Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdyby hydranty zadziałały, ludzie nie straciliby dobytku w pożarze [zdjęcia]

Maciej Pieczyński [email protected]
Policja sprawdza okoliczności wybuchu pożaru. Nikt nie zgłosił zaniedbania ze strony zarządcy wodociągów czy straży pożarnej. Co teraz z pogorzelcami?Z pożaru z oparzeniami  do szpitala w Gryficach trafiły trzy pokolenia mieszkanców domu w Żarnowie: 92-latka, jej 54-letnia córka i 22-letni wnuk. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nie wiadomo jednak, kiedy będą mogli wyjść ze szpitala. A gdy już wyjdą, to choć Ośrodek Pomoc Społecznej w Stepnicy zaproponował im mieszkanie socjalne, najprawdopodobniej zamieszkają tymczasowo u rodziny.
Policja sprawdza okoliczności wybuchu pożaru. Nikt nie zgłosił zaniedbania ze strony zarządcy wodociągów czy straży pożarnej. Co teraz z pogorzelcami?Z pożaru z oparzeniami do szpitala w Gryficach trafiły trzy pokolenia mieszkanców domu w Żarnowie: 92-latka, jej 54-letnia córka i 22-letni wnuk. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nie wiadomo jednak, kiedy będą mogli wyjść ze szpitala. A gdy już wyjdą, to choć Ośrodek Pomoc Społecznej w Stepnicy zaproponował im mieszkanie socjalne, najprawdopodobniej zamieszkają tymczasowo u rodziny.
Czteroosobowa rodzina z Żarnowa straciła w pożarze dach nad głową, bo z hydrantów popłynęło za mało wody. Kto winien? Straż pożarna i zarządca wodociągów wzajemnie się oskarżają. A pogorzelcy wciąż w szpitalu.

Dom spłonął doszczętnie i najprawdopodobniej zostanie rozebrany. Strażakom nie udało się uratować budynku. Jak się okazało, na miejscu nie zadziałały hydranty. Za ich sieć odpowiada spółka Wodociągi Zachodniopomorskie.

- Byliśmy na miejscu zdarzenia. W Żarnowie są cztery hydranty, zlokalizowane w takiej odległości od siebie, jaką przewidują przepisy - mów Piotr Droździel, rzecznik prasowy Wodociągów Zachodniopomorskich. - Strażacy niezbyt umiejętnie próbowali je obsługiwać. Udało im się odkręcić dwa hydranty, trzeci nie był w ogóle używany, w czwartym natomiast, zamiast zaworu, odkręcono głowicę, przez co woda nie mogła polecieć - twierdzi.

- Faktem jest, że podczas pożaru nie udało się pobrać wody z dwóch najbliżej położonych hydrantów - przyznaje bryg. Arkadiusz Skrzypczak, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Goleniowie.

Dodaje jednak: - W pierwszym przypadku uszkodzona była głowica hydrantu. Natomiast w drugim przypadku można przypuszczać, iż przyczyną tego stanu rzeczy było zbyt niskie ciśnienie wody w czasie zwiększonego poboru wody przez mieszkańców Żarnowa w godzinach 6:00 - 8:00 z hydrantu, który położony jest względem całej sieci stosunkowo wysoko na wzniesieniu. Wedle przepisów za stan hydrantów odpowiada zarządca sieci wodociągowej, a nie straż pożarna.

Policja sprawdza okoliczności wybuchu pożaru. Nikt nie zgłosił zaniedbania ze strony zarządcy wodociągów czy straży pożarnej.
Co teraz z pogorzelcami?

Z pożaru z oparzeniami do szpitala w Gryficach trafiły trzy pokolenia mieszkanców domu w Żarnowie: 92-latka, jej 54-letnia córka i 22-letni wnuk. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Nie wiadomo jednak, kiedy będą mogli wyjść ze szpitala. A gdy już wyjdą, to choć Ośrodek Pomoc Społecznej w Stepnicy zaproponował im mieszkanie socjalne, najprawdopodobniej zamieszkają tymczasowo u rodziny.

Jedynym lokatorem, który nie znalazł się w swoim domu podczas pożaru, był pracujący za granicą mąż pani Danuty. Właśnie jechał do pracy, gdy dowiedział się, że w pożarze o mały włos życia nie stracili jego najbliżsi: żona, teściowa i syn. Że właśnie stracił dach nad głową. Zrezygnował z pracy w Niemczech i wrócił do Żarnowa, by być na miejscu i zrobić wszystko, aby jego rodzina odzyskała zdrowie i dach nad głową, a przede wszystkim, by być przy najbliższych w tym trudnym czasie. W stracie pomógł mu Andrzej Wyganowski, burmistrz Stepnicy. Załatwił mężczyźnie pracę w stepnickim zakładzie Ikei.

- Cała rodzina otrzymała od gminy 6 tysięcy złotych zasiłku celowego - mówi Andrzej Wyganowski. - Poza tym pokryjemy koszty wywozu śmieci z ruin spalonego domu.

Ośrodek Pomocy Społecznej w Stepnicy organizuje zbiórkę darów dla pogorzelców. - Gorąco apelujemy i prosimy wszystkich, którzy chcą i mają możliwość przyjścia z pomocą poszkodowanym o kontakt z pod numerem telefonu 091 418 85 21, wewnętrzny od 31 do 34 - mówi Alina Adamowska-Karczewicz, kierownik OPS w Stepnicy.

- Ci ludzie potrzebują wszystkiego: pościeli, ręczników, mebli, w pożarze stracili wszystko - mówi Bogusława Podowa, sołtys Żarnowa.

Straż była na czas
W poniedziałek, po tragedii, wielu mieszkańców Żarnowa było oburzonych, że strażacy na miejsce zdarzenia dotarli zbyt późno. Bryg. Arkadiusz Skrzypczak (na zdjęciu), zastępca komendanta powiatowego PSP, tłumaczył wówczas tempo stwierdzeniem, że wozy strażackie są zbyt drogie, by pędzić nimi w złych warunkach pogodowych. Dziś uzupełnia: - Kierowcy samochodów pożarniczych odczuli trudne warunki drogowe bezpośrednio po opuszczeniu remiz. Gołoledź była tego ranka faktem i dotyczyła wszystkich użytkowników ruchu drogowego. Musimy dbać też o bezpieczeństwo załogi. Pojazd poruszający się na sygnałach w przypadku niedostosowania prędkości jazdy do warunków panujących na drodze może zagrażać sobie oraz nieść zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego. Poza tym samochody gaśnicze z OSP Stepnica i z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Goleniów dojechały ze swoich baz na miejsce odpowiednio w 15 minut i 18 sekund oraz w 40 minut i 6 sekund. W trudnych warunkach atmosferycznych to najkrótszy czas dojazdu do Żarnowa, które jest ok. 14 km od Stepnicy i ok. 33 km od Goleniowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński