Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Energa Basket Liga: King Szczecin – Twarde Pierniki Toruń 92:87 [ZDJĘCIA]

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
King Szczecin – Twarde Pierniki Toruń 92:87
King Szczecin – Twarde Pierniki Toruń 92:87 Andrzej Szkocki/Polska Press
King Szczecin wciąż jest w grze o play offy ekstraklasy koszykarzy. W ważnym spotkaniu pokonał ekipę z Torunia po dziwnym przebiegu spotkania.

To, że King przystąpił do spotkania z dużymi nadziejami na play offy to nie była zasługa szczecińskiego zespołu, który w ostatnich spotkaniach wyglądał bardzo źle, ale Startu Lublin. Zespół od paru tygodni gra o przysłowiową pietruszkę, ale potrafił się solidnie zmobilizować na spotkanie z Astorią w Bydgoszczy i bardzo niespodziewanie wygrać. A Astoria to rywal Kinga do gry w play-off. Bydgoszczanie mieli większe szanse, lepszy bilans, ale potrzebowali m.in. wygranej ze Startem, by zapewnić sobie ósemkę kosztem Kinga. Skoro Astoria jednak przegrała, to King znów był w grze. Musiał jednak pokonać Pierniki i wygrać wyjazdowe spotkanie w Gliwicach. W przypadku innych rozstrzygnięć szanse były, ale dużo mniejsze. I na dobrą sprawę, czy King miałby zagrać o mistrzostwo, gdyby na swoim parkiecie nie potrafił wygrać z toruńskim zespołem?

Gra pod presją w I kwarcie zupełnie nie wyszła Kingowi. To był najbardziej rozkojarzony zespół w sezonie – bez energii, pomysłu, skuteczności czy choćby przyzwoitej obrony. Trener Arkadiusz Miłoszewski już w 5. minucie prosił o czas, a goście prowadzili 17:3. Wskazówki trenera pomogły połowicznie i tylko na chwilę, bo jeszcze w końcówce odsłony goście powiększyli przewagę do 20 oczek. Blamaż.

II kwarta zupełnie inna i trudno to sensownie wyjaśnić. Torunianie popełnili 2-3 proste błędy i przestali grać. King bez większego wysiłku zaczął odrabiać straty, a że wróciła skuteczność to już do przerwy szczecińska drużyna prowadziła 43:41. Kibice (klub zdecydował się wpuścić fanów za darmo po ostatnich wpadkach, więc frekwencja była lepsza niż zwykle) zaczęli dobrze się bawić na trybunach i wszyscy zapomnieli o pierwszych dwunastu minutach.

Po przerwie to już był mecz wyrównany. King w 32. minucie prowadził 72:67 i wtedy pojawił się problem z tablicą wynikową. Przerwa w grze trwała kilkanaście minut i lepiej ją wykorzystali goście. Przejęli inicjatywę, rzucali z dystansu i wyszli na prowadzenie.

Dwie minuty przed końcem po trójce Threatta King znów prowadził 83:82. I lepiej wytrzymał ostatnie akcje. Ważny przechwyt Thomasa Davisa, zbiórki w ataku Kacpra Borowskiego i Ciryla Langevina, koszmarny błąd gości na 7 sekund przed końcem i decydujące punkty Pawła Kikowskiego po osobistych.

- Troszkę dziwny mecz. Bardzo różne dwie kwarty, a najczęściej to graliśmy dwie różne połowy. Toruń chciał grać, ale oszczędzał zawodników, bo play off ma zapewniony. Wiedzieliśmy taktycznie jak z nimi grać, ale brakowało skuteczności za trzy. Wygrana cieszy, ale styl mniej – podsumował Arkadiusz Miłoszewski, trener Kinga.

- Wyrównane spotkanie. Początek to za darmo oddawaliśmy ten mecz. Grali bardzo dobrze, my nie byliśmy na to gotowi, ale w porę się obudziliśmy. Pokazaliśmy, że chcemy pograć w play offach. Zrobiliśmy tylko 8 strat w meczu i to przechyliło szanse na naszą stronę. Gliwic też nie będziemy lekceważyć – dodał Paweł Kikowski, kapitan Kinga.

King Szczecin – Twarde Pierniki Toruń 92:87
Kwarty: 13:31, 30:10, 27:22, 22:24
King: Threatt 20 (3), Richardson 15 (1), Langevine 10, Dorsey-Walker 9 (3), Borowski 14 – Schenk 6, Kikowski 7 (1), T. Davis 11 (1).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński