Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gaz, woda, ścieki. Na czym lokatorzy oszukują spółdzielnię

Stefan Cieśla/gazetalubuska.pl
Fot. sxc.hu
Jesteśmy zdani na uczciwość lokatorów - żalą się prezesi spółdzielni mieszkaniowych. - Musimy wierzyć w to, co nam zgłaszają. Gdy zniknie obowiązek meldunkowy, zupełnie już nie będziemy wiedzieli kto mieszka w lokalu i czy naliczany od głowy czynsz jest sprawiedliwy.

Zużycie prądu, wody czy gazu w mieszkaniach mierzą liczniki. I ile pokażą, tyle trzeba zapłacić. A jak nie, to jedno, potem drugie upomnienie... W końcu przychodzi ekipa, gaz czy prąd odcina i po sprawie.

Ale są jeszcze takie elementy mieszkaniowego czynszu, które liczone są "na głowę", czyli w zależności od liczby lokatorów w mieszkaniu, jak wywóz śmieci, utrzymanie wind, rozliczenie wody w całym bloku. I tu zaczynają się schody, czyli kombinacje lokatorów, aby zapłacić jak najmniej, a z drugiej strony podchody administracji spółdzielni, aby ustalić ile faktycznie osób jest w mieszkaniu.

- Polegamy na oświadczeniach ludzi, składanych co dwa lata. I widzimy, że wychodzą z nich cuda. Ludzie sami zgłaszają, że ktoś umarł albo syn się wyprowadził. Ale już nie podają, że urodziło im się dziecko, wprowadziła się kuzynka albo pokój wynajęli trzem obcokrajowcom. I piszą w oświadczeniu, że w mieszkaniu są dwie osoby, ale z rozliczenia wody wynika, że zużywają jej miesięcznie pięć kubików, co jest fizyczną niemożliwością. Czyli w oświadczeniu skłamały - mówi Kazimierz Czajka, prezes Gorzowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Dla Leszka Zielewicza, prezesa spółdzielni mieszkaniowej Włókno w Gorzowie, miarą uczciwości lokatorów są statystyki śmieciowe.

- Od lat tonaż wywożonych z osiedla śmieci rośnie, tymczasem lokatorów, jak przynajmniej wynika to z ich oświadczeń, stale ubywa. Ponieważ koszty wywozu śmieci rosną, rośnie stawka w przeliczeniu na głowę i wszyscy uczciwie płacący czynsz lokatorzy, płacą coraz więcej - tłumaczy.

W spółdzielni mieszkaniowej w Żarach druczki oświadczeń są właśnie wysyłane. - Robimy to raz w roku. Potem je weryfikujemy przy pomocy danych z wydziału meldunkowego Urzędu Miasta. Będą wyrywkowe kontrole, przyjdą też pewnie donosy od sąsiadów, jak to się dzieje przy rozliczaniu wody - informuje wiceprezes do spraw technicznych spółdzielni. Nie chce nazwiska w gazecie i dodaje, że nie wierzy w prawdziwość takich oświadczeń.

Rejestry to fikcja

Tworzone na ich podstawie rejestry spółdzielców są coraz mniej rzetelne, bo właściciele mieszkań, których jest już większość, nie mają obowiązku informowania administracji komu lokal wynajmują.

Spółdzielcy z prawem lokatorskim też tego nie robią, ani tym bardziej nie zawracają sobie głowy meldunkami, bo za brak meldunku sankcje są iluzoryczne. A posłowie właśnie pracują nad ustawą o całkowitym zniesieniu od 2014 r. obowiązku meldunkowego.

Możliwości skontrolowania liczby lokatorów w mieszkaniach, są dziś praktyczne żadne, bo policji nie wolno tego robić, a straż miejska jest zawalona inną robotą. Administracji spółdzielczej też nie wolno kontrolować mieszkań. - Tylko gdy się pali, śmierdzi gaz czy leje się woda możemy wejść do mieszkania. Sąsiedzi dobrze wiedzą, ile osób u kogo mieszka, kto podnajmuje i ile naprawdę powinien płacić. Ale tylko mniej niż 1 procent kłuje to w oczy i powie o w tym administracji, bo 99 proc. macha ręką - mówi K. Czajka.

Szukasz kredytu hipotecznego, zastanawiasz się nad zmianą mieszkania albo kupnem domu? Wejdź do serwisu Nieruchomości

Henryk Milewski z gorzowskiego osiedla Staszica też się dziwi takiej postawie lokatorów. - Przecież sami muszą płacić za takich kombinatorów. Nie reagują nawet w sytuacji, jaką znam z innej spółdzielni, gdzie opłata za gaz liczona jest ryczałtem na głowę lokatora. I tam ludzie zakręcają kaloryfery i grzeją mieszkania kuchenkami gazowymi, za co płaci cały blok - opowiada.

Tadeusz Piotrowicz, prezes gorzowskiej spółdzielni Górczyn, wątpi aby istniał jakiś sprawiedliwy sposób podziału kosztów eksploatacji budynków.

- Żadna idealna metoda nie obniży kosztów, może tylko zmienić sposób ich podziału na lokatorów - twierdzi. W Górczynie kiedyś śmieci czy winda liczone były od metra mieszkania. Ale ludzie nieustannie protestowali, że to nie metry produkują odpady i nie metry jeżdżą windą. Przeszli więc na liczenie śmieci od głowy, a ostatnio koszty wind rozliczają na mieszkanie. To też wywołało protesty, ale tylko ludzi, którzy muszą płacić więcej.

Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury, zajmujący się m. in. prawem spółdzielczym, nie ma gotowej recepty na sprawiedliwe rozliczanie kosztów eksploatacji budynków. - Można odwoływać się do indywidualnego interesu ekonomicznego, bo przecież jeśli ktoś kantuje, to uczciwy lokator musi płacić za niego i za siebie. Można sięgać do prawa cywilnego, bo jeśli ktoś nie płaci czynszu, działa na szkodę własnej spółdzielni i jej członków. Elementarnej uczciwości ludzi i obywatelskiej postawy lokatorów, żadnymi przepisami się nie zapewni. Dlatego pozostaje rozliczanie do bólu tego co się da, według wskazań liczników - uważa.

Jak dodaje, w kolejnej nowelizacji prawa spółdzielczego oświadczenia składane przez lokatorów otrzymać mają klauzulę odpowiedzialności karnej za składanie nieprawdziwych danych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński