Energa Basket Liga: King Szczecin znów podbił Wrocław. Śląsk bezradny

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
King Szczecin prowadzi w finałowej rywalizacji ze Śląskiem Wrocław 2:0
King Szczecin prowadzi w finałowej rywalizacji ze Śląskiem Wrocław 2:0 Sebastian Borowski/PAP
W niedzielnym spotkaniu King Szczecin pokonał Śląsk Wrocław i w finałowej serii prowadzi 2:0. Gramy do czterech zwycięstwa, a kolejne dwa spotkania zostaną rozegrane w Szczecinie. Możliwe, że Wilki szybko zamkną rywalizację.

Pierwszy mecz – rozegrany w piątkowy wieczór – zakończył się w miarę spokojnym zwycięstwem Kinga, który uzyskał kilkunastopunktową przewagę w drugiej kwarcie i mimo nacisku wrocławian potrafił ją utrzymywać do końca.

Było więc jasne, że to Śląsk będzie bardziej kombinował i szukał właściwego ustawienia i formy, by nie przegrać drugiego meczu. Sukces Kinga ustawiłby rywalizację o złoto, a mając w perspektywie dwa mecze w Szczecinie – dawałby wielką przewagę Wilkom. Spodziewaliśmy się zmian w składzie mistrza i trener Ertugrul Erdogan nie bał się przemeblować piątki. Tylko Jeremiah Martin i Ivan Ramljak znów zagrali od początku, a szansę dostali Łukasz Kolenda, Aleksander Dziewa i Donovan Mitchell. Ustawienie składu Kinga bez zmian. Trener Arkadiusz Miłoszewski nie miał powodu, by wprowadzać roszady.

Śląsk z pierwszym gwizdkiem może i chciał pokazać nową energię, ale był nieskuteczny. Odwrotnie King – mocna obrona, szybka kontra i skuteczność. Dwie trójki Bryce’a Browna, punkty Zaca Cuthbertsona oraz Andrzeja Mazurczaka i po trzech minutach szczecinianie prowadzili 10:0. Sztab Śląska poprosił o czas. Na parkiecie pojawiły się młode tancerki, ale fani Kinga byli głośniejsi.

Po czasie Cuthbertson trafił kolejną trójkę i dopiero celny osobisty Dziewy otworzył konto Śląska (1:13). King grał jednak jak w transie. Brown po trochę szalonej akcji trafił za trzy i goście prowadzili 16:1. Nikt się tego nie spodziewał, a jeszcze po kontrze drużyna znalazła Tony Meiera i ten też trafił z dystansu (19:3). I wtedy powtórzył się schemat dobrze znany z pierwszego meczu – Śląsk potrafił złapać lepszy fragment, zdobył 9 punktów z rzędu, ale King równie mocno odpowiedział. Przewaga po pierwszej kwarcie była taka, jak w połowie pierwszego spotkania.

II kwarta rozpoczęła się źle dla Kinga. Były pozycje, ale nie było celności. Gospodarze popełniali masę błędów w obronie, w ataku nie byli bezbłędni, ale mimo to rzucili 6 punktów i trener Miłoszewski poprosił o naradę.

Po niespełna trzech minutach gry kontrowersja. Nizioł zaliczył przechwyt, a w kontrze był faulowany. Sędziowie to dostrzegli, ale komisarz zawodów zakwestionował decyzję o zwykłym faulu. Akcja była sprawdzana i decyzję zaostrzono. Nizioł trafił dwa razy, po chwili dorzucił trójkę i Śląsk był o krok (26:27). Do remisu 29:29 doprowadził Marton rzutem z dystansu, ale szybko tym samym odpowiedział Meier. Mecz się wyrównał, obie strony miały okazje, by wypracować sobie zaliczkę na przerwę i zrobił to King (39:36).

Początek III kwarty znów dla Kinga. Był skuteczniejszy (kolejne trójki Browna i Cuthbertsona), nie gubił się w obronie i w 27. minucie Wilki prowadzili 58:43. Kibicowska Wataha głośno dopingowała, a szczecinianie prezentowali mistrzowską formę. Śląsk nie wykreował strzelca, schematu na łatwe punkty i miał duże problemy z organizacją gry.

Czwarta kwarta nie mogła przynieść przełomu. King grał za dobrze, za skutecznie i szybko powiększył przewagę do ponad 20 oczek. Po kolejnej trójce Bryce Brown tylko serdecznie pomachał wrocławskiej publiczności. A miejscowi kibice smutni zaczęli opuszczać Halę Stulecia. Pozostał tylko głośny doping Watahy. - Wiara, wiara jest w nas, mistrza Polski nadejdzie czas – zaśpiewali w końcówce.

2. mecz finału Energa Basket Ligi

WKS Śląsk Wrocław – King Szczecin 65:92
Kwarty: 14:27, 22:12, 15:27, 14:26
Śląsk: Martin 16 (4x3), Dziewa 11, Kolenda 0, Mitchell 0, Ramljak 7 – Nizioł 7 (1), Bibbs 9 (2), Pusica 8, Parakhouski 2, Tomczak 5.
King: Brown 21 (5), Cuthbertson 24 (5), Meier 8 (2), Mazurczak 6, Fayne 8 – Hamilton 11 (3), Matczak 6, Borowski 2, Kostrzewski 2, Żmudzki 0, Szymański 4, Rosiński 0.

Trzecie spotkanie finałowe zostanie rozegrane w środę w Szczecinie o godz. 20.

Gala boksu Żmigród

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński
Dodaj ogłoszenie