Dyskusja nad projektem uchwały trwało około godziny i była niezwykle emocjonująca. Projekt powstał w oparciu o petycję pszczelarzy.
- Pszczoły nie są napastliwe. Odległość nie naraża osób postronnych na oddziaływanie pszczół. Poza tym musi być zgoda osoby znajdującej się w bezpośrednim oddziaływaniu pszczół - przekonywał dr Jerzy Samborski, pracownik ZUT, pszczelarz, I dodał: ule na dachach to bardziej hasło reklamowe, bo nie ma tam dobrych warunków dla pszczół.
Urszula Pańka, radna PO była zdziwiona, że projekt był debatowany w trybie pilnym, zamiast skierować najpierw do komisji. Wątpliwości było wiele. - Jad niesie zagrożenie. Pszczoła nie będzie leciała tylko do ula. Czy nad pszczołą ktoś jest w stanie zapanować? Nie znam nikogo. Ten projekt jest zły i niedopracowany, bo umożliwia lokalizacje uli na boisku szkolnym i placu przedszkolnym. Możemy usiąść i rozmawiać - uważa Marek Duklanowski, radny PiS.
Dramatyczną historię dotyczącą ataku pszczół opowiedział Jan Posłuszny, radny PO. Hodował pszczoły, sam jest uczulony na jad pszczeli i o mały włos nie przypłacił życiem użądlenia tych owadów. Po tej opowieści radni nie mieli wątpliwości. Odesłali projekt uchwały do wnioskodawcy.
Zobacz także: Miejskie pszczoły zamieszkały na dachu Pałacu Kultury i Nauki
Polecamy na gs24.pl:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?