Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Grzegorza Makusa. Bitwa pod Cycowem 16 sierpnia 1920 roku

Grzegorz Makus (Oddziałowe Biuro Edukacji Narodowej IPN w Lublinie)
Zwycięski bój pod Cycowem na Lubelszczyźnie, stoczony 16 sierpnia 1920 r. przez oddziały 4. Brygadą Jazdy z bolszewikami, choć był jedynie epizodem Bitwy Warszawskiej, przeszedł do historii jako przykład bohaterstwa i triumfu polskiej kawalerii nad przeważającymi siłami wroga.

Na początku sierpnia 1920 r. wojska sowieckiego Frontu Zachodniego, dowodzone przez Michaiła Tuchaczewskiego, docierały do linii Wisły od Dęblina po Toruń. Prawie 800 tys. ludzi, dwadzieścia dywizji piechoty, korpus kawalerii i wiele mniejszych jednostek parło na Warszawę gotowe zadać ostateczny cios „pańskiej Polsce”.

15 sierpnia dowódca 58. Dywizji Strzelców skierował na Lublin tzw. grupę bojową Dotola. Około 2,5 tys. sowieckich „bojców” zaatakowało, stojące kilka kilometrów od Cycowa – pod Świerszczowem i Zabrodziem, słabo wyekwipowane i uzbrojone bataliony etapowe – V lwowski i I łódzki (około 900 żołnierzy). Dowodził nimi kpt. Zygmunt Zajchowski, który miał bronić drogi z Włodawy do Lublina i jak najdłużej opóźniać pochód bolszewików.

W trakcie całodziennych walk Polacy ponieśli straty, jednak utrzymali pozycje. Rankiem następnego dnia bolszewicy ponownie uderzyli na osłabione siły polskie, które zaczęły się cofać, a nieprzyjaciel zajął Wólkę Cycowską i most na rzece Śwince. Dowódca 2. Dywizjonu Artylerii Konnej, mjr Edward Robakiewicz, który obserwował odwrót, wycofał swoje baterie z Cycowa do wsi Biesiadki, skąd ostrzeliwano czerwonoarmistów i hamowano ich natarcie. Następnie przesunięto plutony w stronę Głębokiego, a gdy nadciągnęła tyraliera 514. pułku strzelców, polscy artylerzyści otworzyli tak gwałtowny ogień, że przeciwnik poniósł ciężkie straty i został zmuszony do odwrotu. Mimo sukcesu sytuacja była coraz trudniejsza, a nieprzyjaciel, zbliżający się lasem od strony Albertowa, groził Polakom oskrzydleniem. W tej sytuacji mjr Robakiewicz wysłał trzech podoficerów na poszukiwanie 4. Brygady Jazdy z prośbą o pomoc.

16 sierpnia, w czasie gdy pod Cycowem trwały poranne walki, z Rejowca wyruszyły tam na koncentrację 3. i 7. Pułki Ułanów z 4. Brygady Jazdy pod ogólnym dowództwem mjr. Cypriana Bystrama. Miały one dołączyć do 1. i 3. DP Legionów i wziąć udział w kontrofensywie znad Wieprza. Ułani dotarli w pobliże wsi Kulik nieopodal Cycowa, skąd wysłano na zwiad podjazd, który wziął do niewoli kilkunastu bolszewików. Dotarł również jeden z podoficerów z meldunkiem o trudnym położeniu dywizjonu. Z zeznań jeńców wynikało, że pod Cycowem stoi 172. brygada strzelców złożona z około dwóch tysięcy bagnetów i czterystu szabel. Polskie pułki kawalerii mogły skierować do walki niewiele ponad sześciuset ludzi, więc mjr Bystram postanowił „[…] uderzyć głównymi siłami (3-ci p. ułanów, dwa baony piechoty, wsparte artylerią) od południa wzdłuż szosy Trawniki – Cyców i wykonać pomocniczą akcję oskrzydlającą (7-my p. ułanów) wzdłuż rzeki Świnki z kierunku m. Bekiesza”.

Dowódca brygady, przebywający wówczas przy 3. pułku, podporządkował swoim rozkazom żołnierzy kpt. Zajchowskiego i mjr. Robakiewicza, po czym wysłał łącznika do dowódcy 7. Pułku Ułanów, mjr. Zygmunta Piaseckiego, z informacją, że natarcie rozpocznie się o 16.30. O wyznaczonej godzinie Polacy ruszyli do boju. Walczących zaciekle ułanów z 4. szwadronu wsparł 2. szwadron por. Ignacego Kowalczewskiego i niebawem, „na karkach” uciekających przeciwników, żołnierze dopadli do zabudowań Albertowa, jednak z powodu

silnego kontrataku, musieli wycofać się do Malinówki. Okazało się, że na lewym skrzydle polskiego zgrupowania Sowieci zgromadzili znaczne siły, więc mjr Bystram wysłał do walki szwadron techniczny, który wyszedł wprost na skrzydło nieprzyjaciela zmierzającego pod Malinówkę i przy wsparciu patrolu konnego 4. szwadronu ułanów zmusił wroga do ucieczki.

W tym czasie na północ od Głębokiego ułani i piechurzy stawiali zaciekły opór, jednak napór bolszewików nie malał, a groźba okrążenia stawała się coraz bardziej realna. Załamał się również atak na Wólkę Cycowską, gdy część piechurów wycofała się unosząc z pola walki ciężko rannego kpt. Zajchowskiego. Jak wspominał mjr Bystram: „wszędzie wszystko się łamało i gięło”. Nieprzyjaciel atakował przeważającymi siłami na wszystkich odcinkach, więc dowódca, nie widząc szans na zwycięstwo, podjął decyzję o odwrocie. Gdy dyktował rozkazy, po godz. 18.00 przybył łącznik z zaskakującą wiadomością, że 7. Pułk Ułanów rozbił szarżą nieprzyjaciela na południe od Cycowa.

Jak się okazało, dwa spieszone szwadrony 7. Pułku Ułanów, z pieśnią „Jak to na wojence ładnie…” na ustach, biegiem ruszyły do ataku na Cyców. Impet polskiego natarcia sprawił, że obrona bolszewicka załamała się i po krótkiej walce zdobyto Wólkę Cycowską. Tuż za wsią stacjonował sztab grupy kombriga Dotola, jednak zanim zorientowano się w położeniu, nadbiegł jeden z komisarzy z okrzykiem: „biełopoliaki nastupajut!”… bolszewikom pozostała jedynie ucieczka.

W tym czasie mjr Piasecki rzucił do szarży na cofających się Sowietów swój ostatni odwód – l. szwadron ppor. Tadeusza Jakubskiego, liczący niespełna 90 szabel. Ułani z furią uderzyli na lewe skrzydło 514. pułku strzelców i dopadli czerwonoarmistów pod Barkami i Głębokiem. W pewnym momencie podmokły teren uniemożliwił szarżę, więc dowódcy wydali rozkaz atakowania w szyku pieszym. Natarcie przesądziło o rezultacie bitwy. Klęska 514. pułku wywołała panikę w pozostałych pododdziałach, pogłoski wyolbrzymiły siły polskie do kilku tysięcy ułanów, a dowódcy nie mogli już zapanować nad swoimi ludźmi. Bolszewicy rzucali broń, plecaki, zagrabione rzeczy i uchodzili na całym froncie, ścigani przez ułanów aż do linii rzeki Świnki.

W 1921 r., we wniosku na odznaczenie Virtuti Militari dla mjr. Bystrama, zapisano: „Zwycięstwo pod Cycowem dało możność własnym oddziałom przejść do zdecydowanej ofensywy i wyjść na tyły wojsk przeciwnika, czym ułatwiło całą dalszą operację nie tylko 4 Brygady Jazdy, ale wszystkich oddziałów w tym rejonie operujących”.

Polacy okupili triumf nad bolszewikami śmiercią 25 żołnierzy, 57 odniosło rany, jednak drogę na Lublin obroniono, a grupa Dotola poniosła wielokrotnie większe straty, uległa dezorganizacji i nie odegrała już żadnej roli w nadchodzących wydarzeniach.

Dziś polskich żołnierzy, poległych w dniach 15-16 sierpnia 1920 r., upamiętnia pomnik przy cmentarzu wojennym w Cycowie, zaś zwycięstwo odniesione tam nad bolszewikami uwieczniono na jednej z tablic Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie inskrypcją – Cyców 16 VIII 1920.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński