Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotografia znad katyńskich dołów śmierci odnaleziona we Włoszech. Wkrótce trafi do rodziny w Koszalinie

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Pierwsza ekshumacja zamordowanych przez NKWD oficerów Wojska Polskiego w Katyniu zlecona przez Niemców – kwiecień 1943 r.  Często identyfikacja zwłok była możliwa tylko dzięki przedmiotom znalezionym przy zamordowanych polskich żołnierzach. Tak było w przypadku pułkownika Kazimierza Żelisławskiego i jego papierośnicy.
Pierwsza ekshumacja zamordowanych przez NKWD oficerów Wojska Polskiego w Katyniu zlecona przez Niemców – kwiecień 1943 r. Często identyfikacja zwłok była możliwa tylko dzięki przedmiotom znalezionym przy zamordowanych polskich żołnierzach. Tak było w przypadku pułkownika Kazimierza Żelisławskiego i jego papierośnicy. IPN
Na pchlim targu we Włoszech pasjonat historii z Polski kupił kilkadziesiąt starych zdjęć. Łukasz Cudak był pewien, że dokumentują działania wojenne na południu Europy. Osłupiał, gdy obejrzał je dokładnie. Trafił na unikaty, które mogą stać się sensacją! Część zdjęć wykonali Niemcy podczas ekshumacji polskich oficerów w 1943 r. w Katyniu. Wśród nich - to papierośnicy pułkownika Kazimierza Żelisławskiego, kawalera Orderu Virtuti Militari.

Trudno w to uwierzyć, ale do mieszkającej w Koszalinie rodziny zamordowanego w Katyniu płka Żelisławskiego trafi niebawem to charakterystyczne zdjęcie. Zrobione w 1943 roku i przypadkowo kupione we Włoszech jest już w Polsce. To właśnie dzięki uwiecznionej na zdjęciu papierośnicy udało się 79 lat temu zidentyfikować zwłoki zabitego oficera.

- Te i inne katyńskie zdjęcia kupił Łukasz Cudak z Bartoszyckiego Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Rosenthal”. I naprawdę są one sensacyjne – mówi poruszony Marcin Maślanka, prezes Stowarzyszenia Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Gryf” z Koszalina. Maślanka z wypiekami na twarzy mówi nam jak pomógł dotrzeć do rodziny ofiary sowieckiego mordu z 1940 roku, a wcześniej poznał tę zdumiewającą historię.

- Łukasz Cudak podczas pobytu we Włoszech na jednym z miejskich targów kupił pakiet zdjęć z czasów II wojny światowej. Na większości z nich byli żołnierze Wehrmachtu w czasie walk we Włoszech. Zamarł, gdy zaczął oglądać je dokładnie: na kilkunastu fotografiach można było zobaczyć coś zupełnie innego. Mimo zdenerwowania był pewien, że ogląda zdjęcia zrobione przez Niemców w czasie ekshumacji polskich oficerów w Katyniu. Są to fotografie oryginalne, z niemieckimi pieczątkami, napisami, adnotacjami – relacjonuje, nie kryjąc emocji, Maślanka.

Na jednym ze zdjęć jest srebrna papierośnica z wygrawerowanym nazwiskiem płka Kazimierza Żelisławskiego. To dzięki niej zidentyfikowane zostały jego zwłoki i już od 1943 r. rodzina wiedziała, że oficer został zamordowany przez sowietów i trafił do masowego katyńskiego grobu.

Cudak zdecydował, że tak wyjątkowe, historyczne zdjęcie musi trafić do rodziny Żelisławskiego. Z pomocą fundacji historycznej „Ocalić od zapomnienia” udało się ustalić, że potomni oficera mieszkają w Koszalinie.

- Pracownicy fundacji ustalili też, że syn pułkownika spoczywa na koszalińskim cmentarzu. Zwrócili się do mnie o pomoc w odnalezieniu jego grobu i w dotarciu do żyjących bliskich - wyjaśnia Maślanka. - Gdy usłyszałem o całej tej historii, byłem w szoku. Wiedziałem, że muszę bliskich pułkownika odnaleźć. Nie miałem żadnych informacji o żyjącej w Koszalinie jego rodzinie. Znałem tylko imię i nazwisko jego syna. Przez cmentarną wyszukiwarkę zlokalizowałem grób. Poszedłem, zapaliłem znicz i zostawiłem kartkę z prośbą o pilny kontakt. Przez dwa tygodnie cisza. Myślę sobie, może w Koszalinie już ich nie ma? Może się wyprowadzili? Nagle dzwoni telefon, a mi spada kamień z serca! Pani po drugiej stronie mówi, że jest wnuczką Kazimierza Żelisławskiego – opowiada z ulgą szef „Gryfa”.

Kobieta była kompletnie zaskoczona, nie kryła wzruszenia. Bardzo się ucieszyła, że tak ważna pamiątka wkrótce trafi do rodziny. - Jak mi powiedziała, po dziadku nie zachowała się żadna pamiątka. Ta będzie niczym relikwia. O istnieniu papierośnicy bliscy wiedzieli, ale nigdy do nich nie wróciła. Pewnie zaginęła zaraz po ekshumacji – przypuszcza Maślanka.

