Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gacek, najsłynniejszy kot ze Szczecina, na emeryturze. Jak zadbać o kota?

Leszek Wójcik
Leszek Wójcik
Prezeska Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami tłumaczy, że powrót Gacka na ul. Kaszubską byłby dla kociego celebryty niebezpieczny.
Prezeska Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami tłumaczy, że powrót Gacka na ul. Kaszubską byłby dla kociego celebryty niebezpieczny. archiwum
Gacek, najsłynniejszy szczeciński kot, nie wróci już na ul. Kaszubską. Po latach spędzonych na ulicy, starość spędzi wylegując się na fotelu - taka jest ostateczna decyzja pracowników szczecińskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Jak się dowiedzieliśmy, na razie (u tymczasowego opiekuna) wypoczywa i dzięki specjalnej diecie, chudnie - ostatnio miał 5 kg nadwagi. Gdzie będzie mieszkać na stałe? To się wyjaśni w ciągu najbliższych tygodni.

Prezeska Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami tłumaczy, że powrót Gacka na ul. Kaszubską byłby dla kociego celebryty niebezpieczny.

- Gacek nie jest już młodym kotem, ma przynajmniej dziesięć lat (jest zdjęcie z nim z 2013 r. - przyp.lw). Paradoksalnie, wzrastająca popularność nie wyszła mu na zdrowie. Zaczął tyć - zauważa Karolina Winter-Zielińska. - Poza tym wciąż był przez kogoś niepokojony. Podobno były nawet próby jego porwania.

Choć przez lata mieszkał na ulicy, Gacek nie ma problemu z aklimatyzacją w pomieszczeniu. Nie był kotem dzikim. Ufa ludziom, dzięki temu pobyt w mieszkaniu mu nie szkodzi. Wręcz przeciwnie, koci behawiorysta ocenił, że obecnie wypoczywa i nabiera sił.

- Jest pod stałą opieką weterynaryjną - zapewnia Karolina Winter-Zielińska. - We wtorek np. ma zaplanowaną wizytę u stomatologa. Jak się dowiedzieliśmy, kot przebywa obecnie w domu tymczasowym, ale jego opiekunowie cały czas szukają dla niego stałego lokum.

- To jeszcze potrwa jakiś czas - przyznaje prezes Winter-Zielińska. - Czekamy aż szum medialny wokół niego ucichnie. Obawiamy się bowiem, że z chęcią adopcji mogą się zgłaszać osoby, które nie chcą się zaopiekować zwierzęciem ale chcą mieć Gacka, tego Gacka.

Gacek na każdej ulicy

Dziko żyjących "Gacków" są w Szczecinie tysiące. Specjaliści od lat się zastanawiają, w jaki sposób ich liczbę ograniczyć. Wydaje się, że jak na razie, najlepszym sposobem jest sterylizacja i kastracja - zabiegi uniemożliwiające kotom rozmnażanie.

- Kastracja jest zabiegiem chirurgicznym polegającym na usunięciu gonad, powodując nieodwracalną bezpłodność zwierzęcia. U samic usuwa się jajniki i macicę, a u samców – jądra i najądrza - tłumaczy dr Justyna Dobryłko, weterynarz z Lecznicy dla Zwierząt Szczecin. - Kastracja pozbawia zwierzęta produkcji hormonów płciowych, przez co zahamowany zostaje popęd płciowy. Z kolei sterylizacja polega na podwiązaniu lub przecięciu jajowodów u samic lub nasieniowodów u samców, bez ich usuwania.
Weterynarze podkreślają, że warto koty kastrować. I nie tylko po to, by kontrolować populację "bezdomniaków".

- Dzięki niej koty są zdrowsze - zapewnia dr Dobryłko. - Przede wszystkim w ten sposób zapobiegamy zapadaniu kotek na nowotwory, m.in. gruczołu mlekowego.

Poza tym nie chorują na zapalenie macicy, które z kolei może prowadzić do uszkodzenia nerek. Specjaliści podkreślają jeszcze, że zwierzę po kastracji się wycisza. Jest spokojniejsze.

- Trudno powiedzieć, ile jest w Szczecinie dziko żyjących kotów - przyznaje prezes TOZ-u. - Liczymy je w tysiącach. Dlatego wciąż prowadzimy akcję kastracji, by w ten sposób choćby spowolnić ciągły przyrost populacji. Ale mamy świadomość, że w najbliższych latach bezdomne koty całkowicie nie znikną ze Szczecina.

Jedna kotka może mieć bowiem trzy mioty kociąt rocznie. A w miocie nawet osiem kociaków!

- W TOZ-ie wykonujemy do stu kastracji miesięcznie (proszę pamiętać, że nie tylko my wykonujemy tego typu zabiegi), a mimo to, kotów żyjących dziko jest wciąż dużo - twierdzi nasza rozmówczyni.

Koty marcują nie tylko w marcu

Na przyrost kociej populacji m.in. ma wpływ zmiana klimatu.

- Praktycznie już nie mówimy o tzw. marcowaniu, co kiedyś oznaczało, że po ostrej zimie, w marcu kotki dostawały ruję - mówi Karolina Winter-Zielińska. - Obecnie koty rozmnażają się praktycznie przez cały rok, może z wyjątkiem dwóch najzimniejszych miesięcy.

Nie ma już tzw. kociej górki. Osłabione, chore lub osierocone kocięta trafiają więc do schronisk i innych organizacji pomagających zwierzętom nawet w styczniu. Te, które uda się uratować, czekają później na adopcję.

Niektóre z nich się doczekają. Co zrobić, żeby były szczęśliwe? Wystarczy niewiele. Trzeba im dać mięsną karmę, wodę (nie mleko!) i spokój - dorosły kot śpi nawet 16 godzin dziennie! I jeszcze najprzyjemniejsze: przynajmniej kilka minut dziennie trzeba się z nim pobawić i, nieco dłużej, popieścić.

- Kot, to wbrew utartym stwierdzeniom, zwierzę towarzyskie. Potrzebuje obecności człowieka, jego zainteresowania - zapewnia Winter-Zielińska. - Jeśli Cię zaakceptował, to na pewno czeka przy drzwiach, kiedy wracasz do domu z pracy.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński