Gdzie w Szczecinie stanie pomnik Lecha Kaczyńskiego?

Gdzie powstanie pomnik? Występujący na sesji były prezydent Szczecina, mec. Bartłomiej Sochański mówił:

- Uznaliśmy argumenty wojewody co do miejsca i braku zgody na tę lokalizację (chodzi o miejsce na skwerze im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego przy Bramie Królewskiej). Będzie ogłoszony konkurs i powstanie taki pomnik w innej lokalizacji. I będzie to pomnik piękny, z którego Szczecin będzie dumny.

Projekt partii Razem przeciwny budowie pomnika poparty został przez 5 tysięcy szczecinian. Natomiast mec. Sochański przyniósł ze sobą listy z 6 tysiącami podpisów poparcia dla budowy pomnika.

I to on zwrócił uwagę na nikłą wagę podpisów, które zbiera się wśród zwolenników lub przeciwników jakiejś idei.

- Nie spierajmy się o liczby i nie przerzucajmy się nimi, ilu jest za, a ilu niechętnych - apelował o kompromis między zwolennikami i przeciwnikami idei budowy pomnika.

Przypomnijmy, że za uchyleniem uchwały z lipca było 9 na 26 radnych, 13 było przeciwko, a 3 wstrzymało się od głosu. W lipcu 15 radnych głosowało "za" wzniesieniem pomnika, 7 było "przeciw", a 3 wstrzymało się od głosu. Wówczas uchwała przeszła bez dyskusji, ale wywołała szeroką dyskusję w mediach i atak na radnych skrajnych ugrupowań po lewej stronie sceny politycznej.

Gdzie może powstać pomnik?

Dobrym miejscem wydaje się aleja Kwiatowa, tak bezpardonowo krytykowana przez dużą część szczecinian i internautów, którzy tworzą jakby dwie społeczności często różniące się swoimi poglądami. Aleja powinna być zmieniona, bo jej dzisiejszy wygląd raczej nie jest miejscem, które atmosferą i klimatem przyciągałoby spacerowiczów. Być może więc pomnik wyłoniony w konkursie, zaprojektowany przez doświadczonego artystę, wkomponowany w nową przestrzeń alei Kwiatowej nie budziłby już takich emocji.

Wśród innych propozycji, które wysuwali w naszych sondach szczecinianie jest Plac Żołnierza i nadal tam stojący obelisk pomnika Wdzięczności dla Armii Radzieckiej. To raczej nie trafiony pomysł, bo cały ten plac ulegnie przebudowie. To bardzo atrakcyjne dla miasta miejsce i najpierw takim go należy uczynić. Przed tym podejmując rozsądną decyzję, gdzie przenieść obecny pomnik. Oczywiście w takich przestrzeniach stawia się później pomniki, ale są to raczej rzeźby neutralne światopoglądowo, dopełniające przestrzeń.

Być może pomnik Lecha Kaczyńskiego mógłby stanąć - to kolejna propozycja - w pobliżu kościoła garnizonowego przy pl. Zwycięstwa. W pobliżu Bramy Portowej mamy już pomnik Kornela Ujejskiego. Wielu młodych szczecinian nie pamięta, że środowiska partyjne (wówczas jedynej przewodniej partii, PZPR) w socjalizmie bardzo źle wyrażały się o tym pomniku. Wszak odsłonięty został 8 grudnia 1901 r. we Lwowie przed Kasynem Miejskim przy ul. Akademickiej. Rosjanie zdemontowali go już w 1944 r., a do Polski trafił w 1950 r., gdzie leżał w magazynie do istotnej dla nas daty, 27 listopada 1956 r. Wówczas to trafił do Szczecina, ale nigdy oficjalnie go nie odsłonięto. Zrobiono to dopiero 9 grudnia 2006 r., w 105. rocznicę lwowskich uroczystości.

Reasumując, takie sąsiedztwo panów Ujejskiego i Kaczyńskiego współgrałoby ze sobą. Swoją droga zastanawiające jest, że takich emocji internautów i szczecinian nie budzi fakt, że nie wiadomo, kiedy rozszerzona zostanie funkcjonalność biletomatów o doładowanie kart Strefy Płatnego Parkowania oraz Szczecińskiego Roweru Miejskiego, choć technicznie jest to możliwe. Część osób i internautów wysuwa tezę, że temat pomnika Kaczyńskiego został specjalnie "sprefabrykowany" przed wyborami, aby odsunąć myślenie szczecinian od spraw dla nich dużo bardziej ważkich i istotnych.

Zobacz także:

Zamieszanie wokół pomnika Lecha Kaczyńskiego w Szczecinie [sonda]

Kontrowersyjny pomnik Lecha Kaczyńskiego. Szczecinianie będą protestować

Radni PiS chcą pomnika Lecha Kaczyńskiego w Szczecinie

Pomnik Lecha Kaczyńskiego powstanie w Szczecinie. Zobacz, jak głosowali radni

Pomnik Lecha Kaczyńskiego w Szczecinie? Piotr Krzystek jest za, a nawet przeciw [wideo]

Radni za powstaniem pomnika Lecha Kaczyńskiego w Szczecinie. Marchewka: "Białoruskie standardy"