Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie rozpakuje ślubną obrączkę?

ech
Pani Krystyna ma schowane małe zawiniątko, które dostała w szpitalu, po operacji męża. To oklejona plastrami i zawinięta w gazę ślubna obrączka. Chciałaby, żeby mąż mógł sam ją rozpakować, najlepiej już w normalnym mieszkaniu.
Pani Krystyna ma schowane małe zawiniątko, które dostała w szpitalu, po operacji męża. To oklejona plastrami i zawinięta w gazę ślubna obrączka. Chciałaby, żeby mąż mógł sam ją rozpakować, najlepiej już w normalnym mieszkaniu.
Wiesław Wiktorowski, zwany przez wszystkich Jackiem, przez ponad piętnaście lat pracował w straży. Był dowódcą zastępu w Jednostce Ratowniczo - Gaśniczej Powiatowej Straży Pożarnej w Stargardzie.

Dwa lata temu miał wypadek samochodowy, z którego ledwo uszedł z życiem. Doznał zwichnięcia kręgosłupa szyjnego, co spowodowało porażenie kończyn dolnych i niedowład górnych. Ma pierwszą grupę inwalidzką, jest unieruchomiony na łóżku. Codziennie przechodzi rehabilitację, dzięki której nie zanikają mięśnie. Nadzieja, optymizm i miłość, którą obdarzają go żona i dzieci sprawiają, że pomału wraca do zdrowia. Powrót byłby znacznie szybszy, gdyby nie to, że państwo Wiktorowscy mieszkają w tragicznych warunkach.
Pięcioosobowa rodzina zajmuje dokładnie 26,35 metra kwadratowego. Brakuje łazienki, a ubikacja jest na dworze. Nie ma tam nawet gazu, trzeba kupować go w butlach. Mieszkanie jest zawilgocone, znajduje się na pierwszym piętrze, co bardzo utrudnia znoszenie wózka inwalidzkiego.
- Od lipca ubiegłego roku chodzę po urzędach i piszę pisma o przyznanie nam innego mieszkania - opowiada Krystyna Wiktorowska. - Proponowano mi jedno, ale było bardzo zniszczone, drugie też było zrujnowane i znajdowało się na Kluczewie, a mąż musi mieć niedaleko lekarzy i pielęgniarki. Byłam u prezydenta miasta, u wicestarosty. Wszyscy tylko załamują ręce i odsyłają mnie od Annasza do Kajfasza. Każdy obiecuje, ale to jest tylko takie zbywanie.
Pani Krystyna proponowała w urzędach, żeby na jej mieszkanie zamienili się jacyś wyeksmitowani, ale usłyszała, że... nie spełnia ono podstawowych wymogów, bo nie ma łazienki.
Proponowano jej natomiast ubieganie się o mieszkanie Stargardzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, ale państwo Wiktorowscy nie spełniają wymogów (wysokość zarobków).
Krystyna i Wiesław-Jacek Wiktorowscy mają trzech udanych synów.
- Wszyscy są ministrantami, dobrze się uczą, nie ma z nimi problemów - mówi dumna matka. - Najstarszy brał ostatnio udział w konkursie matematycznym. Najmłodszy jest w klasie muzycznej, gra na flecie. Tacy artyści...
Ludzie, którzy są najbardziej pomocni, to strażacy, koledzy pana Jacka. Ostatnio przywieźli im pełno porąbanego drewna.
- Strażacy są jak rodzina - mówi ze łzami w oczach pan Wiktorowski.
- To wspaniali chłopcy, jesteśmy im bardzo wdzięczni za pomoc - dodaje żona.
Dla pana Jacka najgorsza jest zima, wtedy skazany jest tylko na oglądanie telewizora. Latem wyprowadzają go na podwórko.
- Mam trzydzieści siedem lat, ale nie wiem, ile jeszcze tak wytrzymam - żali się Pani Krystyna. - Najgorszemu wrogowi nie życzę tego, przez co ja przechodzę. Śpię po dwie, trzy godziny. Muszę wszystko zrobić, wszystko sama załatwić. Bardzo ciężko jest bez łazienki i ubikacji w domu. Nie chcę pałacu, chciałabym po prostu stworzyć mężowi normalne warunki. On tylu ludzi uratował, brał udział w akcji po wykolejeniu pociągu w Reptowie, ma medale za zasługi dla pożarnictwa. A teraz jemu nie ma kto pomóc...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński