Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Goleniów: Sąsiedzi nękają donosami kobietę, której spaliło się mieszkanie

Agnieszka Tarczykowska
– Pod tą obudową jest rura doprowadzająca wodę do mieszkania mamy. Nie mogę zrozumieć, dlaczego wzbudza tyle emocji wśród sąsiadów z parteru – mówi Paweł Kościołek.
– Pod tą obudową jest rura doprowadzająca wodę do mieszkania mamy. Nie mogę zrozumieć, dlaczego wzbudza tyle emocji wśród sąsiadów z parteru – mówi Paweł Kościołek.
Pani Henryka od czasu, kiedy sprowadziła się do swojego mieszkania, które rok temu zniszczył pożar, nie może poradzić sobie z zawiścią sąsiadów i kontrolami nadzoru budowlanego.

Kobieta płaci kolejną karę za to, że chce normalnie żyć we własnym mieszkaniu.

- Mam tego dość - mówi wprost Henryka Kurkowska z Goleniowa. - W ubiegłym roku w maju wprowadziłam się z powrotem do mieszkania przy ul. Wyspiańskiego 1, w którym mieszkam 15 lat. Pożar zniszczył część lokalu. Na szczęście zięć pomógł w remoncie i znów mogłam tu zamieszkać. Wtedy zaczęły się te wszystkie problemy z sąsiadami i powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego.

Zrobili przysługę

Kiedyś pani Henryka miała w domu piec, a rura doprowadzająca wodę bieżącą do mieszkania przechodziła przez mieszkanie sąsiadów. Po remoncie wykonano oddzielne podłączenie wody i centralnego ogrzewania, a rurę doprowadzającą wodę na piętro poprowadzono nie przez mieszkanie sąsiadów z parteru, ale przez klatkę schodową.

- Zrobiliśmy ludziom przysługę - tłumaczy Henryka Kurkowska. - Nie wpychaliśmy do ich mieszkania rury doprowadzającej wodę, tylko wyprowadziliśmy ją na zewnątrz. W dodatku zięć zrobił to bardzo elegancko, bo zna się na rzeczy. Mało tego, sąsiedzi wyrazili na to zgodę. Mamy ich podpisy. Teraz nadzór budowlany, w reakcji na skargę dwóch rodzin z parteru, zarządza wizję lokalną i nakłada na nas karę 200 zł za wykonanie rury. Nieco wcześniej zapłaciliśmy również 200 zł za dwa na dwa metry wylewki betonowej przed własną komórką na podwórku. To też przez zawiść sąsiadów.

Pani Henryka mówi wprost, że jest nękana przez sąsiadów, a powiatowy inspektor budowlany ciągle ją nachodzi, sprawdzając doniesienia lokatorów z parteru.

- Kiedy instalacja była wykonywana, pytaliśmy w nadzorze czy można tak rozwiązać problem doprowadzenia wody - mówi Paweł Kościołek, zięć pani Henryki. - Powiedzieli, że nie ma problemu, żeby tylko sąsiedzi się zgodzili. Zgodzili się. Teraz nadzór nakłada na mamę karę. To kolejne pieniądze, jakie musi wydać przez złośliwość sąsiadów i nadgorliwość nadzoru budowlanego.

Korzystna ekspertyza

Jak przyznaje pani Henryka, już kilka razy miała nieprzyjemności ze strony sąsiadów. Na ich życzenie rozebrała zadaszenie nad składem drewna, które zrobiła na własnym podwórku. Zdjęła też suszarkę na pranie, bo ta również przeszkadzała sąsiadom. Jakiś czas temu sąsiedzi z parteru zarzucili kobiecie, że przez zamontowanie rur, popękały mury klatki schodowej, w związku z czym powinna wyremontować klatkę.

- To są szczyty głupoty, które słono mnie kosztują - tłumaczy pani Henryka. - Wiedziałam, że pęknięcia nie są skutkiem mojego remontu, bo były od dawna. Wykonałam jednak ekspertyzę, oczywiście na polecenie nadzoru budowlanego. Miałam rację, że mój remont nic nie zniszczył. Ale kolejne 200 zł zapłaciłam za ekspertyzę. To skandal. Ile jeszcze zedrą ze mnie, zanim będę mogła normalnie żyć we własnym domu?

Nadzór uspokaja

Pani Henryka cierpliwie znosiła dokuczliwości sąsiadów. Teraz, jak mówi, stała się bezsilna i straciła nadzieję na pomoc powiatowego nadzoru budowlanego.

- Karze tylko mnie, a nie widzi łamania przepisów przez sąsiadów - dodaje kobieta. - Od dłuższego czasu szczytowa ściana budynku pęka, a dom się obsuwa. Powód jest prosty. Właśnie sąsiedzi z parteru powiększali sobie piwnicę i naruszyli fundament. Tym się do tej pory nadzór nie zajął.

- Najgorzej, jak są kłótnie między sąsiadami - komentuje sprawę Hanna Krugły, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Ten konflikt trwa od lat i jest wyjątkowo nabrzmiały. Ręce opadają i nie ma sposobu na jego zażegnanie. Rozumiem panią Kurkowską, ale podstawowy błąd tkwi w tym, że wszelkie inwestycje, jakie wykonała nie zostały zalegalizowane. Nie mogła więc uniknąć mandatów. Mając na względzie dobro tej kobiety, legalizujmy inwestycje, które wykonała bezprawnie. Za błędy trzeba jednak płacić. To nauczka, że należy pytać, jeśli pewne sprawy są niezrozumiałe. Przecież my nie działamy przeciwko ludziom, a jedynie w imię prawa. Gdyby pani Kurkowska miała innych sąsiadów może mogłaby liczyć na większy spokój ze strony nadzoru, bo o pewnych rzeczach byśmy nie wiedzieli. Ale jeśli wpływa zgłoszenie, to musimy reagować.

Straszą sądem

Pani Henryka może być pewna, że każdy remont w mieszkaniu będą czujnie obserwować sąsiedzi, którzy nie zapowiadają złożenia broni. Przeciwnie, straszą sądem.

- Nie jestem przeciwko remontom, ale każda inwestycja budowlana w domu sąsiadki powoduje zniszczenia całego budynku - twierdzi lokatorka z parteru. - A na to się nie godzę. Dlatego tak długo, jak długo będzie się dziać samowola, która zagraża naszemu budynkowi, osobiście będę zgłaszać skargi w nadzorze. A jeśli to nie pomoże, sprawę oddam do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński