w obronie.

No, ale trwa budowa drużyny na przyszły sezon, więc jesteśmy dobrej myśli, że trener znajdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński