Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziwne przyczyny zatonięcia barki

ha
Marek Słaby współwłaściciel barki - Razem z bratem mamy na Odrze dwa swoje prywatne porty. Zawieziemy tam barkę na wiosnę i będziemy remontować. Mamy odpowiednich ludzi, zaplecze warsztatowe. Będzie taniej, niż gdybyśmy ją gdzieś oddali. Samo wyciągnięcie jednostki kosztowało kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ile będzie kosztował remont, to trudno w tej chwili dokładnie ocenić. Ale na pewno sporo. Z wnętrza barki nic, kompletnie nic nie nadaje się do użytku. Wszystko trzeba wymieniać.
Marek Słaby współwłaściciel barki - Razem z bratem mamy na Odrze dwa swoje prywatne porty. Zawieziemy tam barkę na wiosnę i będziemy remontować. Mamy odpowiednich ludzi, zaplecze warsztatowe. Będzie taniej, niż gdybyśmy ją gdzieś oddali. Samo wyciągnięcie jednostki kosztowało kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ile będzie kosztował remont, to trudno w tej chwili dokładnie ocenić. Ale na pewno sporo. Z wnętrza barki nic, kompletnie nic nie nadaje się do użytku. Wszystko trzeba wymieniać. Fot. Hanna Nowak
Marek Słaby, współwłaściciel mieszkalnej barki, która pod koniec roku zatonęła w marinie, mówi że będzie ją remontował. Na razie trzeba wyrzucić wszystko, co było w środku.
Marek Słaby współwłaściciel barki - Razem z bratem mamy na Odrze dwa swoje prywatne porty. Zawieziemy tam barkę na wiosnę i będziemy remontować. Mamy
Marek Słaby
współwłaściciel barki
- Razem z bratem mamy na Odrze dwa swoje prywatne porty. Zawieziemy tam barkę na wiosnę i będziemy remontować. Mamy odpowiednich ludzi, zaplecze warsztatowe. Będzie taniej, niż gdybyśmy ją gdzieś oddali. Samo wyciągnięcie jednostki kosztowało kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ile będzie kosztował remont, to trudno w tej chwili dokładnie ocenić. Ale na pewno sporo. Z wnętrza barki nic, kompletnie nic nie nadaje się do użytku. Wszystko trzeba wymieniać. Fot. Hanna Nowak

Marek Słaby
współwłaściciel barki
- Razem z bratem mamy na Odrze dwa swoje prywatne porty. Zawieziemy tam barkę na wiosnę i będziemy remontować. Mamy odpowiednich ludzi, zaplecze warsztatowe. Będzie taniej, niż gdybyśmy ją gdzieś oddali. Samo wyciągnięcie jednostki kosztowało kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ile będzie kosztował remont, to trudno w tej chwili dokładnie ocenić. Ale na pewno sporo. Z wnętrza barki nic, kompletnie nic nie nadaje się do użytku. Wszystko trzeba wymieniać.
(fot. Fot. Hanna Nowak)

Wciąż nie wiadomo, co było przyczyną zatonięcia. Początkowo myślano, że może rozszczelnił się kadłub.

- Po podniesieni barki dźwigiem nad poziom wody ku naszemu zdziwieniu woda, która jeszcze była w środku wcale się nie wylewała - opowiada pan Marek. - A jeśli byłoby jakieś rozszczelnienie czy nawet dziura, to przecież powinna.

Noc barka stała na wodzie i też nie tonęła. Następnego dnia przeholowano ją w inne miejsce, gdzie mógł podjechać dźwig i wyciągnąć jednostkę na ląd. Wszystko dokładnie zostało sprawdzone, ale jednoznacznej przyczyny zatonięcia nie znaleziono.

- Mogło być tak, że przy niskim stanie wody barka weszła lewą stroną pod nabrzeże - przypuszcza Marek Słaby. - Nabrzeże zbudowane jest z pionowych płyt, ale one nie są do samego dna.

Potem gdy stan wody się podniósł, lewa strona jednostki została uwięziona pod nabrzeżem, a prawa się podniosła. i wtedy woda zaczęła się wlewać odpowietrznikami.

- Normalnie to te odpowietrzniki są nad lustrem wody, ale w tym przypadku znalazły się pod wodą - mówi Marek Słaby.
Jeśli tak było (bo to tylko podejrzenia), to barka wcale nie zatonęła w kilka minut, jak początkowo mówiono.

- Odpowietrzniki mają średnicę 10 centymetrów - opowiada pan Marek. - Woda musiała się wiec wlewać przez nie powoli. Dopiero samo już pójście na dno mogło faktycznie trwać kilka minut. Ale samo tonięcie znacznie dłużej. Tyle, że nikt nie zwrócił na to uwagi.

Współwłaścicielem barki jest brat pana Marka. Mają ją od 10 lat. Obaj razem ze swoimi rodzinami zwiedzili nią wiele krajów w Europie.

- Bywało, że stała w lodach i nigdy nic się nie działo - mówi pan Marek. - Ma dość grubą blachę o średnicy 12 mm.

Jakiś czas temu na jednostce wywiesili ogłoszenie, że barka jest na sprzedaż. Teraz obaj bracia mówią, że nie będą jej sprzedawać. Wymontowano już silniki i zawieziono do naprawy. Na wiosnę barka przejdzie kapitalny remont.

- W środku było 60 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej - opowiada pan Marek. - Były wyposażone pokoje, łazienka, jak w mieszkaniu. Wszystko nadaje się tylko do wyrzucenia. Ale obaj wierzymy, że wyremontujemy barkę i jeszcze nią popłyniemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński