Łowcy denerwują się, bo Komisja Europejska co chwilę skraca i wydłuża okresy ochronne. Podnosi i tnie limity. Zakazuje połowów w niedziele. Mierzy rybakom wielkość oczek w sieciach, zakazuje połowów flądry i łososia w okresie ochronnym dorsza oraz skrupulatnie liczy ławice pływające w morskich otmętach.
Szczególnie aktywni w szarpaniu nerwów naszym rybakom są unijni naukowcy i ekolodzy, którzy twierdzą, że w Bałtyku dorszy jest coraz mniej. Ich zdaniem, żeby gatunek miał szanse na przetrwanie, stado podstawowe powinno zostać poddane całkowitej ochronie przynajmniej przez 2-3 lata.
Ostateczne wielkości kwot połowowych na przyszły rok unijni ministrowie ustalą na spotkaniu 19-21 grudnia w Brukseli. Jednak już wiadomo, że cięcia sięgną nawet 15 procent tegorocznych limitów. Będą obowiązywały także zakazy połowów. Na zachodnim Bałtyku w marcu i kwietniu, a na wschodnim - od 15 czerwca do 14 września z opcją przedłużenia o kolejne 27 dni.
Zmianie mogą też ulec limity połowowe śledzi, szprotów i łososi. Ale tu, jak przewidują rybacy, rewolucji raczej nie będzie. - No chyba, że jakiś szaleniec wyliczy, że w Bałtyku śledzia jest jak na lekarstwo i do swojej koncepcji przekona unijnych urzędników - mówią w Związku Rybaków Polskich.
Rybacy twierdzą też, że rozmowy strona polska prowadzi z nieprzygotowanym do negocjacji zespołem. Obawiają się o ich wyniki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?