- Miał być wielki prom, a jest wielkie oszustwo – mówi Arkadiusz Marchewka, poseł PO i jednocześnie wiceprzewodniczący sejmowej komisji ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. - Ta słynna szczecińska stępka to symbol totalnej niekompetencji obecnej władzy. Minęły trzy lata od momentu kiedy politycy PiS dumnie pukali młotkiem w kawałek blachy, zapowiadając rozpoczęcie programu Batory. Do dziś nie ma nawet projektu jednostki. Kiedy poszedłem ostatnio do Stoczni Szczecińskiej zauważyłem, że na stępkę przyklejono kartkę z napisem "własność PŻB S.A.". Do tego od jednego z pracowników usłyszałem "my nie mamy z tym nic wspólnego". Wygląda na to, że już nikt nie chce się przyznawać do tej porażki. Skoro prezes NIK w swoim piśmie wskazuje, że rozpatrywane są zastrzeżenia zgłoszone do wystąpień pokontrolnych, to może oznaczać, że wyniki kontroli są krytyczne dla osób odpowiedzialnych za te działania. Z niecierpliwością czekam na szczegóły opracowanego przez NIK raportu.
CZYTAJ TEŻ: Trzecia rocznica szczecińskiej stępki, czyli "gorący kartofel" ministra Gróbarczyka
To komentarz, jaki poseł Marchewka wydał po otrzymaniu pisma od Mariana Banasia, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, w odpowiedzi na pytanie, czy prawdą jest, że NIK prowadzi kontrolę w Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” SA, Polskiej Żegludze Bałtyckiej SA i w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej w sprawie budowy promu pasażerskiego w ramach programu Batory.
Prezes NIK zaznaczył w swoim piśmie, że czynności kontrolne zostały zakończone, a teraz trwa procedura rozpatrywania zastrzeżeń pokontrolnych. Obiecał też, że informacje na temat wyników kontroli wyda w IV kwartale 2020 roku i natychmiast informację na ten temat prześle posłowi Arkadiuszowi Marchewce.
O co chodzi w tej kontroli?
NIK bada prawidłowość realizacji i koordynacji przedsięwzięcia – budowa promu pasażerskiego. Dlaczego, oprócz ministerstwa, NIK wzięła pod lupę MSR „Gryfia” SA i PŻB SA? Z naszych informacji wynika, że to właśnie Polska Żegluga Bałtycka oraz Morska Stocznia Remontowa Gryfia podpisały w Kołobrzegu w październiku 2017 roku zlecenie wykonania projektu technicznego nowej jednostki. Do tej pory jednak statek nie wyszedł poza prace projektowe, a obie te firmy wydały pieniądze na „magiczne” promy. Jakie kwoty? Między innymi to badali kontrolerzy NIK.
Przypomnijmy, program Batory to flagowe przedsięwzięcie ministra Marka Gróbarczyka i premiera Mateusza Morawieckiego. Na początku stycznia 2017 roku powstały pierwsze plany odbudowy Stoczni Szczecińskiej, które zakładały, że w II kwartale 2017 roku zostanie położona stępka pod budowę promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej.
CZYTAJ TAKŻE: Wybudują prom w Szczecinie według zagranicznego projektu - zapewniał minister Gróbarczyk
Program Batory zakładał budowę w polskich stoczniach promu dla polskiego armatora o długości przekraczającej 220 m. Przy czym program ten jako beneficjentów wskazywał Polską Żeglugę Bałtycką i Polską Żeglugę Morską. Wtedy oszacowano, że jeden statek może kosztować ok. 100 mln euro, a jeden z promów będzie wyposażony w tory umożliwiające przewóz wagonów kolejowych.
Finansowanie projektu zapewnić miało utworzone przez Polski Fundusz Rozwoju wspólnie z PKO Bankiem Polskim konsorcjum inwestycyjne. Powstała także „strategia budowy promów”, która zakładała odnowę majątku produkcyjnego Stoczni Szczecińskiej SA (potrzebnych było na to 10 mln USD) i zakup gotowego już projektu promu (od projektanta z Niemiec) oraz przygotowanie projektu wykonawczego.
W listopadzie 2019 roku minister Gróbarczyk ustanowił nawet stanowisko Pełnomocnika Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej do spraw realizacji Programu "Batory". Został nim Ryszard Kwidziński, ekspert branży stoczniowej, były pracownik Stoczni Szczecińskiej. Kłopot w tym, że nie zostało jasno określone, kto miałby zapłacić za budowę promów. Minister Gróbarczyk chciał, aby wzięła to na swoje barki nowo powołana spółka „Polskie Promy”, w skład której wchodziłyby PŻB, Unity Line, spółka zależna od Agencji Rozwoju Przemysłu i Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście oraz tajemnicza spółka Corbridge Investments.
30 kwietnia 2020 spółka „Polskie Promy” została wpisana do KRS z kapitałem zakładowym 5 tys. zł.
- Gra nie toczy się jedynie o to, gdzie wybudować prom. Istotna kwestią jest też konkurencja armatorów na Bałtyku. Flota tych polskich jest coraz starsza. Jeśli konkurencja wprowadzi na Bałtyk nowoczesne i większe promy, polskim przewoźnikom grozi bankructwo – podkreślają eksperci.
Tymczasem 15 września rusza z Rugii (Niemcy) do Ystad nowa linia promowa i nowy operator.
CZYTAJ TEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?