Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Generacja "dorosłych piskląt"

SN
Są zwykle wolni bez zobowiązań. Nie chce rozstać się z młodością. Wolą uczyć się lub pracować, zarazem mieszkać z rodzicami i wydawać pieniądze na przyjemności.

W przeciwieństwie do dominującego w Polsce tradycyjnego modelu rodziny, w którym dzieci i rodzice przez długi czas utrzymują ze sobą ścisłe więzy, w kulturze zachodniej młodzi ludzie szybko opuszczają rodzinny dom i rozpoczynają samodzielne życie.
Wiele osób uważa, że jest to obyczaj godny naśladowania, ponieważ uczy dojrzałości oraz odpowiedzialności za własną przyszłość. Tymczasem okazuje się, że w USA, Wielkiej Brytanii i innych krajach owo dążenie do wczesnej samodzielności uległo w ostatnich latach znacznemu zahamowaniu.

Z badań psychologów i socjologów wynika, że coraz większa grupa młodych ludzi decyduje się na mieszkanie z rodzicami nawet po trzydziestce.
- W społeczeństwie, w którym człowiek dwudziestoletni uchodził za maminsynka, jeśli nadal mieszkał z rodzicami, jest to zaskakująca tendencja. Faktem jest jednak, że coraz więcej osób stara się opóźnić moment wejścia w dorosłość. Dopiero po przekroczeniu 20 lat zapisują się na studia, rozpoczynają rozmaite kursy i naukę nowych profesji, przedłużają praktyki i aplikacje po ukończeniu studiów - mówi brytyjski psycholog Stephen Richardson, autor badań.

Jego zdaniem coraz powszechniejsza niechęć do opuszczenia domu rodzinnego w wieku 19 - 20 lat to jeden z przejawów istotnych zmian cywilizacyjnych zachodzących w krajach zachodnich, w których coraz wyżej zaczyna się cenić takie wartości jak szczęście rodzinne czy posiadanie bliskiego grona przyjaciół.
Sukces zawodowy i kariera są wciąż ważne, ale - zgodnie z poglądami wyrażanymi przez wielu dwudziestolatków - nie mogą się odbywać kosztem życia osobistego.
Niechęć do ucieczki z domu i rozpoczęcie życia na własny rachunek wynika też - zdaniem Richardsona - z tego, że dzisiejsi rodzice są często najlepszymi przyjaciółmi swoich dzieci. Konflikt pokoleniowy, niegdyś bardzo ostry, dziś nie istnieje w wielu środowiskach.
- Właściwie trudno się temu dziwić. Pokolenie rodziców stanowiło kilka dekad temu pierwszą falę rewolucji obyczajowej, która zrywała z tradycyjnymi metodami wychowywania i edukacji. Dziś ci ludzie mają dorosłe dzieci, które wychowywali w sposób partnerski, a nie wedle modelu patriarchalnego - mówi naukowiec.
Richardson zwraca uwagę na paradoksalny efekt tej sytuacji. W czasach, gdy w rodzinach panowały stosunki patriarchalne i rodzice decydowali za dziecko o wszystkim, buntowało się ono przeciwko temu, a po osiągnięciu dorosłości uciekało spod ich władzy.
Dzięki temu szybciej stawało się samodzielne. Dziś przyjacielska atmosfera panująca w domu sprawia, że dzieci, choć dawno przekroczyły 20 lat, chcą podejmować naukę lub rozpoczynać karierę zawodowa, ale nigdzie nie zamierzają się wynosić.

- Często są to ludzie już pracujący, posiadający liczne grono przyjaciół, którzy także już gdzieś pracują. Nadal jednak mieszkają z rodzicami, a jeśli w końcu się z nimi rozstają, to głównie dlatego, by zamieszkać nieopodal z partnerem lub partnerką - mówi Richardson.
Oczywiście dotychczasowy model, zgodnie z którym człowiek dorosły powinien jak najszybciej opuścić rodzinny dom, jest nadal bardzo popularny. Jednak w wielu środowiskach zaczyna przeważać inne podejście do relacji między rodzicami a dorastającymi dziećmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński