Floating Arena jest pełna wad. Potrzebny pilny remont

Przemysław Szymańczyk
Przemysław Szymańczyk
Woda cieknie do podstawionych wiader. Czy zagrożenie katastrofą budowlaną to realny scenariusz - pytają informatorzy „Głosu”
Woda cieknie do podstawionych wiader. Czy zagrożenie katastrofą budowlaną to realny scenariusz - pytają informatorzy „Głosu” archiwum prywatne
Floating Arena jest pełna wad. Część z nich jest na tyle poważna, iż zagraża bezpieczeństwu korzystających z niej osób. Najgorzej sytuacja wygląda w przyziemiu, gdzie od wielu lat ze stropu cieknie woda.

Pracownicy Miejskiego Ośrodka Sportu Rekreacji i Rehabilitacji oficjalnie tego nie mówią, ale wiemy na pewno, że stan techniczny obiektu powstałego ponad 12 lat temu, budzi ich niepokój. Największą niewiadomą jest strop pomiędzy natryskami oraz szatniami, znajdującymi się na parterze nowoczesnego budynku, a piwnicą zaadaptowaną na salę ćwiczeń. Poddany intensywnemu działaniu wody - również z wysokociśnieniowych urządzeń myjących - przecieka na tyle intensywnie, że w sali, gdzie odbywają się zajęcia ze sztuk walki, trzeba... stawiać wiadra. Często po nocy wypełnione są litrami wody. Wiedzą o tym wszyscy pracownicy zatrudnieni przy ulicy Wąskiej oraz ci, którzy wynajmują pomieszczenia.

Zdaniem informatora, pragnącego zachować anonimowość (dane osobowe zna redakcja „Głosu”), przyczyną tego stanu rzeczy są nieszczelne przepusty kanalizacyjne. Najprawdopodobniej zostały pozbawione tzw. kołnierzy, a mówiąc najprościej, uszczelek. W stropie takich źle wykonanych przepustów jest co najmniej kilkanaście.

Próbowano temu zaradzić - twierdzi nasz rozmówca. Zbito np. kafle pod natryskami, posadzkę zabezpieczono folią w płynie, a płytki ułożono na nowo.

Nic to nie zmieniło. Woda nadal ciekła - dodaje.

Potem usunięto poddany intensywnemu działaniu wody, skorodowany beton wokół rur kanalizacyjnych. Następnie wypełniono przepusty i zaizolowano je najprawdopodobniej lepikiem. Woda wprawdzie cieknie z mniejszą intensywnością, ale problem nie zniknął. Nie wiadomo, czy przy okazji przeprowadzono ekspertyzę techniczną nasiąkniętego stropu. Na to pytanie Urząd Miasta nie udzielił nam do tej pory odpowiedzi. Zresztą w piątek przed południem skierowaliśmy też inne pytania do służb prasowych prezydenta dotyczące ujawnionych wad obiektu, oddanego do użytku w listopadzie 2010 roku. Do chwili zamknięcia gazety nie mamy komentarza z urzędu przy Armii Krajowej.

To nie wszystkie kłopoty administrujących obiektem. W niewielkim stopniu, ale jednak przecieka również tzw. podbasenie, czyli miejsce pod wielką niecką, gdzie znajduje się system filtracji wody czy też pompy tłoczące.

Kolejną wadą są potwierdzone pęknięcia ścian w pomieszczeniu na pierwszym piętrze FA, gdzie prowadzono zajęcia rehabilitacyjne.

„Były tak znaczne, że w niektóre z nich można było wcisnąć palce”- mówi nam osoba zorientowana w sprawie. Widać to zresztą na zdjęciach, do jakich udało się nam dotrzeć.

Gdy pytamy, co zrobiono, gdy zauważono ten defekt, otrzymujemy zadziwiającą odpowiedź: „uzupełniono ubytki masą szpachlową, ale po kilku tygodniach szczeliny pojawiły się ponownie”. Zresztą wspomniane pomieszczenia mają wyjątkowego pecha, bo właśnie część zewnętrznej elewacji, na pierwszym piętrze, zdmuchnął wiatr w grudniu 2021 roku. Dokładnie w tym miejscu, gdzie rehabilitowano seniorów.

I to uszkodzenie elewacji, a nie pękające ściany, były oficjalną przyczyną zawieszenia zajęć i zamknięcia tej części budynku.

Oficjalnie również Dariusz Sadowski z magistratu powiedział Radiu Szczecin: Niestety, okazało się, że na etapie budowy tego obiektu doszło do popełnienia błędów wykonawczych. W dużym skrócie: zostały np. zastosowane materiały i rozwiązania niezgodne z tymi, które były zawarte w projekcie budowlanym.

Już wiadomo, że nowa elewacja może kosztować kilka milionów złotych. Nie wiadomo natomiast, ile pieniędzy pochłonie generalny remont innych elementów źle zrealizowanej inwestycji.

Floating Arena jest jednym z najnowocześniejszych basenów sportowych w Polsce. 50-metrowa pływalnia z widownią na blisko 2000 miejsc była areną Mistrzostw Europy w pływaniu w 2011 roku. Kosztowała ponad 60 milionów złotych. Generalnym wykonawcą była firma Effiage Budownictwo MITEX.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

iPolitycznie - Robert Telus o rozwiązaniu problemu zboża - skrót

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mr.d
Gdyby naprawdę ktoś chciałby się przyjrzeć wykonaniu robót z przetargów publicznych, zauważy że celowe postarzanie produktu nie należy tylko do rynku konsumenckiego. Na rynku wykonywania robót publicznych, wszystko budowane jest tylko w jakości i odporności na zużycie do czasu zakończenia gwarancji roboty (~3 do 5 lat). Później zaczyna się wszystko sypać. Wykonawca jest chroniony prawnie. A my jak zwykle "budzimy" się z ręką w nocniku. (przykład Brama Portowa, MOSiR, Szafera etc.) Cały aktualny system przetargów publicznych jest ustawiony. Najtańsza oferta wygrywa. Wszyscy chyba wiemy jak wygląda kupowanie najtańszych ubrań w sklepie, są to tzw. jednorazówki. Czy nasza przestrzeń publiczna też ma być taką "jednorazówki". W mojej opinii powinniśmy zmienić system przetargu wprowadzając stosunek jakości do ceny. Do czasu aż społeczeństwo nie zmądrzeje i nie zacznie odwracać wzroku od obiecanek cacanek, to nic się nie zmieni. Pamiętajcie że teraz wykonywane jest Wojska Polskiego, czekam na informację o wadach w przyszłości. Najlepsze jest to że jak aktualne władze miejskie stracą stanowiska, to już mają przygotowane emerytury w "prywatnym sektorze" Mimo wszystko z powodu odpływu wielu rodowitych Szczecinian zaczęliśmy stopniowo tracić naszą tożsamość. Zamiast przenieść kochanego przez Szczecinian "grzybka", zburzono go. Kwiaciarki na pl.Żołnierza(sprzedawały kwiaty doniczkowe, moda eko, naturalne oczyszczacze powietrza) zostały zlikwidowane na rzecz zabetonowania. Drewniane budki które są stawiane na jarmark bożonarodzeniowy (ogólnie to zużyta kalka z Berlina) Mogły by stanąć na stałe na tym miejscu i nadawało by to jakiegoś romantyzmu miastu. Pod pozorem ściągnięcia tutaj Berlina(wychodzi to nieudolnie), wprowadza się stopniowo wiele zmian które burzą siłę gospodarczą miasta. Życzę żeby każdy przejrzał na oczy, to co nam jest "sprzedawane" przez władze to kicz. Wykorzystywanie przeszłości na rzecz omamienia mieszkańców. Władza żyje w bańce która jest pancerna. Wybudowali stadion za 700 mln PLN, a teraz obwieszczają że brakuje im tych 700.000.000,00 PLN na utrzymanie miasta. Czy to jest zdrowe? Czy jest to bezczelne okradanie nas na naszych oczach? Sami zadajcie sobie te pytania. Pozdrawiam
g
gość
hobby naczelnego - nasz informator, osoba pragnąca zachować anonimowość, dane znane redakcji..... Juz po tych tekstach wiadomo kto pisze.... hehehe
G
Gość
czyli nadzór był ale go nie było.

ktoś poniesie konsekwencje ?

albo będzie partycypował w kosztach ???
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński
Dodaj ogłoszenie