Fotografia do rodziny pułkownika ma trafić jeszcze w listopadzie. Przywiezie ją Łukasz Cudak z przedstawicielami „Ocalić od zapomnienia”. Zostanie przekazana potomnym Żelisławskiego. Do tego czasu rodzina, Cudak i reprezentanci fundacji nie chcą się publicznie wypowiadać w tej sprawie. Głos zabiorą dopiero w trakcie przekazania zdjęcia lub niedługo po nim. W ofiarowaniu fotografii będzie uczestniczył też Maślanka.

- Trudno o tej historii mówić bez emocji. W sposób niezwykle symboliczny łączy tragiczną historią naszego kraju z jej lokalnym, a nawet intymnym wymiarem. Dotyka bowiem rodzinnego dramatu - podobnego do tego, jakiego doświadczyły tysiące innych rodzin, których bliscy zostali zamordowani w Katyniu. Dlatego tak ważne jest, abyśmy o wszystko to, co jest z tym dramatem związane, dbali i zawsze pamiętali. To są fundamenty naszego narodu - podkreśla szef „Gryfa”.

Kazimierz Żelisławski

Pułkownik kawalerii Wojska Polskiego, kawaler Orderu Virtuti Militari. Urodził się 15 marca 1897 roku w Adamkach (dziś Łódzkie). We wrześniu 1939 r. dowodził Nowogródzką Brygadą Kawalerii, która wchodziła w skład Grupy Operacyjnej Kawalerii gen. Władysława Andersa. Po agresji ZSRR na Polskę dostał się do niewoli sowieckiej. Przebywał w obozie w Kozielsku. Wiosną 1940 roku - wraz z kilkunastu tysiącami innych polskich oficerów - został zamordowany na rozkaz Stalina przez NKWD w Katyniu i tam pogrzebany. W 1943 r. jego ciało zostało zidentyfikowane podczas ekshumacji prowadzonych przez Niemców. Od 28 lipca 2000 r. spoczywa na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu. Postanowieniem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z 5 października 2007 został awansowany pośmiertnie do stopnia generała brygady.

Pułkownik Kazimierz Żelisławski, jedna z ofiar katyńskiego mordu. W 1943 roku jego ciało zostało zidentyfikowane dzięki odnalezionej przy nim srebrnej
Pułkownik Kazimierz Żelisławski, jedna z ofiar katyńskiego mordu. W 1943 roku jego ciało zostało zidentyfikowane dzięki odnalezionej przy nim srebrnej papierośnicy. Teraz jej zdjęcie trafi o Koszalina, do mieszkającej tutaj rodziny kawalera Orderu Virtuti Militari.
archiwum

Zbrodnia Katyńska

Po 17 września 1939 r. do sowieckiej niewoli trafiło ponad 200 tys. polskich jeńców. Szeregowi zostali zwolnieni, część trafiła do obozów pracy. Oficerów sowieci zamknęli w obozach NKWD w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.

2 marca 1940 r. Ławrientij Beria skierował do Stalina notatkę, w której jeńców określił „wrogami ZSRR” i zaproponował ich rozstrzelenie. Plan szefa NKWD został zaakceptowany przez politbiuro. Trzy dni później wydało ono tajną decyzję o zamordowaniu polskich oficerów. 22 marca Beria wydał rozkaz o "rozładowaniu" więzień NKWD.

Więźniowie z Kozielska mordowani byli w Lesie Katyńskim, ze Starobielska - w siedzibie NKWD obwodu charkowskiego, z Ostaszkowa - w siedzibie NKWD obwodu kalinińskiego. Sowieci zamordowali strzałem w tył głowy ponad 14,5 tys. polskich oficerów. Zakopali ich w zbiorowych mogiłach w lasach.

Życie stracili też przetrzymywani w więzieniach tzw. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi oficerowie, policjanci, działacze polityczni i społeczni, pracownicy wymiaru sprawiedliwości, urzędnicy państwowi. Z tzw. listy białoruskiej i ukraińskiej wiadomo, że zamordowanych zostało 7305 osób. Zbrodnia katyńska przyniosła zagładę elity wojskowej, społecznej i politycznej Polski.

13 kwietnia 1943 r. Niemcy poinformowali o odkryciu grobów w Katyniu. W 1946 r. to im sowieci starali się przypisać zbrodnię. Po wojnie Moskwa i komuniści w Polsce ukrywali prawdę o niej. W PRL cenzura blokowała wszelkie próby wskazania faktycznych sprawców. W kwietniu 1990 r. Rosjanie uznali swoją odpowiedzialność za zbrodnię. W roku 1992 r. Polska otrzymała kopie dokumentów dotyczących Katynia, w tym tajnej decyzji politbiura. Rosja wszczęła śledztwo, ale zakończyła je, uznając, że mord nie był ludobójstwem, a „zwykłym” przestępstwem, które uległo przedawnieniu.

Źródło: IPN

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Fotografia znad katyńskich dołów śmierci odnaleziona we Włoszech. Wkrótce trafi do rodziny w Koszalinie - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński