W pierwszym meczu, po dość kontrowersyjnej końcówce, mistrz Polski wygrał 3:2, ratując wynik w ostatnich sekundach spotkania. Taki rezultat sprawił, że to Wyspiarze zmuszeni byli atakować od pierwszych minut. Niestety, trafili na bardzo dobrze dysponowanego rywala.
Już w 3 minucie gospodarze mogli objąć prowadzenie. Po wrzucie z autu piłkę głową przedłużył Ensar Arifović, a Arkadiusz Aleksander z bliska trafił w obrońcę. Sytuacja zemściła się chwilę później. Sebastian Mila zagrał prostopadle do Łukasza Gikiewicza, a ten nie miał problemów z wyprzedzeniem Michała Stasiaka i skierowaniem piłki do siatki.
W 17 minucie bramkarz Floty, Grzegorz Kasprzik, świetnie wybronił na słupek strzał Mili po małym zamieszaniu w polu karnym. Śląsk dominował na stadionie w Świnoujściu i swoją przewagę udokumentował w 35 minucie. Mila zagrał na skrzydło do Piotra Ćwielonga, a ten idealnie podał do wbiegającego w pole karne Waldemara Soboty i było 2:0. Wyspiarze najwięcej zagrożenia stwarzali po stałych fragmentach gry. W 38 minucie Bartosz Śpiączka zamiast głową, trafił piłkę plecami, i gol kontaktowy nie padł.
W drugiej połowie trener Floty, Dominik Nowak, posłał w bój Krzysztofa Bodzionego, Charlesa Nwaogu oraz Christiana Nnamaniego. Nie zbawili oni wicelidera pierwszej ligi, który nadal jest w sporym, sportowym dołku.
Flota Świnoujście - Śląsk Wrocław 0:2 (0:2)
Bramki: Gikiewicz (6), Sobota (35).
Flota: Kasprzik - Fryc, Mysiak (46 Bodziony), Stasiak, Opałacz - Niedziela (67 Nnamani), Niewiada, Kieruzel, Arifović (46 Nwaogu), Śpiączka - Aleksander.
Śląsk: Kelemen - Ostrowski, Kowalczyk, Kokoszka, Pawelec - Sobota, Stevanović, Elsner, Mila, Ćwielong (90 Cetnarski) - Gikiewicz (83 Więzik).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
