Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Giełda birofilów w Szczecinie, jedna najważniejszych w Polsce

Marek Rudnicki
Kolekcjonowaniem piwnych pamiątek zajmuje się w Polsce kilkaset osób. W sąsiednich Niemczech i w Czechach oraz Słowacji jest ich dużo więcej. Wśród "białych kruków" są kolektybilia z browarów przedwojennego Szczecina "Elysium", "Bohrisch", "Bergschloss", a także przedwojennych polskich browarów na wschodzie. Ich cena sięga kilku tysięcy złotych. Na zdjęciu Grzegorz Strachowski z Międzyzdrojów.
Kolekcjonowaniem piwnych pamiątek zajmuje się w Polsce kilkaset osób. W sąsiednich Niemczech i w Czechach oraz Słowacji jest ich dużo więcej. Wśród "białych kruków" są kolektybilia z browarów przedwojennego Szczecina "Elysium", "Bohrisch", "Bergschloss", a także przedwojennych polskich browarów na wschodzie. Ich cena sięga kilku tysięcy złotych. Na zdjęciu Grzegorz Strachowski z Międzyzdrojów. Marek Rudnicki
To jedna z czterech najważniejszych imprez tego typu w Polsce. Międzynarodowa Giełda Birofilów Pivaria już po raz 14. zgromadziła miłośników pamiątek związanych ze złocistym trunkiem z kraju i zagranicy.

Miłośnicy butelek, kufli, pokali, etykiet, kapsli, otwieraczy, kalendarzy, długopisów, podstawek, a nawet kapeluszy i kamizelek oraz całego szeregu innych przedmiotów będących przedmiotem pożądania piwnych kolekcjonerów, pojawili się w miniony weekend w sali Domu Kultury Słowianin w Szczecinie.

Pierwsi birofile czekali na otwarcie w sobotę już po godzinie szóstej rano. Inni, którzy przyjechali wcześniej do Szczecina, spotkali się prywatnie już dzień wcześniej w pubie Pivaria.

Magiczny kufel z dziurkami

Nie zabrakło wśród nich czeskiego przyjaciela Szczecina, Karela Zahurcoka, właściciela maleńkiego browaru Kazach, który piwo zaczął ważyć będą już na emeryturze. Zwany jest wśród przyjaciół Dziadkowym Karlikiem. Był latem w Szczecinie na The Tall Ships' Races 2013, porobił zdjęcia i w tym roku na Pivarię przywiózł nietypowe podstawki piwne ze zdjęciami żaglowców. Prócz wielu innych, w tym produkowanych na potrzeby swojego browaru.

- Nie mogłem opuścić Pivarii w Szczecinie, jestem tu często, bo to wspaniałe miejsce i mam tu cudownych przyjaciół - śmieje się trącając Zbigniewa Spundę, jednego z pomysłodawców Pivarii.

Zbieractwo tych nietypowych pamiątek jest bardzo rozpowszechnione głównie na południu Polski, na Śląsku, gdzie funkcjonują kluby kolekcjonerskie.

- W tym roku hitem wydają się być pamiątki po starych polskich browarach na wschodzie - opowiada Krzysztof Żurawski, organizator giełdy, wydawca jedynego w Polsce magazynu dla birofilów i autor wielu książek o przedwojennych browarach Pomorza Zachodniego. - Chociażby po browarze Chopin na Litwie czy Pupko na Białorusi.

Poszukiwane też były unikalne wręcz, choć nowe, birofilia wydane z okazji 165-lecia szczecińskiego browaru Bosman.

- Mnie udało się zdobyć, choć zupełnie nie spodziewałem się tego, wspaniały kufel bawarski - mówi jeden ze starszych birofilów Waldemar Kułkiewicz pokazując nabytek.

A jednym z unikalnych i najcenniejszych kufli w zbiorach pana Waldemara jest również bawarski z dziurkami na całej powierzchni.

- To bardzo dowcipny kufel - opowiada. - Gdy nalejemy piwa, wycieka tymi dziurkami. Ma jednak jedną, gdy ją się zatka palcem, kufel przestaje przeciekać i można z niego normalnie pić. Trzeba tylko wiedzieć, która to. Odkryłem to zupełnie przypadkowo i diabli jedynie wiedzą, jak to zrobiono.

Coś starego stoi na strychu

Początek zbieractwa u każdego z birofili był inny. Duża część tych starszych zaczynała od znaczków pocztowych, a później dopiero odkryła urok pamiątek piwnych. Czasami było to niespodziewane odkrycie, czasami zaś podpatrzenie hobby u znajomego.

- Można i dziś natrafić niespodziewanie na skarby - opowiada Grzegorz Strachowski z Międzyzdrojów, który posiada około tysiąca starych butelek od piwa. - Kiedyś z kolegą podczas poszukiwań w terenie trafiliśmy do starego domu. Jego mieszkanka, wiekowa pani powiedziała, że coś tam starego stoi na strychu, ale tam nikt nie zagląda. Wchodzimy, wszystko tonie w pajęczynach i kurzu i nagle, serce mi zamarło. W kącie, na belach, stały nie naruszone, Bóg jeden wie jak długo, przedwojenne butelki po piwie z browarów, które już dawno nie istnieją. W idealnym stanie!

Podobną historię przeżył Jerzy Wajda, pracownik browaru Ziębice, gdy usuwał kurz w pomieszczeniu z obróbką chmielu. W stropodachu znalazł 16 tysięcy przedwojennych etykiet.

- Prawdziwe zbieractwo, to wiążące się z pasją i miłością do pamiątek historycznych, powoli zamiera i chyba przyczynia się do tego Internet - uważa Zbigniew Spunda. - Dziś coraz więcej osób upatruje w birofiliach źródło dobrego zarobku, co niszczy ideę kolekcjonerstwa.

Podobnego zdania jest jego kolega, Andrzej Grzeszczak, z którym poznali się na giełdzie. I tu taka ciekawostka. Andrzej pokazywał swojemu ojcu zdjęcia z Pivarii. A ten rozpoznał na nich Zbyszka. Okazało się, że przed wieloma laty chodzili razem do szkoły, a nawet siedzieli w jednej ławce.

- Zbieram głównie otwieracze i kapsle - opowiada Andrzej. Mam ich tylko około 300. Zaczęło się od podarowania mi starego otwieracza przez kolegę, który znalazł go w starym, nieużywanym słoiku na ogórki swojej babci. Był to wyrób starego browaru w Chojnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński