Choć w lokalu będzie można posłuchać i potańczyć przy muzyce techno, właściciele zaznaczają, że nie ma być to kolejna dyskoteka.
- To będzie po prostu klub z muzyką klubową - zapowiada Roman Grykias, współwłaściciel Fabryki.- Chcemy, żeby dzięki nam Szczecin doganiał resztę kraju w modnym dziś clubbingu. Wiemy, czego ludzie chcą słuchać. Obok muzyki przede wszystkim stawiamy na dobrą obsługę, a także bezpieczeństwo odwiedzających i miłą atmosferę.
Od 3 września czynny będzie górna kondygnacja budynku i większy parkiet, a także tzw. viproom, dla specjalnych gości. Od października ruszą imprezy na dolnym parkiecie. W sumie w lokalu będzie mogło się bawić jednocześnie kilkaset osób. Wszystkich ma przyciągnąć zróżnicowany repertuar. Choć można go ogólnie określić jako muzykę elektroniczną, to w każdy dzień będzie można posłuchać różnych odmian: latino, retro, techno, hause, czy progressive. Będzie również dużo popularnego ostatnio chilloutu.
- Mamy trzech dj’ów rezydentów, którzy będą grali muzykę techno, ale na żywo - zachwala DJ Maurice Ka, dyrektor artystyczny Fabryki. - Co najmniej raz w miesiącu będą u nas grały prawdziwe gwiazdy z kraju i zagranicy. W Szczecinie brakuje miejsca takiego jak to. Po co ludzie mają wyjeżdżać w poszukiwaniu imprez z miasta?
Wystrój lokalu ma być mocno przemysłowy. Górna sala będzie w szarościach. Na ścianach wyeksponowane będą pozostałości po dawnym zakładzie, m. in. elementy instalacji, czy stare silniki. Właściciele lokalu jeszcze przed otwarciem lokalu myślą o tym, jak w przyszłości pozostać na rynku.
- Klub ma swoją misję. Nie będziemy tolerować chamstwa i agresji - ostrzega Grykias. - Mamy nadzieje, że lokal będzie najpierw modny, a później stanie się wręcz kultowy. Będziemy się zmieniać tak jak trendy na świecie. To one będą kreowały repertuar. Wszelkie nowinki chcemy mieć w tym samym momencie co cały świat.
Do lokalu wstęp będą miały tylko osoby pełnoletnie. Część imprez będzie biletowana, na inne wejście będzie darmowe.