- Po pierwsze Chemik zagrał dużo lepsze spotkanie, po drugie zabrakło nam kończącego ataku - konkretnie diagnozuje Joanna Kaczor, kapitan przyjezdnych.
Waleczność drużyny podkreśla Anna Werblińska, kapitan Chemika.
- Powiedziałyśmy, że w meczu rewanżowym będzie lepiej i dotrzymałyśmy słowa. Pokazałyśmy, że jesteśmy prawdziwym zespołem, bo chyba na tym nam najbardziej zależało. Każda zawodniczka na boisku, ale i poza nim, wspierała resztę i motywowała.
- Chemik zagrał lepsze spotkanie, walczył, podbijał więcej piłek w obronie. Nas zawiodła zagrywka. Policzanki mogły grać więcej pierwszym tempem, a poza tym miały w swoim składzie Małgorzatę Glinkę-Mogentale, która utrzymywała bardzo wysoką skuteczność w ataku. Prawda jest jednak taka, że jeśli ktoś dałby mi 1:1 w meczach przed przyjazdem do Polic, to powiedziałbym mu dziękuje i dał za to dużo pieniędzy - mówi Tore Aleksandersen, szkoleniowiec wrocławianek.
- W końcu możemy powiedzieć, że zagraliśmy na naszym normalnym poziomie - uważa Giuseppe Cuccarini, trener Chemika. - Wywieraliśmy presję na przeciwniczkach i to jest styl, w którym musimy grać. Nieważne, w Szczecinie czy Wrocławiu. Taką siatkówkę możemy i powinniśmy grać wszędzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?